Zwiastuny filmów SCIENCE FICTION, które zdradziły ZA DUŻO

A gdyby tak nie było zwiastunów? Czy filmy poradziłyby sobie pod względem reklamowym? Z pewnością tak. Można też nieco inaczej kręcić zapowiedzi, żeby były mniej fabularne, krótsze, bardziej przemyślane. No i co najważniejsze, złożone w całość zawierały mniej informacji o kluczowych wątkach filmów. Rozumiem, że czasem się nie da nie zdradzać wszystkiego, ale przesadą jest z trailera zrobić skrót produkcji, czyli pokazać, co będzie w finale, na czym polega główny wątek akcji, czasem najciekawszy twist, kto jest antagonistą, a nawet kto umrze. Po obejrzeniu takiej prezentacji traci się ochotę na główny seans, więc to żadna reklama. A może właśnie na takim niby kontrolowanym zdradzaniu określonych elementów fabuł polega zamysł tworzenia trailerów i teaserów? Problem w tym, że zbyt często nad tym planem traci się kontrolę.
„Wyspa”, 2005, reż. Michael Bay
Cały twist w fabule polega na przedstawieniu widzowi zręcznie wybudowanego świata ułudy, w którym żyją bohaterowie, oraz sprytnym jego obaleniu. Oczywiście w toku fabuły, i to dość szybko, można się domyślić, że tzw. Wyspa to przechowalnia kopii narządów w postaci żywych ludzi, którzy służą bogatym za back-up przedłużający ich życie. Ale nikt nie powinien się zorientować w fabule, podczas oglądania trailera, a wyczytać z niego można dosłownie wszystko. Pokazane jest nawet, że z Wyspy ucieknie dwójka bohaterów. Jaka więc tajemnica zostaje dla publiczności?
„Terminator: Genisys”, 2015, reż. Alan Taylor
Z trailera dowiemy się m.in. że Terminator T-800 jest nadal całkiem dobry. Że znów pojawi się ktoś w rodzaju T-1000, chociaż mogłaby być to bardzo ciekawa niespodzianka, a ujęć z nim jest naprawdę mnóstwo. Właściwie cały trailer opiera się na walce Kyle’a Reesa oraz Sary Connor właśnie z nim. Cóż to więc za niespodzianka, że pojawi się jeszcze T-3000? Na szczęście w trailerze go nie ma, bo byłaby to już zupełna tragedia.
„Zielona pożywka”, 1973, reż. Richard Fleischer
Bardzo ciekawe, że już na początku zwiastuna pada pytanie: „Co to jest zielona pożywka?”. Potem następuje dużo materiału filmowego, który właściwie w szczegółowy sposób tłumaczy główną tajemnicę filmu. Widzimy nawet worki na zwłoki na taśmach produkcyjnych i hordy ludzi zgarniane przez maszyny, podczas gdy złowieszczy głos z offu opowiada akcję. Naprawdę więc ktoś z twórców trailera mógłby przypuszczać, że nikt się nie zorientuje?
„Niepamięć”, 2013, reż. Joseph Kosinski
Marketing nazbyt często nie rozumie, czym są suspens i tajemnica. Tak więc Niepamięć również padła ofiarą zbyt wielkiej chęci zarobienia pieniędzy. Trailer ujawnił bowiem, kim są ścigani przez głównego bohatera Jacka (Cruise) obcy. Bo kimże mogą być jak nie ludźmi w przebraniu, dowodzonymi przez mężczyznę o imieniu Malcolm Beech (Morgan Freeman). To, co miało być głównym zwrotem akcji, w kinie okazało się wydmuszką tajemnicy.
„Pamięć absolutna”, 1990, reż. Paul Verhoeven
W trailerze stało się coś podobnego, co z Mrocznym Rycerzem. Zmontowano kilka emblematycznych ujęć dla całej produkcji oraz otwarcie zaprezentowano, kim są negatywni bohaterowie, w tym Lori, partnerka życiowa Quaida. Była pamiętna scena na lotnisku, knajpa na Marsie, wyjmowanie sobie pluskwy z nosa, a nawet agonia na powierzchni Czerwonej Planety. Nie było za to żadnego artystycznego pomysłu na zachęcenie widzów do obejrzenia produkcji.
„Mroczny Rycerz”, 2008, reż. Christopher Nolan
Czy Mroczny Rycerz w ogóle potrzebował trailera? A zwłaszcza tak obszernego? Wokół filmu z Jokerem jako głównym złoczyńcą narosło sporo szumu, co sprawiło, że wielu widzów chciało go obejrzeć, niezależnie od tego, czy miał zwiastun, czy nie. Podczas oglądania trailera widać, że nie było na niego pomysłu. To po prostu zmontowane najlepsze sceny z filmu i nic więcej. Co gorsza, pojawia się w nim również cudownie ocalały – jak widać – Jim Gordon.
„Blade Runner 2049”, 2017, reż. Denis Villeneuve
Całkiem możliwe, że Warner Bros. prawdopodobnie liczyło na nie do końca tajny występ gościnny Forda, żeby na tym zyskać trochę więcej milionów dolarów, ale to nie tędy droga. Prezentując go w trailerze i to tak oficjalnie, jak również na plakatach i w reklamach, odniesiono wręcz odwrotny skutek. Mimo to fani tacy jak ja byli rozczarowani ujawnieniem Forda w oficjalnym zwiastunie. Po co psuć tak ważny moment w filmie? Mało tego, na pojawienie się aktora trzeba było czekać aż 90 minut.