search
REKLAMA
Zestawienie

ZNANI REŻYSERZY, którzy mają na koncie tylko JEDEN UDANY FILM

Przemysław Mudlaff

8 stycznia 2019

REKLAMA

Michael Bay

Nawiązując do porównania reżyserów z muzykami ze wstępu niniejszego tekstu, Michaela Baya zestawiłbym z bandem Nickelback. Twórca Transformers oraz kanadyjski muzyczny zespół mają na swoim koncie wiele hitów i pieniędzy z biletów, ale także rzeszę wrogów wśród odbiorców. Nie wiem, jak jest w przypadku Nickelback, ale Michael Bay zapewne nic sobie z tego nie robi. Myślę, że w zwolnionym tempie i w towarzystwie efektownych wybuchów powiedziałby hejterom: „mam was gdzieś”. Bay kręci po prostu tak jak lubi, a że jest to głównie kino akcji, to często wychodzi na tym na plus, bo przecież kasa się zgadza. Niestety tym samym może pochwalić się właściwie tylko jednym świetnym i paroma niezłymi filmami, które nie dorastają temu pierwszemu do pięt. Opus magnum Baya to Twierdza (1996), drugi pełnometrażowy obraz reżysera Pearl Harbor (2001). Podążając za sukcesem kasowym debiutu Bad Boys (1995), Bay stworzył prawdziwy majstersztyk. Obraz Twierdza broni się nawet ponad 20 lat po swojej premierze, jest niezwykle ekscytujący i przy okazji całkiem przyjemnie zabawny w przeciwieństwie do pozostałych filmów reżysera, w których dziesiątki eksplozji i zwolnionych ujęć odwracają uwagę od fabuły, postaci irytują, a humor jest najczęściej na niskim poziomie.

Uwe Boll

Niemiecki reżyser, znany głównie z adaptowania gier komputerowych na kinowy ekran, przoduje w wielu topkach na najgorszych twórców filmowych wszech czasów. W przypadku Uwego Bolla jest trochę inaczej niż z pozostałymi reżyserami tego zestawienia. Jeśli więc Bay, siostry Wachowski, Antal i Vega – no ten ostatni może nie – być może jeszcze będą w stanie uraczyć widzów czymś wartościowym, to na Bolla raczej nie można w tym kontekście liczyć. Nie chodzi już nawet o fakt, że autor Alone in the Dark (2005) rzekomo zakończył reżyserską karierę, ale o to, że film dobry u Bolla to po prostu wyjątek potwierdzający regułę. Niemiecki twórca ma na koncie prawie trzydzieści filmów, a na minimalną uwagę zasługują może dwa. Tym lepszym ze wspomnianych dwóch jest Postal (2007). Film tak zły, że aż dobry. Za Bollem nie da się jednak nadążyć, więc naprawdę nie wiadomo, czy obraz ten swój kiczowaty, pastiszowy charakter zawdzięcza reżyserowi, czy może tak nieźle jakoś samo wyszło. Oczywiście wspominany film niemieckiego reżysera nie jest tworem, który można polecić, a także ocenić wyżej niż 5 gwiazdek na 10 możliwych, ale nie zmienia to faktu, że Boll jest słynny, a Postal ze swoim brakiem jakiejkolwiek poprawności politycznej oraz czarnym humorem po prostu dobrze się ogląda i jest tym samym najlepszy w całej filmografii tego twórcy.

Nimród Antal

Przypadek Antala jest z jednej strony dość niezwykły, z drugiej zaś symptomatyczny dla większości reżyserów, którzy pragną tworzyć w Hollywood. Nimród Antal urodził się bowiem w Los Angeles, ale żeby kręcić filmy w fabryce snów, musiał najpierw spektakularnie zadebiutować w ojczyźnie swoich rodziców, czyli na Węgrzech. Łatwiej więc zostać zauważonym przez Hollywood, gdy tworzy się np. w Europie, niż będąc na miejscu. U polskich bratanków Antal stworzył swoje najlepsze dzieło, Kontrolerów (2003). Debiut reżysera opowiada o „kanarach” w budapesztańskim metrze. Kontrolerzy, mimo tego prostego opisu, to dla wielu Węgrów oraz Europejczyków film kultowy. Wpływ na taki stan rzeczy mają nieco surrealistyczny charakter filmu, niejednoznaczność, widowiskowość, humor i symbolika. Niestety hollywoodzkie dokonania Antala nie były już tak spektakularne. Wynika to najpewniej z faktu, że za oceanem rządzą przede wszystkim pieniądze i producenci, którzy narzucają twórcom pewne rzeczy. Myślę, że wystarczyłoby dać autorowi Predators (2010) trochę więcej twórczej wolności, aby jego nowe filmy miały większą wartość. Stąd też spośród wszystkich wymienionych w zestawieniu reżyserów w Antalu widzę największy potencjał do zrealizowania choćby jeszcze jednego obrazu, który byłby w stanie dorównać lub przewyższyć wartość tego jednego przeboju.

Przemysław Mudlaff

Przemysław Mudlaff

Od P do R do Z do E do M do O. Przemo, przyjaciele! Pasjonat kina wszelkiego gatunku i typu. Miłośnik jego rozgryzania i dekodowania. Ceni sobie w kinie prawdę oraz szczerość intencji jego twórców. Uwielbia zostać przez film emocjonalnie skopany, sponiewierany, ale też uszczęśliwiony i rozbawiony. Łowca filmowych ciekawostek, nawiązań i powiązań. Fan twórczości PTA, von Triera, Kieślowskiego, Lantimosa i Villeneuve'a. Najbardziej lubi rozmawiać o kinie przy piwku, a piwko musi być zimne i gęste, jak wiecie co.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA