search
REKLAMA
Zestawienie

WIELCY REŻYSERZY BEZ OSCARA. Mistrzowie kina pozbawieni nagrody Akademii

Radosław Dąbrowski

15 lutego 2018

REKLAMA

Oscar – najbardziej rozpoznawalna i popularna nagroda filmowa na świecie. Dla wielu zainteresowanych kinem stanowi wyznacznik jakości. Dla wielu filmowców jej otrzymanie to spełnienie marzeń. Nie brakuje znakomitych aktorów, którzy dotąd jeszcze nie zostali w ten sposób docenieni, a niejeden z nich już tego zaszczytu nie dostąpi. Nie inaczej w przypadku wybitnych reżyserów.

Na wstępie pragnę zaznaczyć, że skupiłem się twórcach, niestety, już nieżyjących bądź takich, których kariera dobiegła końca, ewentualnie zmierza ku finałowi. Uznani artyści z młodszego pokolenia jak Denis Villeneuve, Christopher Nolan, Darren Aronofsky czy Paul Thomas Anderson są tak naprawdę dopiero w połowie kariery i co najmniej dwie, może nawet trzy dekady kręcenia jeszcze przed nimi. Tym samym na statuetkę Oscara nadal mają szansę  zapracować.

Do zestawienia włączyłem jednak tych, którzy dostali Oscary w innych kategoriach – np. za najlepszy scenariusz albo Oscara Specjalnego. Rozważania dotyczą bowiem zdolności reżyserskich, wobec tego należy odrzucić na bok inne sukcesy, zaś Oscar Specjalny to jednak nagroda będąca formą złożenia hołdu i wydaje się, że częściej traktowana jest jako ciekawostka w biogramie artysty niż spektakularne osiągnięcie (choć na pewno warte szczególnego odnotowania).

Na tym krótka przedmowa dobiega końca. Zaczynamy przegląd reżyserów, którzy nie otrzymali statuetki Oscara.

Stanley Kubrick

Od mocniejszego uderzenia chyba nie można było rozpocząć. Wybitny artysta swoją pierwszą nominację otrzymał w 1965 roku za film Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę (1964). Następnie możliwość otrzymania nagrody pojawiała się dzięki znakomitej reżyserii w 2001: Odysei kosmicznej (1968), Mechanicznej pomarańczy (1971) oraz Barrym Lyndonie (1975). W każdym z przypadków jednak Kubrick ponosił porażkę, a przecież historia kina nie zna tak wielu twórców, którzy równie znakomicie odnajdywaliby się na rozmaitych polach gatunkowych – wszędzie silnie odciskając piętno indywidualnego stylu. Osobiście uważam, że powinien zwyciężyć w 1972 roku kosztem Williama Friedkina, którego Francuski łącznik (1971) mnie porządnie rozczarował.

Sergio Leone

Tylko jedna nominacja, i to do Złotego Globu? Niestety rzymski artysta nie był pod tym względem przesadnie doceniany w amerykańskim środowisku. O ile jestem w stanie zaakceptować, że przyznającym nominacje nie do końca podchodziły nietradycyjne westerny w spaghetti wydaniu, tak za absurdalną decyzję należy uznać pominięcie Leone w kategorii reżyserii za rok 1984. Dawno temu w Ameryce to szczytowe osiągnięcie tego twórcy i zagadką pozostanie, dlaczego także sam film został tak okrutnie niedoceniony.

Alfred Hitchcock

Kolejne pokolenia autorów thrillerów czy horrorów czerpią z jego twórczości garściami, ale przecież to nic grzesznego inspirować się najlepszymi. Gorzej, że Brytyjczyk, pomimo pięciu nominacji, ani razu nie odebrał Oscara. Konkurentów zawsze miał wymagających i przegrywał z Johnem Fordem (1941), Leo McCareyem (1945), dwukrotnie Billym Wilderem (1946, 1961) oraz Elią Kazanem (1955), lecz przynajmniej za najbardziej reprezentatywną dla Hitchcocka Psychozę (1960) nagroda mu się należała.

Charlie Chaplin

Jeden z pierwszych i zarazem ostatnich autorów totalnych. Reżyser, scenarzysta, aktor, montażysta, nieco rzadziej kompozytor… Chaplin odpowiadał za kształt szeregu elementów w jednym dziele filmowym. Za reżyserię nominacji jednak nigdy nie dostał. W 1973 roku zdobył statuetkę dzięki muzyce do Świateł rampy (które do 1972 nie były wyświetlane w Los Angeles), zaś rok wcześniej wręczono mu nagrodę honorową. Trudno jednak nie uznać, że jak na wielki wkład Chaplina w rozwój kina to dorobek skromny, ale być może odpowiada za to fakt, że zdecydowaną większość dzieł Brytyjczyk nakręcił jeszcze zanim narodziła się idea nagród Akademii.

REKLAMA