OSCARY I KOSZMARY. Najgorsze role laureatów nagrody Akademii
Kiedy byłem małym chłopcem, często symulowałem chorobę, by nie iść do szkoły. Dramatycznie pociągałem nosem, głośno kaszlałem, upewniając się, że niemal wypluwam płuca, przecierałem oczy, by wyglądały na podrażnione. Udało mi się tylko raz. Rodzice uwierzyli w mój spektakl, przejęli się losem schorowanego dziecka i pozwolili zostać w domu. Zachęcony pomyślnym rezultatem mojego aktorstwa, zacząłem stosować je jeszcze częściej. Niestety, każdy kolejny raz był coraz gorszy, a rodzice zorientowali się, że udaję. Podobnie jest z niektórymi aktorami. Jednego wieczoru podbijają serca publiczności i krytyków, dając popis najwyższego kunsztu, a za jakiś czas popadają w przeciętność albo nawet wpadają pułapkę samozachwytu i puszczając kiksy, zaliczają wpadki. Oto przykłady najgorszych ról zagranych przez laureatów Oscara.
Eddie Redmayne – Jupiter: Intronizacja
Tak w ogóle to uważam, że za Teorię wszystkiego wcale się Oscar Redmayne’owi nie należał. Fakt pozostaje faktem – Akademia doceniła jego gotowość do przykucia się do wózka i umiejętność naśladowania ruchów niepełnosprawnego, genialnego fizyka Stephena Hawkinga. Na aktora spadł też deszcz nagród oraz, rzecz jasna, kolejnych, atrakcyjnych propozycji. W tym samym roku, w którym Eddie zgarnął złotego rycerza, pojawił się w dwóch produkcjach. Jedną z nich była Dziewczyna z portretu (wyróżniona kolejną nominacją), a drugą – dziwaczna, ekstrawagancka, przestrzelona pod niemal każdym względem superprodukcja sióstr Wachowskich. Cóż to był za film! Są tam sceny mycia deski klozetowej przez Milę Kunis, jest latający Channing Tatum o wyglądzie krzyżówki człowieka z kozą, są międzygwiezdne podróże, a także żarty sytuacyjne z użyciem podpasek. Wisienką na torcie tej niesamowitości jest szarżujący Eddie w roli kosmicznego megałotra. Kilku krytyków doceniło jego wyczucie kiczowatej, kampowej konwencji (której nie czuł tam nikt inny), ale nie oszukujmy się – większość jego scen wywołuje raczej uśmiech politowania. Ze szczytu na samo dno!
Halle Berry – Kobieta-Kot
Klasyczny przykład roli położonej pod każdym względem. Berry odgrywająca słynną komiksową antybohaterkę nie jest ani przekonująca, ani ekscytująca, ani drapieżna. Aktorka zaledwie kilka lat wcześniej otrzymała Oscara za pierwszoplanową rolę w psychologicznym dramacie Czekając na wyrok. Stała się tym samym pierwszą czarnoskórą aktorką, która dostąpiła tego zaszczytu. Niestety, artystka pokierowała swoją karierą w sposób niemal katastrofalny. Stała się dziewczyną Bonda (cóż za zaszczyt, być ozdobnym ciałkiem w bikini bez znaczenia dla fabuły), świeciła nagim biustem w kiczowatym, choć przyjemnym akcyjniaku Kod dostępu, przywiązała się do drugoplanowej roli w serii o X-Menach, zagrała w jednym z najgorzej przyjętych horrorów dekady, a potem przypieczętowała swój upadek występem w filmie, który stał się przykładem i symbolem najgorszej możliwej drogi do adaptacji komiksu na wielki ekran. Całe szczęście Berry okazała sporo dystansu i po Złotą Malinę za występ w gniocie w reżyserii Pitofa stawiła się osobiście – w towarzystwie Oscara. Od tamtej pory wciąż czeka na dobrą rolę. My również.
Roberto Benigni – Pinokio
Benigni to człowiek wielu talentów, co udowodnił niejednokrotnie w trakcie swojej kariery. Jako aktor, scenarzysta i reżyser rozśmieszał do łez włoską publikę za sprawą takich filmów jak na przykład Johnny Wykałaczka tudzież Potwór. Jednak największą sławę, uznanie, miejsce w historii kina, a także trzy nominacje do Oscara i jedną wygraną, w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy, przyniósł mu kontrowersyjny komediodramat o holocauście, Życie jest piękne. W 1998 roku świat filmu stał więc dla Włocha otworem – mógł zrealizować się zarówno jako scenarzysta i reżyser, jak i aktor i producent. Postanowił, że kolejnym jego dziełem będzie adaptacja klasycznej opowieści Carlo Collodiego o drewnianej kukiełce, której marzeniem jest zostać prawdziwym chłopcem. Niesamowita reżyserska wrażliwość i komediowy talent scenopisarski Benigniego wydawały się idealnymi atrybutami do opowiedzenia tej historii. Niestety, artysta w roli tytułowej postanowił obsadzić sam siebie. W momencie premiery filmu Benigni miał pięćdziesiąt lat. Nie kupili tego dorośli, nie kupiły tego dzieci, nie kupili tego krytycy, nie kupili tego widzowie. Pinokio okazał się katastrofalną porażką artystyczną, po której Benigni już nigdy nie wrócił do formy.
Al Pacino – Gigli
To się naprawdę wydarzyło? W dwudziestej szóstej sekundzie poniższego klipu Ben Affleck prezentuje kawałek świetnego aktorstwa. Jego reakcja jest niesamowicie wiarygodna, bo jest prawdziwa. Odwraca głowę, nie wierząc, że Al Pacino zgodził się na przeczytanie takiego dialogu i zagranie takiej roli.
https://www.youtube.com/watch?v=mKZz9nvzyEo