search
REKLAMA
Zestawienie

Najbardziej ŻENUJĄCE SCENY SEKSU

Łukasz Budnik

14 lutego 2019

REKLAMA

Seks kojarzy się z pożądaniem, namiętnością i fizyczną przyjemnością, która rozpala zmysły. Twórcom filmów wielokrotnie udaje się oddać to zbliżenie na ekranie, przenosząc na widza przynajmniej cząstkę atmosfery wykreowanej w danej scenie. Niestety równie często scena seksu zamiast elektryzować, wprawia co najwyżej w zażenowanie tym, jak została przedstawiona. Kilka takich niechlubnych przypadków scen seksu (lub gry wstępnej) przedstawiam poniżej.

The Room (2003)

Zaczynamy z wysokiego C. Film Tommy’ego Wiseau widziałem już kilka razy (mówię to bez wstydu!) i za każdym razem zastanawiałem się, przy okazji której sceny widzowie na premierowych pokazach uświadamiali sobie, że podczas seansu nie spotka ich prawdopodobnie nic dobrego. Można znieść długą czołówkę z ujęciami San Francisco. Przetrwa się początkową scenę dialogową z udziałem Johnny’ego, Lisy i Denny’ego. Większą konsternację wywołuje moment, w którym ten ostatni wpada do łóżka pary  i wszyscy zaczynają się okładać poduszkami, ale nie jest to jeszcze ta chwila, w której chce się uciec z kina. Szok następuje chwilę później, kiedy Johnny i Lisa zostają sami – rozpoczyna się wówczas tandetna piosenka, a para oddaje się fizycznym przyjemnościom, które dla widza są z kolei wyjątkowo bolesnym doświadczeniem. Namiętności tam tyle, ile w Tommym Wiseau talentu do pisania dialogów, a cała scena wygląda, jakby realizowała ją osoba, która seks zna tylko z okropnych romansów z dolnej półki. Mija zaledwie kilkanaście minut, a obraz nagiego tyłka Wiseau, który udaje, że penetruje okolice pępka partnerki, na stałe wypala się w mózgu. Jakby tego było mało, niedługo później Wiseau serwuje drugą, równie długą scenę seksu, z wykorzystaniem tego samego materiału.

Watchmen. Strażnicy (2009)

Zack Snyder zyskał moją sympatię po 300 i przypieczętował ją właśnie Watchmen, nawet pomimo tego, że postanowił wpleść w swoją adaptację komiksu Alana Moore’a absolutnie niezręczną scenę seksu Laurie i Dana na statku Archie. Brakuje tu namiętności, która przynajmniej w jakimś stopniu pozwoliłaby przebrnąć przez ten moment bez krzywienia się, są za to podkład muzyczny w postaci piosenki Hallellujah Leonarda Cohena, która jak pięść do nosa pasuje mi do sceny seksu spoconych superbohaterów (choć autonomicznie jest klasą samą w sobie), oraz jakże subtelna synchronizacja orgazmu z wyrzutem ognia z dysz pojazdu – co zostało zaczerpnięte z komiksu, ale nie stanowi przecież usprawiedliwienia.

Miasto 44 (2014)

Starałem się polubić pomysły Jana Komasy wprowadzone w Mieście 44 i nawet udało mi się jakoś przełknąć słynne kule wirujące wokół splecionych w pocałunku bohaterów. Prawdziwy dyskomfort odczułem dopiero podczas sceny seksu, która przeplata się z ujęciami powstańców przedzierających się przez kanały i urozmaicona jest dubstepem. Nie zgrzyta mi tu sam fakt uprawiania seksu podczas Powstania ani nie traktuję tego jako czegoś obrazoburczego. Problem tworzą umiejscowienie tej sceny w filmie oraz fatalny dobór muzyki. Migawki z kanałów, gdzie powstańcy w slow motion przedzierają się przez wodę i ogień, aż proszą się o rozwinięcie – to mogła być naprawdę znakomita sekwencja, którą niestety psuje ciągłe wracanie do uprawiających seks bohaterów. Niewykorzystany potencjał – podobnie zresztą jak cały film, ale to już inny temat.

Gigli (2003)

Twórcom Gigli pewnie nadal śnią się po nocach ocena tego filmu na IMDb (2,7/10) i stosunek zarobków do budżetu (około 7 milionów przy ponad 50 milionach poniesionych kosztów). Widzowie też pewnie śnią – okropne koszmary, gdy wspominają scenę w której Jennifer Lopez sugeruje Benowi Affleckowi, by uprawiali seks. Muszę oddać Kaczorowi Howardowi, że nawet flirtowanie dziewczyny i kaczora miało więcej polotu niż to, co mówi w tej scenie Lopez. „Czas na indyka”, rzecze dziewczyna, po czym dodaje „gobble gobble”, imitując dźwięk wydawany przez to ptactwo. Głęboka pustka w oczach Afflecka idealnie wyraża to, jak zareagowałby każdy mężczyzna, słysząc swoją partnerkę przyrównującą własną waginę do indyka. Bardziej puste są tylko oczy widzów, którzy muszą mierzyć się z tym fragmentem.

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA