Momenty w STAR WARS, których NIE BYŁO w scenariuszu
Znacie historię, która stoi za słynnymi, sunącymi z dołu do góry napisami tytułowymi Gwiezdnych Wojen? George Lucas zorganizował niegdyś dla swoich bliskich znajomych pokaz surowych materiałów z Nowej nadziei. Po seansie zapytał o opinię. Wówczas głos zabrał Brian De Palma, który wyjaśnił Lucasowi, że całość wydaje się zdecydowanie zbyt chaotyczna, potrzebne jest wprowadzenie do nowego, obcego widzom uniwersum. Reżyser wziął sobie radę kolegi po fachu do serca i zmodyfikował pierwotny koncept – w ten sposób narodził się jeden z najbardziej kultowych elementów gwiezdnej sagi. Oczywiście nie był to jedyny przypadek, w którym świeży, spontaniczny pomysł okazał się w kontekście Gwiezdnych Wojen strzałem w dziesiątkę. Przed wami osiem zaimprowizowanych, wymyślonych na poczekaniu, najczęściej w ostatniej chwili, fragmentów.
Szturmowiec uderza głową w bramę (Nowa nadzieja)
Na początek fragment wyjątkowy – bardzo znany, właściwie klasyczny, choć zaimprowizowany nieumyślnie. Jeden ze szturmowców tak wczuł się w poszukiwania intruzów na Gwieździe Śmierci, że nie schylił się podczas przechodzenia pod nie do końca otwartą, mechaniczną bramą, uderzając w nią głową. Tożsamość słynnego szturmowca jest do dziś sprawą otwartą. Przyznali się do niej zmarły przed kilkoma laty Michael Leader, a także Laurie Goode. Drugi z nich podzielił się swoją historią w wywiadzie dla „Hollywood Reporter” – opowiedział o tym, że feralnego dnia czuł się wyjątkowo źle z powodu bólu brzucha i to właśnie dlatego nie uchylił się przed bramą. Lucasowi tak bardzo spodobało się ujęcie z fajtłapowatym szturmowcem, że włączył je do oryginalnej wersji filmu, a później, podczas pracy nad specjalnym wydaniem DVD w 2004 roku, dodał do sceny charakterystyczny odgłos uderzenia.
„Niczego nie widzę w tym hełmie” (Nowa nadzieja)
Te kilka słów Mark Hamill wypowiedział do Harrisona Forda w przerwie między ujęciami, wiedząc jednak, że kamery są cały czas włączone. Kwestii nie było pierwotnie w scenariuszu, choć trzeba przyznać, że sprawdziła się świetnie – jako drobny akcent humorystyczny, utrwalający zarazem wizerunek Luke’a jako nieopierzonego, nieco zdezorientowanego chłopaka. Historią z planu Hamill podzielił się za pośrednictwem Twittera, gdy jeden z fanów zapytał o to, czy wspomniana kwestia rzeczywiście została zaimprowizowana. Swój wpis aktor podsumował w taki oto sposób: „Wszystkim się spodobało, więc George pozwolił mi wypowiedzieć te słowa również w kolejnych dublach”.
„Wiem” (Imperium kontraktuje)
Jednej z najsłynniejszych kwestii całej sagi nie było w scenariuszu. W pierwotnej wersji na wyznanie miłosne księżniczki Lei Han Solo miał odpowiedzieć prostym: „Ja ciebie też”. Z pomysłem na inne zakończenie niezwykle ważnej, poruszającej sceny zamrażania w karbonicie miał wyjść sam Ford, już na planie. W rozmowie z Jonem Favreau aktor powiedział: „Chcemy, aby nasz twardziel był twardzielem aż do samego końca. Chcemy, aby umarł w taki sposób, w jaki żył. Pomyślałem więc: jaka jest ostatnia rzecz, którą kobieta chce usłyszeć, kiedy mówi: «kocham cię»? Ona mówi: «kocham cię», a ja odpowiadam po prostu: «wiem». W ramach eksperymentu nakręciliśmy wersję, w której wypowiedziałem kwestię właśnie w taki sposób i, szczerze mówiąc, George zwariował. Myślał, że wyszło fatalnie, że ludzie wyśmieją tę scenę. Musiałem więc siedzieć zaraz obok niego na pierwszych pokazach testowych. Owszem, pojawił się śmiech, ale był to śmiech uznania. George wspaniałomyślnie pozwolił zatem, aby ujęcie zostało włączone do filmu”.
„Zawsze znajdzie się większa ryba” (Mroczne widmo)
Czy to możliwe, aby tak świetna, wyjątkowo memiczna kwestia została zaimprowizowana? Tak twierdzi Henry Gilroy, który podczas pracy nad komiksową adaptacją Mrocznego widmo z bliska przyglądał się różnym wersjom scenariusza pierwszego z prequeli. Odkrył wówczas, że słynnej kwestii wypowiedzianej przez Qui-Gon Jinna nie było w żadnej z nich. Zasięgnął więc języka, dowiadując się, że Liam Neeson zaimprowizował ją na planie – i w ten sposób słynny tekst znalazł się w filmie. Swoim znaleziskiem Gilroy podzielił się ze światem na Twitterze.