Filmy science fiction, które okazały się spektakularną KLAPĄ FINANSOWĄ
Teoretycznie filmy z gatunku science fiction należą do tych, które należy oglądać na pełnym ekranie – dopiero wtedy możemy w pełni doświadczyć tego, co przygotowali dla nas twórcy od strony dźwiękowej i wizualnej, w tym przypadku nierzadko wyjątkowo atrakcyjnej. Nie oznacza to bynajmniej, że wszystkie produkcje należące do tego gatunku cieszą się wśród widzów powodzeniem.
Przez lata na ekrany trafiło wiele filmów science fiction, które poległy finansowo w kinach. Nieraz były to produkcje o stosunkowo niskim budżecie (jak choćby Ludzkie dzieci Alfonsa Cuaróna, dziś jakże docenione, W stronę słońca Danny’ego Boyle’a czy Diuna Davida Lyncha), jednak poniższe zestawienie skupia się na widowiskach, w które studio włożyło wyjątkowo dużo pieniędzy. Późniejsze straty w wysokości kilkudziesięciu, a nawet ponad stu milionów dolarów z pewnością spędzały producentom sen z powiek. Przyjrzyjmy się – w kolejności alfabetycznej – o jakich tytułach mowa. Nie uwzględniałem adaptacji komiksów i space oper, dlatego niech nie dziwi was brak Mrocznej Phoenix czy Jupiter: Intronizacji, ani filmów, które trafiły jednocześnie do kin i streamingu.
Bitwa o Ziemię (2000)
Produkcja z 2000 roku została oparta na prozie L. Rona Hubbarda, który zapoczątkował ruch religijny znany jako scjentologia. To właśnie z tego powodu o realizację filmu bardzo zabiegał John Travolta, który nie tylko wyłożył sporo pieniędzy jako producent, lecz także zagrał rolę antagonisty. Jego nadzieje na powodzenie były na tyle duże, że Bitwa o Ziemię pokrywa zaledwie połowę fabuły pierwowzoru. Rzeczywistość okazała się brutalna – dziś ta produkcja science fiction uznawana jest za jeden z najgorszych filmów w historii. Zdobyła aż dziewięć Złotych Malin i, wracając do meritum tekstu, okazała się porażką finansową – na całym świecie zarobiła niecałe 30 milionów dolarów, podczas gdy łączny koszt budżetu i promocji oscylował w granicach 90 milionów. Na dodatek później okazało się, że jedna z firm produkujących film uciekała się do przekrętów finansowych. Jak można się domyślić, sequela nie było.
John Carter (2012)
W 2012 roku na ekrany kin trafił John Carter Andrew Stantona, wyprodukowany przez Disneya film science fiction oparty na prozie Edgara Rice’a Burroughsa, z Taylorem Kitschem w roli tytułowej. Wytwórnia pierwotnie planowała realizację całej trylogii o Carterze, jednak zarobki pierwszej (i ostatecznie jedynej) części były niczym kubeł zimnej wody na głowy producentów. Choć film Stantona nie był częścią żadnej wielkiej serii filmowej, reżyser otrzymał dokładnie taki budżet, jakiego potrzebował – w dodatku Disney przeznaczył mnóstwo pieniędzy na promocję filmu, co zaowocowało tym, że John Carter jest dziś jednym z najdroższych widowisk w historii – całościowo kosztował 350 milionów dolarów (w tym sam budżet wyniósł 263 miliony). Niestety, tej sumy nie udało się odrobić – w USA John Carter zarobił zaledwie 73 miliony dolarów. Nieco lepiej wyglądała sytuacja na rynkach zagranicznych, ale i tak włodarze Disneya uznali film za porażkę, a ówczesny prezes, Rich Ross, zrezygnował ze stanowiska.
Kraina jutra (2015)
Przygodowe science fiction w reżyserii Brada Birda, do którego napisał scenariusz wraz z Damonem Lindelofem, opowiada o wynalazcy (George Clooney), który wraz z entuzjastką nauki Casey Newton (Britt Robertson) wyrusza do tytułowej Krainy Jutra, wymiaru, w którym ich działania wpływają na nasz świat. Widowisko zebrało po premierze mieszane recenzje, z czego z największą krytyką spotkał się scenariusz. Twórców z pewnością najbardziej bolały jednak straty finansowe – budżet i promocja kosztowały studio 330 milionów dolarów, a wpływy z całego świata wyniosły 209 milionów. W efekcie Disney mógł stracić na tym filmie nawet 140 milionów dolarów, choć nie zostały tu uwzględnione wpływy ze sprzedaży produkcji na nośnikach czy gadżetów.
Łowca androidów (1982) | Blade Runner 2049 (2017)
Choć dziś film Ridleya Scotta przez wielu uznawany jest za arcydzieło i pojawia się na listach najważniejszych filmów science fiction w historii kina, po premierze wcale nie spotkał się z dobrym odbiorem – wielu krytyków zarzucało na przykład zbyt wolne tempo i brak akcji. Zawiódł także finansowo, bo przy budżecie rzędu 30 milionów dolarów zarobki z całego świata wyniosły niecałe 28 milionów (kolejne sumy zarabiały wprowadzane na nowo do kin inne wersje filmu). Większą porażką okazała się jednak kontynuacja z 2017 roku w reżyserii Denisa Villeneuve’a. Sequel kosztował studio od 150 do 185 milionów. Żeby twórcy wyszli na zero, widowisko musiało zarobić około 400 milionów na świecie. Nie udało się – Blade Runner 2049 zarobił 260 milionów i przyniósł straty w wysokości 80 milionów dolarów. Tym razem jednak krytycy zgodnie wystawiali pozytywne noty, choć Ridley Scott, twórca oryginału, stwierdził, że film był nieco za długi.
Matki w mackach Marsa (2011)
Zrealizowana przy pomocy techniki motion capture animacja to adaptacja książki Berkeleya Breatheda pod tym samym tytułem. Fabuła opowiada o chłopcu, który dostaje się na statek kosmitów w celu uratowania porwanej matki. Wyreżyserowana przez Simona Wellsa (prawnuka Herberta George’a Wellsa!) i wyprodukowana przez Roberta Zemeckisa animacja kosztowała 150 milionów dolarów i zapisała się w historii jako jedna z największych porażek finansowych – zarobki ze świata wyniosły bowiem tylko 39 milionów dolarów, co jak na film sygnowany przez studio Walta Disneya było wyjątkowo fatalnym wynikiem. W parze z klapą finansową poszły nieprzechylne recenzje.
Niewidzialny (2005)
Jessica Biel, Josh Lucas i Jamie Foxx w filmie o trójce pilotów, którzy mają przetestować nowoczesny samolot sterowany przez sztuczną inteligencję. Wyreżyserowany przez Roba Cohena (który wcześniej realizował między innymi pierwszą część Szybkich i wściekłych) film science fiction kosztował łącznie 135 milionów dolarów, wliczając w to sumy przeznaczone na promocję. Niestety, już po pierwszym weekendzie wyświetlania wiadomo było, że produkcja polegnie – wylądowała wówczas na czwartym miejscu wśród najchętniej oglądanych filmów, a tydzień później sytuacja wyglądała jeszcze gorzej – obejrzało ją o 55% mniej ludzi niż po premierze. Ostatecznie zarobki z całego świata wyniosły niecałe 77 milionów dolarów, a film nie przerwał ówczesnej złej passy Columbia Pictures – łącznie straty wyniosły około 100 milionów.