FILMY o SERYJNYCH MORDERCACH, które POWINIENEŚ ZNAĆ
Przerażają jednych, fascynują innych. Czają się za rogiem, chowają w piwnicach, a czasem – pracują na wysokich stanowiskach. Wysocy, niscy, piękni, brzydcy, biedni, bogaci. W większości mężczyźni, chociaż zdarzały się wyjątki. Historia zna ich wielu, a być może jeszcze więcej pozostało niewykrytych. Seryjni zabójcy w zasadzie od samego początku istnienia X muzy stanowią silny punkt kinowego anturażu. Pierwszym filmem podejmującym ten temat był prawdopodobnie hiszpański The Crimes Of Diogo Alves, z 1909 roku, oparty na zbrodniach tytułowego Diogo Olvesa, który w pierwszej połowie XIX wieku pozbawił życia siedemdziesiąt osób. W 1931 Fritz Lang stworzył prototypowy serial killer movie, głośne i kontrowersyjne M. Od tego momentu seryjni mordercy pojawiali się w kryminałach, thrillerach, horrorach, a potem także w dokumentach. Do najsłynniejszych obrazów tego typu należą Psychoza, Teksańska masakra piłą mechaniczną, Milczenie owiec i Siedem. Poniżej prezentujemy listę filmów o seryjnych mordercach, które nie są tak znane, jak powinny.
Zabójcza mania, reż. Joseph H. Lewis
Annie, pracowniczkę objazdowego cyrku, i Barta, zagubionego, młodego chłopaka, połączyła wspólna pasja: broń palna. Ich romans był burzliwy, a ślady ich wspólnej trasy przez amerykańskie południe „zdobią” ciała licznych ofiar. Ich główną działalnością były napady rabunkowe, lecz Annie wyraźnie przejawiała psychopatyczne zachowania. Zabijała pracowników banków bez wyraźnego powodu i szantażowała Barta, który, chociaż był wyborowym strzelcem, wciąż rozpamiętywał traumatyczne wydarzenie z dzieciństwa – zabicie koguta. Para planowała zakończenie działalności po zdobyciu odpowiedniego finansowego zabezpieczenia, ale trudno uwierzyć, że Annie mogłaby tak po prostu porzucić strzelanie i zabijanie. Zabójcza mania w momencie premiery zebrała pozytywne opinie. Chwalono scenariusz i ekonomiczną, precyzyjną reżyserię Lewisa. Twórcom od samego początku przyświecała idea maksymalnego realizmu. Jedna ze scen napadów nakręcona została w pojedynczym ujęciu przed prawdziwym bankiem, a obecni na ulicy nieświadomi przechodnie podobno myśleli, że byli świadkami prawdziwego napadu. Jednak w czasach kodeksu Haysa reżyser nie mógł pozwolić sobie na zbytnią otwartość ani na płaszczyźnie pełnego erotycznego napięcia romansu, ani w kontekście ekranowej przemocy. Dopiero siedemnaście lat później powstał film w pełni realizujący idee zasiane przez Zabójczą manię, a był to przełomowy Bonnie i Clyde Arthura Penna. Nie zmienia to faktu, że film Josepha Lewisa jest przykładem kryminału, w którym mord w oczach ma kobieta, a nie – mężczyzna.
Podglądacz, reż. Michael Powell
Podobne wpisy
Pech chciał, że film Powella wszedł na ekrany kin w tym samym roku co słynna Psychoza. I chociaż film Hitchcocka jest uznawany za arcydzieło pod względem filmowego warsztatu, to Podglądacz nie ustępuje mu na krok pod wieloma względami. Główny bohater budzi podobnie skrajne odczucia, co postać Normana Batesa, scenariusz jest równie nieprzewidywalny, a biedny widz pozostaje w finale z uczuciem beznadziei. Tytułowy podglądacz to Mark Lewis, zatrudniony w studio filmowym jako pomocnik operatora, marzący o karierze reżysera. Po godzinach robi pornograficzne zdjęcia, ale jego najgłębiej skrywanym sekretem są jego morderstwa, które rejestruje na taśmie filmowej. Mark chce uwiecznić na filmie prawdziwy strach swoich ofiar – prostytutek. W miarę jak zagłębiamy się w historię i poznajemy mroczne sekrety z przeszłości bohatera, nasz stosunek do niego ulega drastycznemu przewartościowaniu. Okazuje się, że Mark także jest ofiarą – ofiarą swojego ambitnego ojca, znanego psychiatry, który przeprowadzał na synu eksperymenty. Badając problem ludzkiego strachu, doktor podrzucał synowi jaszczurki do łóżka i robił inne rzeczy, których ojciec nie powinien robić swojemu dziecku na żadnym etapie życia. Film Powella z obrazem Hitchcocka łączy też obsesja na temat podglądactwa i voyeuryzmu.