ENNIO MORRICONE. 90 najlepszych soundtracków
10 listopada 2018 roku Ennio Morricone kończy 90 lat! W ramach hołdu dla arcymistrza muzyki filmowej przyjrzyjmy się twórczości Maestra. Spośród monumentalnej liczby ponad 500 (!) skomponowanych soundtracków wybrałam 90 moim zdaniem najlepszych i najważniejszych. Bez zbędnych wstępów przejdźmy zatem do muzyki. Miłego słuchania!
Biografia Mistrza TUTAJ
Faszysta (reż. L. Salce, 1961)
Debiut Ennio w roli kompozytora filmowego i od razu sukces. Mimo groźnego tytułu Faszysta jest komedią, co czuć w ścieżce Morricone: prześmiewczo-pompatycznej, ostentacyjnie wojskowej. Nie jest to najlepsza z kompozycji Maestra, znajduje się na liście z kronikarskiego obowiązku. Gdyby ten soundtrack nie został dobrze przyjęty, być może Morricone porzuciłby przygodę z filmem i ukierunkował swoje muzyczne aspiracje na inne tory.
Za garść dolarów (reż. S. Leone, 1964)
Trylogia dolarowa to życie. Zbudowany z tętentu końskich kopyt, gwizdania, bicia dzwonów i dźwięków elektrycznej gitary motyw z filmu Za garść dolarów brzmi jak najlepsza przygoda życia, jak zew wolności. Kompozycje Morricone do spaghetti westernów Leone były niezwykle innowacyjne. Zupełnie inaczej wyobrażano sobie wówczas brzmienie Dzikiego Zachodu – wystarczy porównać tę ścieżkę dźwiękową z pompatycznym, tradycyjnie symfonicznym soundtrackiem z Siedmiu wspaniałych. Włoski kompozytor stworzył tutaj całkowicie nową jakość, wyznaczając obowiązujące do dzisiaj standardy opowiadania muzyką o Dzikim Zachodzie.
Slalom (reż. L. Salce, 1965)
https://www.youtube.com/watch?v=_bY4ZkIBU4s
Filmy Morricone charakteryzują się tym, że ich budżety były przeważnie niskie. Wzmagało to kreatywność twórcy, który musiał zaproponować coś efektownego przy możliwie najbardziej oszczędnych środkach. Eksperymenty zaprowadzały go w różne miejsca; dzięki nim odkrył m.in. gwizdanie, tak charakterystyczne dla wielu jego soundtracków – w tym dla Slalomu. Komedia kryminalna o kuriozalnej fabule jest dzisiaj praktycznie nieznana i zapomniana, ale kocia, skradająca się i zabawna melodia przewodnia ma w sobie tyle łobuzerskiego uroku, że nie mogło jej zabraknąć na tej liście.
Za kilka dolarów więcej (reż. S. Leone, 1965)
https://www.youtube.com/watch?v=mLXQltR7vUQ
Koncepcję obraną przy pierwszej części dolarowej trylogii Maestro doskonalił w kolejnych jej odsłonach. Znów mamy tu do czynienia z bardzo twórczym, inspirowanym muzyką konkretną przetworzeniem realnych dźwięków pustyni, konnego pościgu, kultury rdzennych Amerykanów, pozytywki; połączonych z nowoczesnym brzmieniem gitary elektrycznej oraz z wykorzystaniem tradycyjnych instrumentów z obszaru kultury meksykańskiej i latynoskiej. Nowatorskie, awangardowe, wyprzedzające swoją epokę dzieło, przez ówczesnych krytyków muzycznych nieraz określane jako płaskie i nudne…
Powrót Ringa (reż. D. Tessari, 1965)
Ringo w wyniku wojennych przejść traci częściowo pamięć. Jedyne, czego jeszcze chce i na czym mu zależy, to rodzina, porzucona przed wstąpieniem do armii. Jego historia jest pełna wrażeń, ale i smutku – tak jak jego piosenka. Morricone doskonale radzi sobie także na polu muzyki popularnej, a The Return of Ringo nieco inaczej zaaranżowane i zaśpiewane, np. przez Lanę Del Rey, podbiłoby listy przebojów i dzisiaj.
Dobry, zły i brzydki (reż. S. Leone, 1966)
Pod względem ikoniczności i rozpoznawalności motyw przewodni z Dobrego, złego i brzydkiego mógłby ustąpić pola chyba tylko hollywoodzkim tematom Johna Williamsa – z Gwiezdnych wojen i Poszukiwaczy zaginionej Arki. Muzykę z tego arcydzieła Leone kojarzą nawet ci, którzy nigdy nie widzieli tego filmu i nie mają pojęcia, kim jest Clint Eastwood. Dziś, kiedy myślimy „western”, to słyszymy Morricone. Nie bez powodu koncerty Metalliki zaczynają się od Ecstasy of Gold. Gdybym nie przedstawiała soundtracków Morricone w kolejności chronologicznej, a zamiast tego robiła ranking moich ulubionych, to całą dolarową trylogię Leone postawiłabym na pierwszym miejscu.
https://www.youtube.com/watch?v=nOr0na6mKJQ
Bitwa o Algier (reż. G. Pontecorvo, 1966)
https://www.youtube.com/watch?v=t6nqRwX5ixc
Przykład wspaniałej współpracy reżysera i kompozytora. To Pontecorvo jest pomysłodawcą ikonicznego Ali’s Theme, co Morricone zawsze otwarcie podkreślał. Jednak to aranżacja Maestra przeistoczyła te kilka nut, które wpadły do głowy reżysera, w ponadczasowy klasyk. Subtelna i prościutka melodia, kojarząca się nieco z małym chłopcem, zostaje skontrastowana z innymi kompozycjami Bitwy o Algier – bardziej militarystycznymi i głośnymi od werbli, przypomnianymi po latach w Bękartach wojny. Motyw Alego jest pośród tej buńczuczności przypomnieniem o szarym człowieku uwięzionym w sercu wojny.
Colorado (reż. S. Sollima, 1966)
https://www.youtube.com/watch?v=zQX2TFxUfQ0
Podobne wpisy
Film znany także jako The Big Gundown oraz – w oryginale – La resa dei conti. Doprawdy nie wiem, który utwór z tego soundtracku lubię najbardziej. Niezapomniany jest motyw przewodni: zbudowany z odgłosów pustyni i dzikich zwierząt, pełen pędu i tętentu końskich kopyt, chwytliwy i rozpędzający się w szybkim tempie. Najsłynniejsze są jednak te kompozycje, po które sięgnął w Bękartach wojny Tarantino: La Resa oraz La Condanna. Świetne wrażenie robi też muzyka z kontynuacji tego westernu, znanego jako The Big Gundown – również skomponowana przez Morricone, ale ze względu na pewne prawne komplikacje podpisana nazwiskiem Bruno Nicolai.