search
REKLAMA
Zestawienie

5 filmów niemieckich, które TRZEBA znać!

Tomasz Raczkowski

29 sierpnia 2018

REKLAMA

Kino niemieckie należy do tych z najdłuższą tradycją i największymi zasługami spośród kinematografii świata. W epoce kina niemego i początkach ery dźwiękowej twórcy z Niemiec nadawali ton rozwojowi X muzy, prezentując wiele przełomowych i do dziś rozpoznawalnych dzieł, wyznaczających kierunki w dziedzinie estetyki, efektów czy gatunkowych konwencji. Choć później zarówno ojczyzna Goethego, jak i tamtejsza kinematografia przeżywały różne – bardziej i mniej chwalebne – czasy, do dziś nieprzerwanie Niemcy mogą pochwalić się znakomitym kinem i całym pocztem ważnych dla każdego miłośnika filmu nazwisk oraz tytułów. Zadanie wyboru kilku najlepszych, najważniejszych czy najciekawszych pozycji z bogatego dorobku kina niemieckiego jest zadaniem niezwykle trudnym, żeby nie powiedzieć, że niemożliwym. Mimo wszystko jednak spróbowałem przedstawić pięć pozycji obowiązkowych dla tych, którzy chcą poznać kino niemieckie, prezentujących różnorodność tamtejszego świata filmu. Zestawienie prezentuję w kolejności chronologicznej.

Gabinet Doktora Caligari (1920)

Jeden z najsłynniejszych i najbardziej prekursorskich filmów niemych, uznawany niekiedy za otwarcie nurtu ekspresjonistycznego w kinie. Dzieło Roberta Wienego to pod wieloma względami wzorzec kina grozy, z którego estetyki i rozwiązań czerpały (i czerpią do dziś) całe pokolenia twórców. Historia demonicznego psychiatry, opętanego obsesją kontynuacji dzieła legendarnego Doktora Caligari do dziś uwodzi niejednoznacznością, możliwościami interpretacji oraz radykalnym wykonaniem. Od ekspresjonistycznej, oryginalnej scenografii przez przewrotną narrację aż po efektowne plansze z napisami, Gabinet Doktora Caligari jest przykładem bezkompromisowego wykorzystania medium filmowego. Trudno przecenić znaczenie tego filmu w historii kinematografii, ale przede wszystkim jest to do dziś pasjonujący i zachwycający obraz, będący jednym z najlepszych dokonań nie tylko niemieckiego, ale i światowego kina.

M – Morderca (1931)

Dziełami Fritza Langa można by zapełnić całe zestawienie. Choć prawdopodobnie najsłynniejszym i najbardziej rozpoznawalnym filmem urodzonego w Wiedniu twórcy jest Metropolis, jednak w tym miejscu stawiam na inny, równie znakomity i ważny obraz autora Doktora Mabuse – jego pierwszy film dźwiękowy, M – Morderca (w oryginale jedynie tajemnicze M). Inspirowana prawdziwym przypadkiem Petera Kürtena, Wampira z Düsseldorfu, historia mordującego dzieci Hansa Beckerta to przykład technicznej maestrii Langa, brawurowo wykorzystującego narzędzie dźwięku (przede wszystkim do pamiętnego motywu pogwizdywania mordercy). Równocześnie jest to doskonały dramat psychologiczno-społeczny, w którym tytułowy antagonista w zaskakujący sposób zostaje przedstawiony jako postać tragiczna, nękana przez wewnętrzne demony, a drugim czarnym charakterem staje się niemieckie społeczeństwo, najpierw dopuszczające do zbrodni, a później dążące ślepo do samosądu. M – Morderca, nakręcony i pokazany u progu przekształcenia Republiki Weimarskiej w III Rzeszę, to niezwykle frapujący obraz, wciąż robiący wrażenie wykonaniem i skłaniający do refleksji, co jest dla mnie wyznacznikiem najwyższej próby kina.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, entuzjasta kina społecznego, brytyjskiego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA