ZAPOMNIANE NAZWISKA POLSKIEGO KINA. #100latniepodległości
Rozmawiając dziś o polskim kinie lat minionych, wymieniamy takie nazwiska jak: Kieślowski, Wajda, Has czy Zanussi. Chwalimy Popiół i diament, Rękopis znaleziony w Saragossie, Barwy ochronne, Amatora, zresztą nie bez racji. Należy jednak mieć na uwadze, że reżyserów tworzących naszą rodzimą kinematografię było i jest znacznie więcej. Dlaczego więc pamiętamy dzisiaj o tak niewielu? Odpowiedzi jest co najmniej kilka. Część twórców wolała trzymać się na uboczu i nie wpisywała się w obowiązujące trendy, takie jak polska szkoła filmowa czy kino moralnego niepokoju. Inni natomiast przegrali konkurencję z popularniejszymi kolegami po fachu, którzy tworzyli w ramach tego samego nurtu. Z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości oddajmy im sprawiedliwość i odświeżmy nieco naszą pamięć.
Andrzej Barański
Podobno opowiadał kiedyś, że spełnieniem jego artystycznych marzeń jest film pełnometrażowy, którego jedynym bohaterem byłaby korona drzewa poruszająca się pod wpływem wiatru przy zmieniających się porach dnia. Taki pomysł wiele mówi o kinie Andrzeja Barańskiego – kontemplacyjnym, harmonijnym, pełnym nostalgii i pięknych ujęć. W szczególności upodobał sobie ten reżyser portretowanie polskiej prowincji. Nic w tym zresztą dziwnego, sam bowiem pochodzi z Pińczowa, liczącego niewiele ponad 11 tysięcy mieszkańców. Warto przypomnieć sobie takie jego dzieła jak Kobieta z prowincji z fantastyczną rolą Ewy Dałkowskiej czy Nad rzeką, której nie ma – wypełnioną melancholią po brzegi ekranizację prozy Stanisława Czycza. Najlepszą okazją do tego jest trwający właśnie (13–20 lipca) łódzki Transatlantyk Festival, na którym odbywa się retrospektywa Andrzeja Barańskiego.
Sylwester Chęciński
Prawie każdy Polak doskonale zna lub chociaż kojarzy rodziny Kargulów i Pawlaków. Mało który pamięta natomiast o człowieku, który odpowiedzialny był za przenoszenie ich sporów na duży ekran. Bardzo niesłusznie. Zwłaszcza że Sylwester Chęciński jest twórcą wszechstronnym i nigdy nie zamykał się na jeden gatunek filmowy, tak jak np. utożsamiani dziś tylko z komedią Olaf Lubaszenko i Juliusz Machulski. Poza tryptykiem o Kargulach i Pawlakach reżyser Samych swoich zrealizował m.in. kryminał sensacyjno-szpiegowski (Tylko umarły odpowie), dramat psychologiczny (Agnieszka 46) oraz kino kostiumowe dla młodzieży (debiutancka Historia żółtej ciżemki). Jest więc z czego wybierać i co nadrabiać.
Jerzy Domaradzki
Kompletnie zapomniana postać polskiej kinematografii. Zanim Domaradzki samodzielnie zadebiutował pełnometrażową fabułą, zrealizował wraz z Pawłem Kędzierskim i Agnieszką Holland Zdjęcia próbne. Asystował również Andrzejowi Wajdzie przy Ziemi Obiecanej i Januszowi Morgensternowi przy Trzeba zabić tę miłość. W 1981 roku wyreżyserował Wielki bieg – polską odpowiedź na brytyjskie Rydwany ognia oraz Samotność długodystansowca. Obraz ten, jeden z najlepszych wpisujących się w nurt moralnego niepokoju, ze względu na kontrowersyjną treść przeleżał w magazynie cenzury prawie sześć lat. Tym samym zyskał zaszczytne miano „półkownika”. Swój najprawdopodobniej ostatni film – Piątą porę roku – Domaradzki nakręcił przeszło pięć lat temu. Razem z m.in. kolejnym bohaterem tego zestawienia, Feliksem Falkiem, poświęcił się pracy nad projektem realizowanym przez WFDiF – „Wytwórnią Scenariuszy”.
Feliks Falk
Zasłynął przede wszystkim jako twórca Wodzireja – brutalnej historii Lutka Danielaka (Jerzy Stuhr), który bez skrupułów rozprawia się z kolegami po fachu, aby uzyskać zgodę na poprowadzenie prestiżowego balu. Falk napisał w życiu ponad 20 scenariuszy filmowych, część oddając do realizacji znajomym – m.in. Jerzemu Domaradzkiemu, czego owocem było powstanie fenomenalnego Wielkiego biegu. Kolejnym ogromnym osiągnięciem reżysera był Komornik – obraz z Andrzejem Chyrą w roli głównej, który rozbił bank na gali Orłów w 2006 roku, zdobywając aż 6 statuetek (w tym za najlepszy film). Pomimo tak dużego sukcesu Feliks Falk do dziś pozostaje dla wielu Polaków postacią nieznaną.