search
REKLAMA
Zestawienie

WSTYDLIWE przyjemności. SERIALE, do których oglądania się NIE PRZYZNAJESZ

Przemysław Mudlaff

18 lipca 2019

REKLAMA

Seriale typu guilty pleasure od Netfliksa

Przerzucając się z telewizji na platformy streamingowe nie zmieniam już w nieskończoność kanałów w poszukiwaniu interesującego programu lub serialu, ale błądzę godzinami w bibliotekach np. Netfliksa. I wiecie co? Mnóstwo tu seriali, które jednocześnie powodują przyjemność i wzbudzają wstyd wśród odbiorców. Oto kilka z nich.

What/If (2019-)

Anne (Renée Zellweger) jest okrutną i wyrachowaną miliarderka, która pewnego dnia składa zakochanemu, ale spłukanemu małżeństwu niemoralną propozycję, aby ci mogli sfinansować swoją firmę. Opis automatycznie przywodzi na myśl Niemoralną propozycję z 1993 roku, prawda? Z tym, że tutaj oferta Anne to dopiero początek intrygi. Skrywane tajemnice, intrygi, grzechy przeszłości wypełniają 10 odcinków sezonu serialu, którego największą gwiazdą jest Zellweger. Oglądanie jej to przyjemność, chociaż rola Anne to nie to, do czego aktorka zdążyła nas swoją filmografią przyzwyczaić. Jest seksownie, niezamierzenie śmiesznie, padają wielkie słowa, fruwają strzały posłane z łuku. Wszystko to dziwne, na pewno nie wyjątkowe, ale wciągające i przyjemne.

Riverdale (2017-)

Myślę, że Riverdale to jeden z tych młodzieżowych seriali, który nigdy nie silił się na bycie czymś więcej, niż wstydliwą przyjemnością i wyszło mu to na dobre. Akcja serii napędzana jest przez intrygujące tajemnice i sympatyczne postaci. Mimo, że zdarzają się tutaj momenty, w których bohaterowie wydają się być aż nazbyt naiwni, a ich działania są chwilami kompletnie niezrozumiałe, to komiksowy klimat i umiejętne, stopniowe odkrywanie intrygi powodują, że po prostu przyjemnie się to ogląda.

Plotkara (2007-2012)

Seksowne kobiety, przystojni faceci, dużo pieniędzy, przygodny seks, wielkie i małe miłości. Wydaje się nudne? Niekoniecznie, jeśli prawie każdy odcinek serialu doskonale balansuje na granicy komedii i dramatu. A przynajmniej tak mi się wydaję, bo przyznam się szczerze, że czerpałem z oglądania Plotkary dużo przyjemności. Być może staram się przekonać teraz samego siebie, że to przecież nie było wcale takie złe. W ogóle przy okazji Plotkary stwierdzam, że kobietom łatwiej przyznawać się do wstydliwych przyjemności, bo przecież nikt nie zgani pani za to, że podniecały ją miłosne historyjki z Upper East Side. Zresztą to chyba głównie seriale dla kobiet zaliczają się do grupy guilty pleasure. Ech! Wszystko przez tę szalenie piękną Serenę van der Woodsen. Warto w tym miejscu wymienić jeszcze inny podobny do Plotkary serial z gatunku guilty pleasure, który niedawno jeszcze można było obejrzeć na Netfliksie, mianowicie Słodkie kłamstewka (2010-2017). Nadmienię jedynie, że akurat tego cuda nie oglądałem.

Ty (2018-)

Serial Ty był dla mnie dziwnym doświadczeniem, bo wszystko mnie w nim irytowało, a i tak pochłonąłem go w mgnieniu oka. Wkurzający typ z obsesją na punkcie infantylnej, niedojrzałej emocjonalnie pisarki, nieprawdopodobne sytuacje, nielogiczne wątki i dziesięć odcinków nieodgadnionej frajdy. Co tu się wydarzyło? Po co mi to było? Dlaczego wróciłem do tego serialu po obejrzeniu dwóch odcinków? Nie mam kompletnie nic na swoją obronę.

Przemysław Mudlaff

Przemysław Mudlaff

Od P do R do Z do E do M do O. Przemo, przyjaciele! Pasjonat kina wszelkiego gatunku i typu. Miłośnik jego rozgryzania i dekodowania. Ceni sobie w kinie prawdę oraz szczerość intencji jego twórców. Uwielbia zostać przez film emocjonalnie skopany, sponiewierany, ale też uszczęśliwiony i rozbawiony. Łowca filmowych ciekawostek, nawiązań i powiązań. Fan twórczości PTA, von Triera, Kieślowskiego, Lantimosa i Villeneuve'a. Najbardziej lubi rozmawiać o kinie przy piwku, a piwko musi być zimne i gęste, jak wiecie co.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA