WRAŻLIWY KLAUN. 5 najlepszych ról ROBINA WILLIAMSA
Jego nagła, samobójcza śmierć wstrząsnęła światem filmu. Nikt nie spodziewał się, że aktor znany z komediowych ról może skrywać w sobie głęboki smutek, mogący w konsekwencji doprowadzić do targnięcia się na swoje życie. Robin Williams odszedł 11 sierpnia 2014. Pozostawił po sobie pustkę.
Gdy o nim myślę, wciąż nie mogę uwierzyć, że nie ma go już z nami. Jego kreację i dzieła, w których wystąpił, to ważna część mego życia jako pasjonata kina. Był aktorem, który zarażał każdy swój film niezwykłym ciepłem, humorem i dobrocią. Nawet kiedy był na drugim planie, bijąca od niego charyzma nie pozwalała lekceważyć postaci, w którą się wcielał. Wystarczył mi jeden jego uśmiech, by moje serce znowu napełniło się optymizmem.
Zaczynał jako estradowy komik i stand-upper. Umiejętność rozbawiania widowni przeniósł do branży filmowej. Słynął ze skłonności do improwizacji oraz umiejętności parodystycznych. Dzięki roli marsjanina Morka w Mork i Mindy, amerykańskim sitcomie z lat osiemdziesiątych, zaczął być rozpoznawalny. Choć kojarzony jest jako aktor komediowy, w swojej karierze zagrał w kilku bardzo dobrych dramatach, tworząc niezwykle wrażliwe, stonowane role. Eksperymentował także z thrillerem i science fiction.
Uważam, że najlepiej radził sobie nie tyle w czystych komediach, ile właśnie dramatach obyczajowych podszytych nutką humoru, w których jego rola polegała na przelaniu odrobiny pozytywnej energii do napierającej zewsząd beznadziei. Przykre, że sam nie potrafił zrobić tego, co regularnie robiły jego postacie – uwierzyć w dobro.
Oto pięć wybitnych ról Robina Williamsa, które moim zdaniem pozostaną z nami na zawsze. Sztywne ramy artykułu uniemożliwiły mi wymienienie wszystkich występów aktora odznaczających się wyjątkowością – ta lista wówczas byłaby zbyt długa. Te jednak, na które zdecydowałem się postawić, wspominam najcieplej, gdyż stanowią kwintesencję twórczości aktora. Czy zgadzasz się z tym wyborem? Czy dołożyłbyś jakąś kreację do tego zestawienia? Napisz w komentarzu.
Good Morning, Vietnam (1987)
Między innymi za sprawą tej właśnie roli Robin Williams udowodnił, że jego komediowe umiejętności świetnie współgrają z dramatyzmem. Rola szeregowego Adriana Cronauera to jeden z wielu przykładów typowej postaci granej przez Williamsa, która poczuciem humoru oraz zabawnym usposobieniem potrafi rozświetlać nawet najbardziej beznadziejną sytuację. Kontrast nie mógł w tym wypadku zostać zarysowany wyraźniej. Bohater Williamsa umieszczony zostaje w samym centrum jądra ciemności – Wietnamie ogarniętym wojną – a jego zadanie polega na prowadzeniu programu w wojskowej rozgłośni radiowej. Jego ekstrawaganckie metody pracy jednych zachwycają, drugich zniechęcają. Jedno jest pewne – Cronauer swoją postawą pokazuje, że bez względu na pozycję, w jakiej się znajdujesz, odrobina uśmiechu nigdy nie zaszkodzi. Za to bardzo umiejętne i wiarygodne połączenie radości i smutku Williams otrzymał Złotego Globa i był nominowany do Oscara.
Fisher King (1991)
W tym szaleństwie jest metoda, chciałoby się rzec, oglądając występ Williamsa w Fisher King. W słynnym filmie Terry’ego Gilliama Williams wciela się w postać Perry’ego, bezdomnego profesora, który wybrał życie na bruku, chcąc oddawać się drzemiącym w jego głowie fantazjom. Jego przeciwieństwem jest Jack, ceniony prezenter radiowy, który stracił radość z życia. Ich spotkanie okaże się niezwykle wartościowe dla obu, ponieważ odkryją, jak wiele ich łączy, jak budująca może być ich relacja. Fisher King to jeden z tych filmów, w których Williams pozwolił sobie na popisy i szarże, idąc śladem szaleństwa swego bohatera. W tym wypadku jego ekspresywna maniera sprawdza się jednak znakomicie. Wizerunek bezdomnego błazna w charakterystycznej czapce, jaki tą rolą stworzył, zapisał się na stałe w historii kina. Został doceniony Złotym Globem i oscarową nominacją.