WPADKI FILMOWE #3. Szturmowiec-fajtłapa i samochód Wołodyjowskiego
Nadszedł piątek, zatem czas na nową odsłonę cyklu poświęconego filmowym wpadkom. Dziś w programie literówki, kolejne podróże w czasie i jako wisienka na torcie absolutna klasyka tematu. Czas, start!
Mroczny Rycerz powstaje (2012)
Scena, w której Bruce Wayne przegląda archiwa w poszukiwaniu informacji o złodzieju diamentów. W pewnym momencie na ekranie widzimy skan gazety “The Gotham Times”, a na nim artykuł z pierwszej strony mówiący o podejrzeniach policji na temat udziału “kociego” włamywacza w rabunku klejnotów. Nie trzeba się intensywnie przypatrywać, by spostrzec, że angielskie słowo “heist” padło ofiarą literówki, a zamiast niego do gotowej wersji wkradło się “hiest”. Niestety, taki wyraz w języku angielskim nie istnieje (po wpisaniu go w wyszukiwarkę, ta uprzejmie zapytuje czy aby nie chodziło o “heist” – słuszna uwaga, panie Google). Prasa w Gotham mogłaby zadbać o rzetelnego korektora w swojej redakcji!
Titanic (1997)
Słynny moment, gdy Rose daje się ponieść uczuciu beznadziei i zamierza skoczyć w morską otchłań, od czego odwodzi ją Jack. Chłopak obrazowo przedstawia konsekwencje zanurzenia się w lodowatej wodzie, swoją argumentację podpierając historią z dzieciństwa, gdy podczas wędkowania na zamarzniętym jeziorze Wissota wpadł do przerębla. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że wspomniane przez Jacka jezioro zostało napełnione wodą dopiero sześć lat po zatonięciu Titanica, zatem niewielkie są szanse, by zdążył w nim łowić kilka lat wcześniej. No, chyba że cała ta opowieść została przez niego wymyślona na poczekaniu, byle tylko powstrzymać Rose od samobójczego skoku. Jeśli tak, to winszuję.
Piękna i bestia (2017)
Kolejny przypadek, w którym twórcy filmowi znacznie wyprzedzają historię (albo poza kadrem wsadzają swoich bohaterów w wehikuł czasu, jest i taka opcja). Podczas przechadzki po terenach otaczających zamek Bestii Bella czyta mu fragmenty poezji. Jeden z nich pochodzi z wiersza Williama Sharpa pt. A Crystal Forest, napisanego pod koniec XIX wieku. Trudno powiedzieć, by pokrywało się to z czasem akcji filmu, który – choć nie jest podany wprost – prawdopodobnie przypada na mniej więcej połowę wieku XVIII (sam pierwowzór literacki tej historii został wydany w 1740 roku), o czym świadczą dekoracje, ubiory i technologia zaprezentowana w filmie. Przypuszczam, iż twórcy filmu nie założyli, że ktoś będzie drążyć temat w takim stopniu, by wykazać tę nieścisłość – cóż, najwyraźniej nie doceniali potęgi Internetu (i jego uważnych użytkowników).
Pan Wołodyjowski (1969)
Coś z naszego podwórka. Znów zadziałał wehikuł czasu, lecz tym razem nawet na większą skalę. Otóż podczas sekwencji oblężenia Kamieńca Podolskiego w jednej ze scen doskonale widać przejeżdżający na dalszym planie… samochód. Sytuacja co najmniej dziwna, wszak wspomniane wydarzenie miało miejsce w 1672 roku i trudno przypuszczać, by Turcy przyjechali pod twierdzę ciężarówką (a przynajmniej nie wspomina o tym ani żaden podręcznik do historii, ani Sienkiewicz w swojej książce). Zdarzyło się więc zabawne przeoczenie, choć trzeba przyznać, że w żaden sposób nie umniejsza ono tej batalistycznej sekwencji (która i teraz robi wrażenie).
Gwiezdne wojny. Część IV – Nowa nadzieja
To powszechnie znana i wałkowana wielokrotnie wpadka, ale nie mogłem sobie odmówić umieszczenia jej na którejś z list. Słynny moment, gdy jeden ze szturmowców okazuje się za wysoki, by przejść pod podniesionymi drzwiami do pomieszczenia kontrolnego, to zdecydowanie jeden z najsłynniejszych błędów filmowych w historii. Wpadka bardzo ludzka, bo przecież niejednokrotnie zdarzało nam się uderzyć w coś głową, zatem dlaczego podobnego czynu miał uniknąć żołnierz Imperium? Przynajmniej wreszcie w coś wycelował, nawet jeżeli przypadkiem i na własną szkodę. Pomyłka ta musiała bardzo spodobać się George’owi Lucasowi, który w kolejnych wersjach filmu dodał dźwięk uderzenia, dzięki czemu wpadka stała się jego integralną częścią. Biedny szturmowiec!