ŁOWCA ANDROIDÓW. Film przełomowy
Autorem artykułu jest Adrian Sikorski.
Film Ridleya Scotta z 1982 roku jest ekranizacją powieści P.K. Dicka p.t. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach. „Jednak Blade Runner nie jest naprawdę adaptacją, film jest raczej zbudowany na kilku pomysłach wyszczególnionych z powieści. Jego cel, teza i atmosfera są tak odmienne, że lepiej jest odbierać go jako dzieło samodzielne.” [1] Dzieło, które nie nawiązuje do wątków powieści poza głównym motywem, czyli motywem polowania na androidy.
Film ten jest legendarny, jednakże status takiego otrzymał dopiero w 1992 roku, kiedy na video została wydana jego wersja reżyserska. W tej wersji głos głównego bohatera nie płynął z offu, tłumacząc natrętnie wszystkie jego posunięcia, a odjazd w dal przez zielone, pięknie nasłonecznione krajobrazy, które kompletnie nie pasowały do całości filmu, nie był zakończeniem. Narzucone reżyserowi w 1982 roku przez producentów dodatki, które miały nadać filmowi wyrazisty kształt, były zbędne. Bez nich obraz nabiera głębi i niejednoznaczności, co służy efektowi, jaki film wywiera na widzu.
Niedawno na DVD wydana została kolejna wersja filmu (zwana „ostateczną”), ponieważ Ridley Scott chciał dobitniej zaznaczyć jeden z motywów w filmie. Ja jednakże zajmę się wersją z 1992 roku, ponieważ jest ona pełna subtelnych niedopowiedzeń, dzięki którym nie nawet jesteśmy pewni, w jakim stopniu wiemy, co się wydarzyło. Co więcej, nie mamy pewności, jak bohaterowie filmu znaleźli się w miejscach, z których rozpoczęli akcje w naszej wyobraźni.
Kim jest łowca androidów?
Leon, nowy pracownik korporacji Tyrella, na samym początku filmu jest badany przez łowcę Holdena pod pretekstem badania czasu reakcji na zadawane pytania. W rzeczywistości Holden przeprowadza na nim test Voight-Kampffa. Poprzez badanie reakcji tęczówki oka na emocje (lub ich brak), odczuwane podczas odpowiedzi na pytania, łowca stwierdza, czy obiekt badania jest człowiekiem, czy nie.
Na monitorze badający widzi w dużym zbliżeniu oko badanego, które bezustannie filmuje mała kamera. W pierwszych ujęciach filmu mamy ukazane Los Angeles 2019 roku, spowite w mroku, który nie odchodzi przez cały film. Miasto to zdaje się być jądrem ciemności, pełno w nim sterczących z budynków kominów, z których co chwilę buchają płomienie. Obraz ten odbija się w oku. Czyim? Tego nie wiemy, jednak skoro oczy są oknami duszy, to dusza, której oko widzimy, znajduje się w piekle.
Nad tym piekielnym miastem przelatują pojazdy przyszłości. Kamera powoli zbliża nas do gigantycznych budynków korporacji Tyrella, których piramidalne kształty górują nad miastem. Na jednym z pięter, do którego zmierza kamera, Holden czeka na kolejnego pracownika, którym okazuje się Leon.
Podobne wpisy
W pierwszym pytaniu, będącym bardziej opowieścią, na które Leon reaguje bardzo emocjonalnie, Holden prosi go, by opowiedział pokrótce o dobrych rzeczach, które przychodzą mu do głowy, kiedy pomyśli o matce. Wtedy Leon mówi: „Mojej matce. Opowiem ci o mojej matce”. Po czym dziwny odgłos wystrzału posyła Holdena wraz z fotelem, na którym siedzi, przez pół-ścianę do sąsiedniego sześcianu biurowego. Drugi strzał wbija go na biurko.
W miejscu, które wydaje się piekłem, odpowiednią zdaje się zasada, że wszystko jest na opak. W pewnym momencie rozmowy Holden spostrzega, że Leon jest replikantem, sztucznym człowiekiem, który nie ma prawa przebywać na Ziemi. Łamiąc ten zakaz, Leon staje się celem łowcy, który ma za zadanie wykryć go i zabić. Egzekucja ta jest nazywana dymisją. Podczas badania Holden opowiada Leonowi pewne zdarzenie, natomiast Leon zadaje masę pytań, na które Holden śmiało odpowiada. Jedyne pytanie, które Holden zadaje, to dlaczego Leon nie pomaga żółwicy, która cierpi, ponieważ nie może obrócić się z pleców na brzuch. Leon nie odpowiada, wydając się nie wiedzieć.
Replikanci mają nie mieć emocji, jednak po kilku latach mogliby zacząć je odczuwać, dlatego – by do tego nie doszło – mają bardzo krótkie życia. Emocje przeszkadzałyby im w idealnym wykonywaniu funkcji, do których zostali stworzeni. Inżynierowie genetyczni, którzy ich tworzą, tak kalibrują mutacje genetyczne, które będą zachodzić w ich organizmach, by ich śmierć nastąpiła po czterech latach od tzw. daty aktywacji.
Jednakże w całym filmie tylko replikanci zdają się okazywać jakiekolwiek emocje, wszyscy ludzie, bądź ci uważający się za ludzi, są nieczuli i zdają się być wyprani z wszystkich emocji oprócz strachu. ”W szczególności przy postaciach Roya Batty i Rachael sugeruje się nam z ukrycia, że ich zachowanie jest bardziej ludzkie niż to, które prezentują w filmie prawdziwi ludzie.” [2]
Roy jest przywódcą grupy replikantów, która uciekła z jednej z pozaziemskich kolonii i dostała się na Ziemię, co jest dziwne i zmusza do zastanowienia głównego bohatera. Czemu sztuczni ludzie, którzy są fizycznie doskonali, mieliby przybywać na planetę, która wygląda jak rynsztok? Skąd jednocześnie wiedzą, że ich czas życia niedługo się skończy? Po co tracą go na opuszczenie egzotycznych, pełnych życia i światła kolonii?
Statki (czy też latające bilbordy) unoszą się powoli nad miastem i bezustannie ogłaszają, jak cudowny jest reklamowany produkt: „Nowe życie czeka na Ciebie w pozaziemskiej kolonii. To szansa, by zacząć na nowo w złotym lądzie przygód i możliwości. Lećmy do kolonii! – To ogłoszenie jest sponsorowane przez Korporację Shimago-Domingez, która pomaga Ameryce dotrzeć do nowego świata.”
Na ekranie bilbordu najdłużej zostają słowa OFF WORLD, które tłumaczy się jako „pozaziemskie” lub „poza światem” i dotyczą nowego życia, które czeka tam na nas. To brzmi jak niebiański raj, co znów skłania ku stwierdzeniu, że akcja dzieje się w piekle, ponieważ niebo i piekło muszą istnieć wspólnie. Bez zła nie ma wyróżnika, według którego można spostrzec dobro.
Zastanawiającym jest, że z tego piekła, jakim jest Ziemia przyszłości, można się wydostać. Jedna z ukrywających się replikantek – Pris – spotyka J.F. Sebastiana, który cierpi na Syndrom Matuzalema. Ma dwadzieścia pięć lat, ale jego ciało starzeje się w przyśpieszonym tempie, przez co wygląda o wiele starzej. Pris w rozmowie pyta go, czy dlatego jeszcze nie wyjechał, sugerując przez to widzom, że wszyscy młodzi ludzie wyjeżdżają. On natomiast jako powód podaje nie zaliczenie badań fizycznych, które są wymagane przed zezwoleniem na podróże kosmiczne. Dzięki temu widzowie wiedzą, że na Ziemi zostają tylko starzy, chorzy, chromi i biedni. Widać to dokładnie na ulicach miasta. Wszyscy podążający nimi ludzie są mieszanką Azjatów, biednych Europejczyków i emigrantów z Ameryki Południowej i wyglądają, jakby przybyli z Trzeciego Świata. „Społeczeństwo, które widzimy jest naszym własnym, napisanym dużymi literami, a jego teraźniejsze okrucieństwo podniesione do dyktowanych logiką krańców: jeszcze węższe grono monopolistów mających władzę i pieniądze, większe ubóstwo, większe upodlenie i nędza; prześladowania na tle rasowym; planeta zanieczyszczona na tyle, że ci, którzy mogą emigrują z niej do pozaziemskich kolonii.” [3]