search
REKLAMA
Ranking

SZYBKA PIĄTKA #122. Filmy, które nadrobimy w 2020 roku

REDAKCJA

16 stycznia 2020

REKLAMA

Gracja Grzegorczyk

  1. Na noże – nazwisko Ryana Johnsona nigdy nie kojarzyło mi się z kinem ani wybitnym, ani wystarczająco ciekawym, bym chciała po nie sięgnąć z własnej woli. Tutaj jednak jestem zachwycona całą koncepcją, aktorami i praktycznie wszystkim od początku do końca. I tylko kolejne zapytania znajomych, czy już widziałam ten film, irytują mnie niesamowicie, bo nigdy nie mam czasu, by się za niego zabrać. Mam tylko cichą nadzieję, że moje wysokie oczekiwania zrealizują się w 100 procentach.
  2. Historia małżeńska – czekałam na tę produkcję od bardzo dawna i niestety nie było dane mi się za nią zabrać w dniu premiery ani nawet wiele tygodni później. Mam słabość zarówno do reżysera, jak i Adama Drivera. Poza tym mam zamiar podjąć pierwszą dogłębną próbę zrozumienia fenomenu Scarlett Johansson, której talent aktorski (lub jego brak) stanowi przedmiot nieustannych sporów w naszym domu. Nie mogę się więc doczekać, kiedy w końcu włączę Netflix i zanurzę się w tę jakże intrygującą historię.
  3. Colour Out of Space – niestety, ale twórcy lubelskiej odsłony Splat!FilmFest dziwnym trafem nie byli w stanie zapewnić seansu tego dzieła, które mogli obejrzeć tylko widzowie warszawskiej części tego festiwalu. Z bólem serca muszę więc czekać na pokazy po Nowym Roku, z nadzieją, że uda mi się jednak ten film zobaczyć. Bo przecież nie można przejść obojętnie wobec produkcji, w której Lovecraft spotyka się Nicolasem Cage’em.
  4. Ból i blask – nieobejrzenie nowego Almodóvara powinno być karane przynajmniej chłostą. Trzeba bowiem przyznać, że każda kolejna premiera filmu tego twórcy urasta do wymiaru wielkiego wydarzenia. A ten reżyser potrafi opowiadać historie jak nikt inny. Do tej pory można było zauważyć, że w zgrabny sposób wplata wątki autobiograficzne do poszczególnych filmów. Tym razem to podobno autobiografia pełną gębą, gdzie jesteśmy bliżej jego życia aniżeli kiedykolwiek wcześniej. Na mojej liście na rok 2020 pozycja wręcz obowiązkowa.
  5. Lighthouse – horror, toksyczna męskość i dwóch świetnych aktorów. Czego kobieta po trzydziestce może chcieć więcej. Już trailer pokazywał, że będę miała do czynienia ze świetnie napisanymi dialogami oraz jakże świetną stroną wizualną. Lighthouse miałam zamiar zobaczyć na pokazach jeszcze w 2019 roku, jednak czynniki zewnętrzne pokrzyżowały – jak zawsze – moje plany. To jeden z tych filmów, na które czekałam i czekałam. A kiedy w końcu się doczekałam, to nie miałam kiedy obejrzeć.

Krzysztof Dylak

  1. Malowany ptak – tak jak pisałem w artykule na temat przypuszczalnych kontrowersji, jakie może wywołać ten film: dla mnie absolutnie seans obowiązkowy! Niestety polscy dystrybutorzy nie kwapią się z wpuszczeniem filmu w oficjalny obieg kinowy, z pewnością oprócz braku odwagi stoi za tym uprzedzenie wobec antypolskich znamion w powieści Jerzego Kosińskiego. Jednak zarówno entuzjastyczne (w większości), jak i krytyczne opinie widzów, którzy zmierzyli się z filmową adaptacją, nie wskazują na antypolski wydźwięk, ponieważ reżyser skupił się na uniwersalnej, międzynarodowej epidemii zła drzemiącego w ludziach bez względu na etniczne pochodzenie.
  2. The Vanishing – owszem, przyznaję się bez bicia, nie obejrzałem do tej pory tego słynnego dreszczowca z kraju tulipanów, którego sam Stanley Kubrick określał jako najbardziej przerażający film, jaki kiedykolwiek widział. Zapoznałem się wcześniej z wersją made in USA ze zmienionym zakończeniem i jest to całkiem przyzwoity thriller twórcy pierwowzoru. Mam nadzieję, że oryginał bardziej mnie jednak wbije w fotel. Zastanawiam się nad decyzjami dotyczących scen (nie wliczając finału) w rodzaju obu wariantów Funny Games w odsłonie europejskiej i amerykańskiej spod ręki Michaela Hanekego.
  3. Boże ciało – jest szansa na Oscara, jest rozgłos, jest nośny temat kościelny, tym razem propagujący pozytywne wartości w majestacie wiary. Nie ukrywam, nie są to moje filmowe rejony, wolę inne socjologiczne powikłania w rodzaju Supernova (również do nadrobienia), zwłaszcza że streszczenie od A do Z scenariusza filmu Komasy było umieszczone w sieci na etapie wyróżnienia w konkursie Script Pro. Film znajduje się na mojej prywatnej liście do obejrzenia, jeśli minie na niego tzw. bum, jak w przypadku przecenionej według mnie Zimnej wojny. Dzieło Pawlikowskiego oglądałem w gruncie rzeczy z ciekawości faktu jego nagrodzenia za reżyserię w Cannes. Ida nie powaliła mnie osobiście na kolana, Zimna wojna podobnie – nie wywołała żadnego poruszenia. Do filmu Komasy podejdę nieco inaczej, może pozytywnie się zaskoczę?
  4. The Onania Club – nie należę do zwolenników Toma Sixa, choć lubię kino szokowe w dobrym wydaniu, a jego Stonogi to mimo wszystko sprawnie zrobiona ohyda. Sam koncept fabularny znowu wydaje się mocno niezdrowy, a wręcz chorobliwy – grupę klubowiczów podniecają seksualnie wszelkiego rodzaju tragedie, masturbują się na widok cierpienia i śmierci. Czy film będzie bezmyślnym, totalnym przegięciem, czy uzasadnioną próbą otworzenia oczu w formie komentarza społecznego na współczesne, cywilizacyjne dewiacje, dowiemy się być może w tym roku, kiedy film będzie miał szansę się ukazać. Sam jestem ciekawy, jaki mindfuck z tego wyjdzie.
  5. Oleg – drugi film z mojego artykułu, który mógł wywołać małą burzę piaskową. Problematyka aktualna i niezużyta, ale też na pewno niewyczerpująca tematu: wyzysk na obczyźnie. Powraca ponowny problem z dystrybucją, zdaniem Dawida Ogrodnika z powodu nalepki antypolskości, gdyż jego postać macza paluchy w przestępczym procederze wykorzystywania emigrantów zarobkowych. Być może film jest równie dobry, co jego istotna tematyka, albo wręcz przeciwnie. Zobaczymy, nie uwierzymy na słowo. Ale raczej nie w multipleksach.
REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA