search
REKLAMA
Sztuczne światy

Sztuczne światy – KSIĘŻNICZKA KAGUYA

Maciej Niedźwiedzki

16 grudnia 2019

REKLAMA

Nie traktuję Księżniczki Kagui jako jednej opowieści, ale jako trzy zespolone ze sobą legendy. W pierwszej z nich ubogi drwal odnajduje w bambusowym lesie porzucone, zesłane z nieba dziecko i górę złota. Mężczyzna bierze cudowną istotę na ręce i zanosi ją do swojej żony. Małżeństwo nigdy nie doczekało się własnego potomka, więc księżniczka błyskawicznie wywołuje w nich nieznany dotąd ojcowski i macierzyński instynkt. Księżniczka Kaguya to przypowieść o rodzicielstwie i odpowiedzialności. Przestroga przed zachłannością i prośba o właściwe rozumienie znaków. Nie zawsze bowiem najoczywistsza interpretacja jest tą właściwą. Nie zawsze interes rodziców jest zgodny z potrzebami dziecka.

Druga legenda ma charakter mityczny i mocno akcentuje dwa porządki świata przedstawionego. Na pierwszy plan wysunięta zostaje księżniczka, wygnana z Księżyca za złamanie kodeksu. Mieszkańcy Srebrnego Globu nie mogą bowiem pragnąć śmiertelnego, ziemskiego życia. Zakazane jest czuć i myśleć jak ludzie, a tego dopuściła się tytułowa bohaterka. Księżniczce zostaje więc wyznaczona kara. Będzie musiała poznać życie ludzi, zaprzyjaźnić się z nimi, a niektórych pokochać, po czym wszystko porzucić, gdy nadejdzie czas. Z czasem sama albo nie zniesie emocjonalnego ciężaru ziemskiego życia, albo zorientuje się, że tak naprawdę jest odporna i obojętna na wewnętrzne ludzkie rozterki. Reżyser, Isao Takahata, otwartym pozostawia pytanie, która z tych skrajnych możliwości jest prawdziwa.

Księżniczka Kaguya

Bohaterami ostatniej przypowieści jest pięciu śmiałków, wysoko postawionych mężów stanu, zabiegających o względy tytułowej księżniczki. Na Kagui nie robią wrażenia ich majętność, społeczny status i władza. Każdemu z nich wyznacza inne zadania. Pierwszemu, który je zrealizuje, odda swoją rękę i zostanie jego żoną. Życzenia Kagui są jednak niewykonalne. Księżniczka chce otrzymać gałąź z drzewa cudowności, diament z szyi smoka, niepłonący materiał…

Zdesperowani ochotnicy jeden po drugim wracają, albo przyznając się do klęski, albo przynosząc sfałszowane artefakty. Takahatę w niewielkim stopniu interesują jednak perypetie pięciu mężczyzn. Są one mu potrzebne, by w wyjątkowy sposób zbudować dramaturgię sytuacji. Przejdziemy więc od komizmu sceny z pierwszym powracającym śmiałkiem, przez autentyczne romantyczne uczucie kierowane wobec innego zainteresowanego, po przejmujący tragizm wynikły z uświadomionego przez Kaguyę lęku przed pokochaniem kogokolwiek. To jeden z punktów kulminacyjnych całej historii i doskonale zaprojektowana sekwencja, która przytłacza poczuciem bezradności, potrzebą ucieczki i rozczarowania.

Księżniczka Kaguya

To trzy główne narracyjne osie Księżniczki Kagui, które łączą ci sami bohaterowie i te same miejsca; każda jednak naświetla inny problem, wystawia na próby inne osoby. Tym, co wynosi animację studia Ghibli ponad czarno-białą bajkową konwencję (i świadczy o wyjątkowości tego filmu), jest niejednoznaczność postaw i motywacji. Rodzicielska miłość okazuje się równie bezinteresowna i oddana, co zaborcza i apodyktyczna. Kaguya potrafi być uczciwa i czuła, ale również wyrachowana. Takahata bierze na warsztat szablonowe historie oraz sięga po kulturowo uniwersalne tropy, symbole oraz wątki – materialnego i duchowego bogactwa, konfrontacji marzenia z rzeczywistością czy pogoni za nieistniejącym ideałem – ale zamiast dawać nadzieję, pozostawia widza z poczuciem goryczy i rezygnacji.

Bowiem w Księżniczce Kagui finalnie przegrywają wszyscy. Szczęście i dobrobyt dla każdej z postaci trwają za krótko. W gwałtownie zmieniających się okolicznościach nikt nie potrafi się w pełni odnaleźć. Fundamentalnym uczuciem, wiążącym ze sobą tak odmienne charakterologicznie postaci, staje się dla Takahaty tęsknota. Za tym, co się utraciło. Za tym, czego się nie ma. Za tym, czego się nie zna. Za tym, co jest nieosiągalne. Delikatna, czasem wręcz przeźroczysta kreska animacji tylko wzmaga wrażenie ulotności czasu i kolejnych miejsc. Niejednokrotnie można odnieść wrażenie, że wystarczy odrobinę silniejszy wiatr, by na naszych oczach przedstawiony świat rozpłynął się w powietrzu. W efekcie seans Księżniczki Kagui za każdym razem zdaje się być naprawdę unikalnym doświadczeniem.

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA