Sztuczne światy – KRÓL i PTAK
Największą siłą Króla i Ptaka jest to, w jak wyrafinowany sposób twórcy łączą ze sobą konwencje dziecięcej, miejscami naiwnej baśni z dorosłą stroną wizualną, stając się idealną propozycją dla jednych i drugich. Na pierwszym planie mamy bezwzględnego króla Karola XVI, rządzącego królestwem Takikardii. Władca mieszka w potężnym, sięgającym chmur zamczysku. Uwielbia bez powodu gnębić podwładnych, co chwila zsyłając ich do lochów. W wolnym czasie z sadystyczną przyjemnością strzela do ptaków. Najczęściej nawet nie schodzi wtedy z tronu. Zmienia jedynie koronę na myśliwską czapkę, sięga po broń i celuje do przywiązanych do palika zwierząt. Karol XVI uosabia wszystkie przywary władzy despotycznej: jest zapatrzonym w siebie, nieznoszącym sprzeciwu, nieliczącym się z niczym i nikim egotykiem. Wystarczy pozbawione uwielbienia spojrzenie, by zostać wysłanym na stryczek. Karol jest władcą rozkochanym w nieograniczonym bogactwie, przywilejach i ślepym oddaniu królewskiej straży. To potwór o ludzkiej twarzy.
Jedyną postacią wyrażającą bez skrupułów sprzeciw wobec króla jest pewien ptak. Opiekuńczy ojciec, samotnie wychowujący czwórkę piskląt. Jego żona została zastrzelona przez władcę – to traumatyczne wydarzenie ciągle napędza go do działania, do manifestowania swojej niechęci, kiedy tylko to możliwe, do wspierania każdego, kto choćby okazjonalnie sprzeciwi się władcy. Ptak (w filmie ten bohater nie posiada konkretnego imienia) co chwila przypomina królowi jego liczne podłe występki i głośno nazywa mordercą. Stara się również przemówić do ludu, uzmysławiając mu, jak złym człowiekiem jest Karol XVI.
Podobne wpisy
Otrzymujemy więc czarno-biały podział bohaterów. To niezmienne i przewidywalne charaktery. Z samego ich skontrastowania wypływa morał francuskiej animacji z 1979 roku, przypominającej o szlachetnych wartościach i cechach (empatii, współczuciu, bezinteresowności) oraz właściwej etycznej postawie. To jednak znajduje się na powierzchni filmu Paula Grimaulta. Pierwszy akt filmu zdaje się sugerować, że nie wykroczymy poza konwencjonalną, naiwną przypowiastkę. W pewnym momencie dochodzi bowiem do niezwykle interesującego fabularnego przewrotu. Pewnego wieczoru król Karol zaprasza do siebie malarza, by ten namalował jego kolejny portret. Władca przygląda się później obrazowi, na którym znajduje się jego niemal perfekcyjna kopia. Król jednak nie jest zadowolony ze swojego wizerunku.
Wypędza malarza, obraz zakrywa płótnem i kładzie się spać. Jego komnata wypełniona jest przeróżnego rodzaju dziełami sztuki: muzycznymi instrumentami, zdobioną szachownicą, antycznymi rzeźbami. Ściany oczywiście wypchane są po brzegi obrazami. Na jednym z nich znajduje się pastereczka, na kolejnym kominiarczyk (animacja jest adaptacją baśni Hansa Christiana Andersena o nazwie Kominiarczyk i pastereczka). Gdy Karol zapada w sen, namalowane postaci ożywają, by następnie uciec z królewskiej sypialni. Władca Takikardii budzi się pod wpływem hałasu. Co zaskakujące, porządki jawy i snu nie zostają wtedy zerwane, zaczynają funkcjonować obok siebie. Namalowany wizerunek króla po opuszczeniu ram pozbywa się swojego pierwowzoru i zastępuje jego miejsce. Jego celem staje się poślubienie pastereczki, którą jest żywo zainteresowany. Nowy król jest postacią nie mniej wstrętną i korzystającą z równie okrutnych metod. Z Karolem XVI łączy go znacznie więcej niż tylko fizyczne podobieństwo.
Twórcy w brawurowy sposób zacierają granicę między tym, co wyobrażone, i tym, co prawdziwe. Jest to szczególnie interesujący zabieg w kontekście kina animowanego, będącego u swojej zasady przetworzeniem rzeczywistości. Korzystającym z przerysowania, idealizacji, karykatury, przejaskrawienia czy trywializacji. W przypadku Króla i ptaka to zjawisko ma dwa poziomy: film animowany odwołuje się jedynie do rzeczywistości widzów, ale obraz pojawiający się w filmie odnosi się już do wewnętrznego świata przedstawionego. Staje się reprezentacją reprezentacji. To spięcie doskonale wygrane jest w scenie, gdy król wymienia spojrzenia ze swoim identycznym wizerunkiem. Seria zbliżeń sprawia, że widz musi zadać sobie pytanie, który z nich jest postacią dominującą, który z nich jest prawdziwszy. Ten niezwykle nośny temat, relacja między prawdą a jej reprodukcją, nie jest dalej rozwijany, ale nawet mimo to sekwencja w komnacie sprawdza się jako bardzo ambitna, intrygująca dygresja.
Podobne wpisy
Ponadto Król i ptak rozgrywa się w niebanalnie zaprojektowanej przestrzeni. Zamek ma labiryntową strukturę, mnóstwo poziomów i pięter. Gdy król Karol wjeżdża windą do swojej rezydencji, znajdującej się na samym szczycie, lektor podaje nazwy kolejnych instytucji, magazynów i pałacowych sekcji. Słyszymy o przeróżnych lokalizacjach: więzieniu zimowym, letnim i wiosennym, ministerstwie wojny i wrogości, skarbie państwa, zaopatrzeniu wojska, wachlarzach, podsekretariacie stanu do spraw pokoju, sztucznych ogniach, ostatnich nabojach, podatkach, parasolach od słońca i od deszczu, przymusowych zatrzymaniach, lochach i katakumbach, później pasmanterii, galerii przodków, wisielców króla czy jego fryzjerze. To wręcz niekończąca się litania rzeczy i miejsc, które podane razem skutecznie budują nastrój nonsensu, ale też grozy. Wszystko podawane jest z taką samą obojętnością i monotonią, jakby nie było to nic niezwykłego. Nieważne, czy wymieniany jest piętro królewskiego manicurzysty, czy pokój egzekucji. Terror i zbrodnia to codzienność w Takikardii.
Świat przedstawiony w Królu i ptaku może kojarzyć się z jednej strony z absurdem literatury Franza Kafki, natomiast z drugiej z Lemowskimi Bajkami robotów. Animacja Paula Grimaulta również łączy ze sobą rycerski kostium dawnych legend z naukową fantastyką. Król i ptak przyciąga uwagę i intryguje. Jednak nie konfliktem między bohaterami, ale wszystkim tym, co ich otacza bądź znajduje się na poboczu głównego wątku. Zaskakujące zakończenie pozostawia przyjemne uczucie niedopowiedzenia i otwiera niejedną ścieżkę interpretacji. To zawsze oznaka kina najwyższej jakości.
korekta: Kornelia Farynowska