search
REKLAMA
Artykuł

SZEREGOWIEC RYAN. Rewolucja w kinie wojennym

Rafał Oświeciński

29 września 2014

REKLAMA

SPR-wallpaper-saving-private-ryan-1669435-1680-1050

Ta wielka Sprawa, te Sensy są kompletnie przyziemne, wyzbyte polityki, nieograniczone historycznym kontekstem. W Szeregowcu Ryanie chodzi o szacunek dla zmarłych – i to właśnie dlatego, że żołnierze ginęli bez sensu warto – trzeba! – nadać ich śmierci sens. Ci, którzy ocaleli, powinni śmierć szanować – tak po prostu, ze zwyczajnego ludzkiego odruchu współczucia. Wdzięczność – niekoniecznie, w te rejony nikt nikogo nie zaprasza. Tym bardziej, jeśli widzimy, kto ginął i z jakimi słowami na ustach.

I to jest kolejna przedziwnie brzmiąca struna, nietypowa, choć obecna w kinie od lat: emocje tych, którzy walczą. W Szeregowcu Ryanie mamy zgraję żołnierzy, o których wiemy tyle tylko, że są… różni. Naiwniacy, dzieci, herosi, nihiliści, egoiści. Dlaczego walczą? Prawdopodobnie nikt z nich nie jest w stanie podnieść wysoko głowy i szumnie uargumentować swojego zaangażowania w wojnę – z ich ust ani razu nie pada słowo „wolność” czy „sprawiedliwość”. Gdzieś w tle majaczy wielka polityka, która ma konkretną twarz np. Hitlera, ale w kontekście wojennego absurdu (którego jesteśmy świadkami w momencie desantu na plażę w Normandii) nikt tym sobie głowy nie zawraca. Oni są tam, na miejscu, rzuceni na front i starają się przeżyć, jak najskuteczniej likwidować przeciwników (którzy z kolei robią dokładnie to samo, co oni). W takich momentach Terrence Malick w Cienkiej czerwonej linii zagląda do głów bohaterów, nadaje ich tragedii zdecydowanie szerszy wymiar. Filip spuentował swoją recenzję określając arcydzieło Malicka jako film nie o wojnie – to słuszna, jedyna możliwa interpretacja.  Szeregowiec Ryan to z kolei film o wojnie w 100%, wykraczający poza filozoficzne dywagacje, unikający romansowania z egzystencjalizmem. To wojna utopiona w błocie, we krwi, w huku strzałów. Kamera Kamińskiego towarzyszy bohaterom, jakby za nią czaił się frontowy reportażysta – jest rzucana na boki z powodu wybuchów, bywa obryzgana krwią. Czy w taki sposób można powiedzieć równie wiele o wojnie? A może to tylko poza, plakat?

Saving-Private-Ryan-5

Zygmunt Kałużyński nazwał zresztą film Spielberga „plakatowym” – postacie, sceny są wyraziste, jednoznaczne, zrozumiałe. Ich motywacje są również czytelne. Ale co najciekawsze, w Szeregowcu Ryanie tyle samo w nich bohaterstwa, co strachu; tyle samo mitologizacji, co czysto ludzkich reakcji – i trudno powiedzieć, czyje zachowanie jest właściwe: tego, który drży ze strachu, nogi mu miękną, płacze w kącie, czy tego, który stoi prosto, całuje krzyżyk i wykonuje rozkazy bez mrugnięcia okiem. Odpowiedzialność? Solidarność? Honor? Romantyzm? Teoretycznie wszystko jest na miejscu, wszystko dostrzegalne, ale Szeregowiec Ryan niejako usprawiedliwia także te postawy, które stoją w sprzeczności z wojennym etosem. Ciekawe plakaty, nieprawdaż?

Saving-Private-Ryan (1)

Trudno mi powiedzieć, czy granie na tego typu strunach – heroicznych i antyheroicznych – spowodowało, że film Spielberga osiągnął taki sukces (480 milionów na koncie, najbardziej kasowy film roku). To na pewno wizja inna niż poprzednie, szczególnie w porównaniu z Najdłuższym dniem z 1962 roku, który stara się przywoływać 6 czerwca 1944 roku. John Wayne, Richard Burton, Sean Connery, Robert Mitchum, Henry Fonda, Rod Steiger w rolach głównych – gwiazdorzy na froncie, w okopach, z czystymi buziami i z ustami pełnymi frazesów. Pięknie wykonana ramotka, z której „hollywoodzkość” aż bije po oczach, a autentyzmu tam za grosz. Steven Spielberg zniszczył tego typu kino. Duża część weteranów biła szczere brawa, mimo tego, że to obraz gorzki, szczery. Po raz pierwszy tak wyraźnie przywołano traumatyczne emocje – dla weteranów to przypomnienie bolesnych wspomnień, dla gnojków takich jak ja, brutalne otwarcie oczu. Na pewno pomogło rewelacyjne aktorstwo całej obsady – Tom Hanks to zawsze klasa sama w sobie (i do tego chyba w szczycie swojej kariery), ale obok niego równie świetni Tom Sizemore (w trakcie zdjęć na narkotykowym odwyku), Edward Burns, Barry Pepper, Giovanni Ribisi, Jeremy Davis czy Matt Damon w swojej pierwszej roli (Spielberg zatrudnił go jako nieopierzonego aktora, pech chciał, że w tym samym roku pojawił się Buntownik z wyboru i z nikomu nieznanego aktora Damon stał się gwiazdą). Dzisiaj rzuca się w oczy obecność Vin Diesela, Bryana Cranstona czy Paula Giamattiego, którzy w Szeregowcu zagrali symboliczne role, a dzisiaj ich status jest nieporównywalnie większy.

Aż trudno sobie wyobrazić, że ten film przegrał w oscarowym wyścigu z Zakochanym Szekspirem.  Oczywiście Steven Spielberg wyszedł z gali ze statuetką, podobnie jak Janusz Kamiński, dźwiękowcy i montażyści – oni (plus scenografowie, którzy stworzyli prawdziwą, nie komputerową, scenografię) naprawdę nie mieli konkurencji, a te 16 lat od premiery tylko potwierdzają przełomowość Szeregowca Ryana, który – w jakimkolwiek rankingu podsumowującym kino wojenne – jest w samej czołówce.

Avatar

Rafał Oświeciński

Celuloidowy fetyszysta niegardzący żadnym rodzajem kina. Nie ogląda wszystkiego, bo to nie ma sensu, tylko ogląda to, co może mieć sens.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/