search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

STEVE ROGERS. Patriota, żołnierz, przyjaciel

Filip Pęziński

21 kwietnia 2018

REKLAMA

Czy znałem Kapitana Amerykę? Wszyscy znali Kapitana Amerykę. Ja znałem też Steve’a Rogersa. Steve był patriotą i żołnierzem. Był też przyjacielem. Kim był Kapitan Ameryka? Symbolem stworzonym przez smutnych gości w garniturach, którzy potrzebowali Steve’a, żeby sprzedawać wojnę jak odkurzacze w telewizji. „Steve, wygraliśmy. Dzięki tobie wygraliśmy” – powiedziałem, kiedy go ponownie spotkałem. „Jakim kosztem?” – spytał, nie odrywając wzroku od popołudniowych wiadomości. Zacznijmy jednak od początku…

Pierwszy raz usłyszałem o Rogersie z prasy. Pismaki rozpisywały się o bohaterze z Brooklynu, który uratował mieszkańców przed nazistą-szaleńcem. Później zobaczyłem bohatera z Brooklynu na propagandowych filmikach Wuja Sama i, chociaż podnosił jednym palcem motocykl, mnie i chłopakom z oddziału nie wydał się osobą zdolną do ratowania kogokolwiek. Pasiasty kostium, piękne dziewuchy w tle i drętwe przemowy o Adolfie. Ten klaun miał nas uratować? On biegał od kamery do kamery, a my pełzliśmy w błocie, zapominaliśmy jak smakują hamburgery i codziennie walczyliśmy o życie, bojąc się, że za rogiem zobaczymy wroga. Pewnego dnia rzeczywiście zobaczyliśmy. Jednak nie byliśmy w stanie go rozpoznać – nie te mundury i technologia jak z książki Wellsa. Spotkaliśmy HYDRĘ. Ironia losu, z pułapki uratował nas właśnie ten klaun w pasiastym kostiumie. Kapitan Ameryka i jego drużyna. Dum Dum Dugan, Gabe Jones, Jim Morita, James Falsworth, Jacques Dernie i oczywiście Bucky Barnes. Biedny Bucky. Przeklęty Zimowy Żołnierz.

Cyfrowa rekonstrukcja fotografii Kapitana Stevea Rogersa i jego oddziału źródło wystawa Kapitan Ameryka Żyjąca Legenda i Symbol Odwagi

Tego wieczoru, przy ognisku, Rogers opowiedział nam swoją historię. Historię małego, wątłego chłopaka, który chciał służyć, a którego odrzucała każda komisja wojskowa. Opowiedział nam o dobrym doktorze Abrahamie Erskinie, który zauważył w nim potencjał i wciągnął go do projektu “Odrodzenie”, który zamienił go w Kapitana Amerykę. O HYDRZE i stającym na jej czele maniakalnym Johannie Schmidcie, który żądzą zniszczenia przewyższa samego Führera. Kiedy wsadzał nas do samolotu, który miał zabrać nas z powrotem do Stanów, spytałem, czy wpadnie na piwo do Queens. Uśmiechnął się i rzucił “ty stawiasz, Jack”.

Kilka miesięcy później dowiedziałem się o tragicznej śmierci Bucky’ego, a niedługo później o tym, że Kapitan Ameryka uratował mnie po raz drugi – zatrzymał bombę HYDRY, która miała zniszczyć Nowy Jork. Sam Rogers przypłacił to życiem. Poszedłem do baru i wypiłem kolejkę za pamięć “klauna w pasiastym kostiumie”. Nie ruszałem się z tego baru przez następne siedemdziesiąt lat. Pewnego dnia po ramieniu klepnął mnie młody mężczyzna. Kiedy masz 86 lat i większość życia nawadniasz się alkoholem, twarze zaczynają się rozmywać. “Jesteś mi winny piwo, Jack” – usłyszałem.

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na "Batmanie" Burtona, "RoboCopie" Verhoevena i "Komando" Lestera. Miłośnik filmów superbohaterskich, Gwiezdnych wojen i twórczości sióstr Wachowskich. Najlepszy film, jaki widział w życiu, to "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA