SKYWALKER. ODRODZENIE mogło nie być KATASTROFĄ. O przeciekach z LucasFilm i całej reszcie
Podobne wpisy
Imperator wracający w niewyjaśniony sposób do żywych? Hux zdradzający Najwyższy Porządek? Rey jako wnuczka Palpatine’a i przyjmująca ostatecznie nazwisko Skywalker? Nawracający się i całujący z główną bohaterką Kylo Ren? Uzdrawianie Mocą? Na żadną z tych bzdur w tym scenariuszu nie było miejsca. Pozostała tylko dość pretekstowa, skupiona na przygodzie i pełna udanego (jak twierdzi recenzent tekstu) humoru historia.
Przyznam, że jako oddany fan serii i osoba, której dotychczasowe filmy Disneya bardzo przypadły do gustu, jestem załamany. Nawet jeśli ten scenariusz nie jest prawdziwy i stanowi jedynie wymysł jakiegoś fana, to wciąż wydaje się o tyle lepszy od tego, co dostaliśmy w gotowym filmie, że w bezpieczny sposób doprowadza tę historię do końca. Bez fajerwerków, bez odkrywania koła od nowa. Ale też bez wstydu.
Krajobraz po burzy
Co dalej z Gwiezdnymi wojnami? W pewnym sensie nic. Rozpoczęta przez George’a Lucasa w 1977 roku saga na dobre (i złe) dobiegła końca. Kolejne serialowe i filmowe projekty związane z tym światem będą powstawać z pewnością tak długo, jak zgadzać się będą cyferki w arkuszach Disneya, ale podejrzewam, że coraz rzadziej będą one eksploatowały postaci i wątki znane z Sagi Skywalkerów. Kolejne filmy odchodzić mają od struktury trylogii i stawiać na nowych bohaterów. Pozostaje mieć nadzieję, że pewne wnioski zostały wyciągnięte i produkcje te okażą się bardziej przemyślane, robione w mniejszym w pośpiechu i ze spójną wizją. Ostatnie siedem lat pokazało, że z jednej strony ten świat ma jeszcze wiele do zaoferowania, ale też z drugiej, że sama marka nie wystarczy, jeśli nie będą stać za nią odpowiedzialne decyzje.
Szkoda, że tak boleśnie przekonaliśmy się o tym w finale tej kultowej serii.