UNDONE. Kolejna cudowna animacja od twórcy BOJACKA
Raphael Bob-Waksberg jest Midasem współczesnych seriali spod znaku wycieńczającego pesymizmu przemieszanego ze straceńczą walką o odkupienie. Już jego pierwszy projekt, BoJack Horseman, okazał się światowym fenomenem, gdy widownia w kreacji konia – podstarzałego gwiazdora sitcomów – ujrzała własne bolączki. Kolejna produkcja Boba-Waksberga, Undone, potwierdza jedno: obecnie nikt tak pięknie nie mówi, że się boi życia.
Undone to kolejna, obok Fleabag oraz Carnival Row, znakomita tegoroczna premiera na platformie Amazon Prime. Ośmioodcinkowy serial to historia z pogranicza jawy i snu, racjonalnych osądów i pradawnych rytuałów, medycznych badań i transcendentnych przeczuć. Twórcom udała się rzecz niesłychana, bowiem na przestrzeni zaledwie około 170 minut stworzyli niebanalną, zniuansowaną opowieść o pokiereszowanych duszach i zmęczonych umysłach, gdzie rzeczywistość to za mało, a eskapizm nie gwarantuje upragnionych owoców.
Alma (Rosa Salazar) pojawia się na świecie w zwyczajnej, szczęśliwej rodzinie. Ojciec jest tym „lepszym”, bo pobłażliwym rodzicem, matka częściej stosuje bardziej kategoryczny ton, a relacje z młodszą siostrą układają się dobrze mimo drobnych sprzeczek. Idylla jednak kończy się szybko pewnego halloweenowego wieczoru, gdy tata Jacob (Bob Odenkirk) otrzymuje tajemniczy telefon, by kilka godzin później w niewyjaśnionych okolicznościach zjechać samochodem w przepaść. Od tej pory wszystko się zmienia, a Alma zaczyna codzienne boje z życiem okupione licznymi ranami. Zarówno tymi fizycznymi, uwieńczonymi nieskuteczną próbą samobójczą, jak i duchowymi, objawiającymi się wieczną depresją i niemożnością zbudowania głębszej relacji opartej na szczerości oraz wzajemnym zaufaniu.
Duchy ojców mają to do siebie, że jak już się pojawiają, to wywracają życia swoich dziatek do góry nogami. Przeszedł przez to Szekspirowski Hamlet, przechodzi również Alma, gdy astralna sylwetka taty majaczy tuż przed jej oczami, przez co jadąca samochodem bohaterka nie zauważa nadjeżdżającego pojazdu i uderza w niego z całym impetem. Kraksa kończy się poważnymi powikłaniami i wielotygodniową szpitalną rehabilitacją. Nie ma jednak tego złego: wprawdzie ciało cierpi, lecz jaźń przechodzi na wyższy poziom wtajemniczenia. Przed dziewczyną otwierają się „drzwi percepcji”, dzięki którym odrywa się od materialnej rzeczywistości, zrywa kajdany i rozpływa się w płynącej rzece Wszechświata, nieograniczona kategoriami przestrzeni ani czasu. Widzi, co było, co jest i co będzie, ale co najważniejsze, może bez przeszkód rozmawiać ze swoim tragicznie zmarłym ojcem. Jacob nie pomaga jej, rzecz jasna, w odkryciu tego „talentu” z czysto altruistycznych pobudek. Przygotowuje swoją latorośl do wykonania arcytrudnego zadania, od którego powodzenia będą zależały jego dalsze (przeszłe) losy.
Mimo wyraźnie zarysowanego głównego wątku, narracja nie jest prowadzona jednotorowo. Undone wręcz iskrzy się od fabularnych esów-floresów, przemieszanych płaszczyzn czasowych, licznych dygresji i zacierania wyraźnej granicy między wyobraźnią a rzeczywistością. Alma porusza się po życiowej szachownicy zgodnie z tylko sobie znanymi zasadami, przemierzając zakątki pamięci – nie tylko własnej, ale także napotykanych na drodze postaci. Wprawdzie jej motywacją jest pomoc ojcu, lecz na plan pierwszy, często mimochodem, scenarzyści wysuwają rodzinne waśnie, zawiłości relacji damsko-męskich, a także refleksje dotyczące kultury starych ludów i ich eksterminacji dokonanej przez amerykańskich pionierów.
Dziecko Boba-Waksberga jest przesiąknięte charakterystycznymi dla niego fobiami. Alma to postać żywcem wyjęta z bojackowego uniwersum, najbliżej jej oczywiście do Diane Nguyen, choć w jej charakterystyce można również odnaleźć odbicie głównej bohaterki Fleabag, tak brawurowo zagranej przez Phoebe Waller-Bridge. Protagonistka jest na przemian cyniczna i przybita, ochoczo pląsa na granicy dobrego smaku, by chwilę później cierpieć pod naporem wyrzutów sumienia. Pragnie wesprzeć ojca w jego planach, ale trudno jej zrozumieć, w jaki sposób może dokonywać takich cudów za pomocą siły wyobraźni. Jest jak dziecko we mgle, a raczej jak dziecko porwane przez Króla Olch, stawiające pierwsze kroki w świecie nieposkromionej imaginacji. Rosa Salazar fenomenalnie wciela się w tę postać, a że partnerujący jej Bob Odenkirk jest wycofany i wyciszony, to aktorka lśni pełnym blaskiem i przejmuje cały ekran, nigdy nie pozwalając sobie na przesadną szarżę.
Można zachwycać się fabularną stroną serialu, ale to forma będzie zapewne wywoływać wśród widowni największy zachwyt. Twórcy zastosowali animację rotoskopową, znaną choćby z filmu Richarda Linklatera Przez ciemne zwierciadło. Pierwsze urządzenie służące do takiej formy zostało opatentowane w 1917 roku przez braci Fleischer. To technika polegająca na rejestrowaniu wydarzeń za pomocą zwykłej kamery i wyświetlaniu na papierze klatek filmu, które następnie są przerysowywane przez odpowiednich specjalistów.
W przypadku Undone ta forma animacji została zrealizowana perfekcyjnie. Hiperrealistyczna faktura obrazu służy stworzeniu podwójnej iluzji – „prawdziwości” świata przedstawionego przy jednoczesnym przefiltrowaniu go przez wyobraźnię bohaterki. Rzeczywistość serialu jest bliźniaczo podobna do naszej, lecz przy okazji tak różna, że łatwe utożsamianie się z fikcją zostaje zastąpione innym sposobem oglądania, przypominającym zapoznawanie się z uniwersalnymi bajkami i mitami. Umowność animacji uwypukla najważniejsze elementy produkcji, ale także znanej widzom rzeczywistości: płynność, ulotność, nieprzerwany taniec przeszłości z dniem dzisiejszym, wspomnień z marzeniami, lęków z potrzebami. Za pomocą kolorowej kreski twórcy doskonale oddają całą tę paletę uczuć i stanów.
Dzięki tej technice znacznie łatwiej jest przedstawić podróże Almy w czasie i przestrzeni, ale również oddać istotę choroby, przez którą być może dziewczyna przechodzi. Bo scenarzyści na oścież otwierają furtki interpretacyjne, nikomu absolutnie nie narzucając, na ile perypetie protagonistki wpisują się w gatunkowy kanon baśni o radzeniu sobie ze stratą najbliższej osoby, a na ile mogą być wynikiem postępującej schizofrenii, której ofiarą była także babka Almy.
Undone to serial momentami ocierający się o wybitność. Mądry, wzruszający, udowadniający, że jest jeszcze wiele zakątków człowieczeństwa, których widzowie do tej pory nie zwiedzili. Raphael Bob-Waksberg jest w swoim fachu prawdziwym magikiem, najpierw odbierającym wiarę w jakąkolwiek poprawę ludzkiego losu, by w ostatniej możliwej chwili dać swoim bohaterom szansę na zaznanie katharsis. Psalmowe głębokości to dobrze znane mu rejony, z których wciąż nawołuje o namysł nad kondycją człowieka zaplątanego w ponowoczesne zawiłości, uwikłanego w pajęczynę wspomnień, zatopionego w poczuciu własnej grzeszności, którego istoty nie jest w stanie zrozumieć. Mimo że u bohaterów Boba-Waksberga nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej, to jednak zapalone przez niego światełko nadziei bije takim blaskiem, że warto wraz z postaciami iść w jego stronę.