search
REKLAMA
Archiwum

SZEŚĆ STÓP POD ZIEMIĄ (2001-2005). Recenzja serialu

Tekst gościnny

7 listopada 2017

REKLAMA

AKTORZY I POSTACIE

Aktorstwo w serialu jest z najwyższej półki i nie przypominam sobie produkcji, która mogłaby pod tym względem równać się z Sześcioma stopami pod ziemią (może oprócz flagowej Rodziny Soprano czy Prawa ulicy od HBO).

W pamięć zapada mistrzowsko zagrana przez Petera Krause (kilkakrotnie nominowany za nią do m.in. Złotych Globów) postać Nate’a. Sprawia on wrażenie centralnego bohatera (z pewnością w pierwszych sezonach), gdyż seria rozpoczyna się wraz z jego powrotem do Los Angeles, a kończy po jego śmierci. Nate jest postacią wyjątkową z wielu względów. Początkowo ukazuje się on jako nieskrępowany swoimi lękami człowiek, zupełnie inny od reszty rodziny. To właśnie z nim się na początku utożsamiamy, czując sympatię dla jego buntowniczej natury. Wraz z rozwojem wypadków, podczas gdy reszcie bohaterów powoli udaje się przezwyciężać swoje słabości, on z wolnego ducha staje się osobą wiecznie poszukującą zmian, uciekającą od zmierzenia się z własnym przeznaczeniem. Jego powolna, ale też zarazem autentycznie wstrząsająca metamorfoza osiąga szczyt w ostatnich odcinkach serii, pokazując, że człowiek nie zawsze zmienia się na lepsze. Przemiana Nate’a dotyczy również współodczuwania przez niego bólu klientów domu pogrzebowego. Wpierw czuł się w ich otoczeniu zagubiony i niepewny, jednak z czasem zaczął traktować ich problemy bardzo indywidualnie, widząc jakby odbicia zmarłych w nim samym. Krause spełnił swoje zadanie tworząc jedną z najbardziej fascynujących i tragicznych ekranowych postaci, która w wiecznej pogoni za szczęściem umarła nieszczęśliwa i niespełniona.

W roli specyficznej partnerki Nate’a występuje nieprzerwanie wspaniała Rachel Griffiths (Złoty Glob). Brenda Chenowith wydaje się być zupełnym przeciwieństwem Nathaniela Jr. Świadoma od początku swojej skomplikowanej, pełnej niuansów osobowości, próbuje się z frustracją zmienić. Jest ona chyba najbogaciej rozpisanym, najbardziej urzekającym i czarującym kobiecym charakterem, jaki kiedykolwiek widziałem na ekranie.

Frances Conroy (Złoty Glob) jako lekko znerwicowana matka Fisherów tworzy nie mniej powalającą kreację. Jej niezamierzona śmieszność wynikająca z mimiki, tonacji, wypowiedzi i gestów sprawia, że Ruth jest postacią niepowtarzalną i prawdopodobnie najzabawniejszą spośród wszystkich. Również niesamowicie odegrane przez Conroy sceny dramatyczne zniewalają swoją szczerością i realizmem, ukazując wielki warsztat aktorki.

Michael C. Hall (Złoty Glob za tytułową rolę w Dexterze), wcielający się w z pozoru opanowanego Davida, wnosi do serialu zarówno wiele ciepła, jak i humoru. Hall przepięknie ukazuje zagubienie Davida, jego utożsamianie się z zamordowanym za bycie homoseksualistą młodym chłopakiem i powolne ujawnianie własnej orientacji przed ludźmi. Z zamkniętego w sobie mężczyzny z pierwszego sezonu David po prawdziwie traumatycznych przeżyciach (porwanie, nagła śmierć ojca i brata) staje się postacią, która w ostatnich seriach budzi najwięcej sympatii widza. Dojrzewa do stałego związku z Keithem (Mathew St. Patrick), adopcji i akceptacji siebie takim, jakim jest.

Rudowłosa Lauren Ambrose jako stanowcza, inteligentna, ale też i wrażliwa, niepewna swojej przyszłości Claire jest ostatnią i zarazem najmłodszą z trójki rodzeństwa Fisherów. Dorastająca w domu wiecznie pełnym płaczących ludzi nastolatka nie może zrozumieć interesu prowadzonego przez swoją tłumiącą w sobie wszelkie emocje rodzinę. Nieustannie dobierająca sobie niewłaściwych znajomych Claire na naszych oczach z upływem lat dojrzewa, pięknieje i zamienia się w dorosłą kobietę.

W rolę pracownika domu pogrzebowego Federica ‘Rico’ Diaza wciela się przeuroczy Freddy Rodríguez, który wraz ze swoją dość irytującą żoną Vanessą (Justina Machado) stara trzymać się z dala od dziwacznych Fisherów, szanując ich jednak i na swój sposób darząc sympatią.

O ile początkowo aktorsko dominują Conroy, Griffiths i Krause (którego historia choroby i związków jest głównym tłem obyczajowym), to wraz z kolejnymi seriami Hall i Ambrose stają się coraz bardziej znaczącymi i kluczowymi postaciami.

Serialowi niewątpliwie wiele świeżości dodają występy gościnne takich aktorów jak Kathy Bates (zdobywczyni Oscara, reżyserka kilku epizodów serialu doczekała się nominacji do Emmy za rolę Bettiny, przyjaciółki Ruth), Jeremy Sisto (Billy Chenowith), Patricia Clarkson (podwójnie uhonorowana Emmy za wcielenie się w postać siostry Ruth), Joanna Cassidy i Lili Taylor (wcielające się w postacie Lisy i Margaret aktorki otrzymały nominacje do nagrody Emmy), James Cromwell (nominowany do Oscara aktor otrzymał za rolę drugiego męża Ruth nominację do Emmy).

Nie można zapomnieć oczywiście o niezastąpionym Nathanielu Sr. (nominowany do Oscara za rolę w Spotkaniu Richard Jenkins). To on, po swojej śmierci w odcinku pilotażowym, towarzyszy swoim bliskim w chwilach zwątpienia, strachu, złości i szczęścia, dając obraz stosunku bohaterów do danej sytuacji. Sceny rozmów ze zmarłymi oraz wizje co rusz przeplatające się z rzeczywistością osnuwają tę boleśnie wręcz realistyczną produkcję mgiełką surrealizmu i czarnego humoru.

Ciekawym zjawiskiem potwierdzającym wielkość obsady i scenariusza jest to, że po pewnym czasie zaczynamy traktować Fisherów bardzo osobiście, niemal jak członków własnej rodziny. To między innymi dlatego nie jesteśmy w stanie oderwać oczu od ekranu. Bohaterowie nie są statycznymi i nieruchomymi postaciami z papieru. Nieustannie zmieniają się i ewoluują, a wraz z tym nasze podejście do każdego z nich.

MUZYKA I ZDJĘCIA

To, co zapada w pamięć po seansie Sześciu stóp pod ziemią, oprócz wspomnianego wyżej aktorstwa i scenariusza, to muzyka Thomasa Newmana (sześciokrotnie nominowany do Oscara, znany ze ścieżek dźwiękowych do Skazanych na Shawshank, Zielonej mili czy American Beauty). W słynnej czołówce charakterystyczny muzyczny motyw przewodni fantastycznie współgra ze zdjęciami przedstawiającymi drogę człowieka od chwili śmierci do złożenia w grobie. To między innymi właśnie niebanalne i przemyślane kadry, przepiękne oświetlenie i profesjonalne nim operowanie są elementami, dzięki którym Sześć stóp pod ziemią prezentuje się na ekranie tak wspaniale.

ZAKOŃCZENIE

Jak żaden serial wcześniej czy później, Sześć stóp pod ziemią skupiło się na przemijaniu, stracie i cierpieniu. Kiedy w finale pierwszej serii rozhisteryzowana kobieta zapytała Nate’a “Dlaczego ludzie umierają?” (“Why do people have to die?”), ten powoli odetchnął i podarował jej doskonałą odpowiedź “Aby życie nabrało wagi” (“To make life important”).

Wszystkie filmy i seriale to “tylko” rozrywka. Istnieją po to, aby umilić nam czas, przenieść w inne miejsce, rozbawić, zaszokować. Ciężko jednak wyobrazić sobie produkcję, która zmieniłaby sposób patrzenia na świat, zmieniła poglądy widza. To właśnie odczuwam po obejrzeniu tego serialu. Paradoksalnie Sześć stóp pod ziemią nie mówi o wielkich, ale o małych rzeczach. O decyzjach ludzi, ich codziennych i niecodziennych problemach. O śmierci i przede wszystkim o życiu. O czymś, co dotyczy każdego człowieka. Ciche, delikatne, chwilami niewyobrażalnie trudne, depresyjne arcydzieło.

Tekst z archiwum film.org.pl

REKLAMA