NIEWIARYGODNE. Kryminalny serial Netflixa z Toni Collette
Zakradał się do swoich ofiar w nocy lub wczesnym rankiem. Gwałcił je przez kilka godzin, po czym kazał im się myć i znikał, na odchodne rzucając, aby następnym razem zamykały drzwi i okna. Nie zostawiał po sobie żadnych śladów DNA, zabierał ze sobą wszystkie przedmioty, których dotykał, w szczególności pościel i bieliznę ofiar, których mieszkania i domy nie nosiły śladów włamania. Kiedy 18-letnia Marie Adler zgłosiła napaść policji, oficerowie byli sceptyczni co do prawdziwości jej opowieści i ostatecznie oskarżyli ją o składanie fałszywych zeznań. Ignorancja, arogancja, niekompetencja i brak wrażliwości policjantów sprawiły, że niebezpieczny seryjny gwałciciel bardzo długo był na wolności, a młodej dziewczynie zupełnie zniszczono życie. Tak zaczyna się pierwszy odcinek opartego na prawdziwej historii serialu Niewiarygodne produkcji Netflixa.
Bo niestety, ale historia Marie zdarzyła się naprawdę. Po raz pierwszy ujrzała światło dzienne dzięki nagrodzonemu Pulitzerem artykułowi „An Unbelievable Story of Rape” („Niewiarygodna historia gwałtu”) opublikowanego przez niezależną organizację dziennikarską ProPublica. W serialu początkowo z niedowierzaniem patrzymy na lekceważące traktowanie, jakiego doświadcza Marie (Kaitlyn Dever) ze strony osób, których pracą jest zapobieganie przestępstwom, jednak po chwili sami dajemy się przekonać dwóm policjantom przesłuchującym bohaterkę: „co jeśli ona naprawdę kłamie?” – przemyka nam przez głowę.
To wrażenie zostaje szybko zatarte w drugim odcinku, w którym poznajemy Karen Duvall (Merritt Wever), badającą sprawę gwałtu, którego modus operandi przypomina to, co spotkało Marie. Duvall jeszcze nie wie, że to nie jedyna zbrodnia gwałciciela, ale przesłuchanie ofiary prowadzi z największą delikatnością i profesjonalizmem. Jej podejście jest zupełnie inne niż jej kolegów po fachu – dziewczynę, która padła ofiarą koszmarnego gwałtu, traktuje z szacunkiem, zapewniając jej pełne wsparcie. Raz po raz zapewnia ją, że nie musi się z niczego tłumaczyć, nie wywiera presji i pozwala jej swobodnie mówić, luki w pamięci traktując nie jako dowód na kłamstwo, lecz jako efekt traumy. Otacza ją nienarzucającą się opieką, odprowadzając do szpitala na badanie, a potem odwożąc do mieszkania przyjaciółki. W tym kontekście Niewiarygodne robi ogromną robotę edukacyjną, pokazując nam, jak powinno być, a jak nie jest, zwracając uwagę na to, że gwałciciele nie atakują tylko młodych dziewczyn ubranych w kuse spódniczki, a także, że różne kobiety różnie reagują na gwałt i każda reakcja jest w 100% w porządku. Jak obuchem w głowę dostajemy od Netflixa przejmującym i budzącym złość obrazem uprzedzeń i wad systemu, w którym ofiary gwałtu mają nikłe szanse na sprawiedliwość, a wśród policjantów aż 40% stosuje przemoc domową wobec swoich partnerek. Niewiarygodne bez litości konfrontuje nas z przerażającymi faktami, będąc zarazem jednym z najbardziej ludzkich dramatów o przemocy.
Poza tym, że Niewiarygodne to ważny społecznie serial zwracający uwagę na kilka palących kwestii, to przede wszystkim bardzo dobry kryminał w stylu competence porn (termin ukuty przez scenarzystę Johna Rogersa), w którym kilku utalentowanych bohaterów zbiera się wspólnie i wykorzystując swoją inteligencję i spryt, rozwiązuje problemy. Zdeterminowana, aby schwytać seryjnego gwałciciela, Karen Duvall (w tej wyjątkowo udanej roli Merritt Wever, laureatka nagrody Emmy) łączy siły z Grace Rasmussen (świetna jak zawsze Toni Collette), policjantką z innego okręgu, która prowadzi bliźniaczo podobną sprawę. Razem odkrywają, że seryjny gwałciciel pozostaje nieuchwytny, popełniając takie same zbrodnie w różnych okręgach. Główny wątek serialu to drobiazgowo prowadzone śledztwo pełne ślepych zaułków i żmudnej, mrówczej pracy, często nieprzynoszącej żadnych efektów. Karen Duvall i Grace Rasmussen to zwyczajne kobiety, które poza pracą prowadzą normalne życie rodzinne i towarzyskie. Niewiarygodne, podobnie jak Mindhunter, odczarowuje stworzoną przez kino stereotypową postać detektywa – człowieka twardego, nieugiętego, samotnego, z problemami i butelką alkoholu za pazuchą. Nie ma w tym serialu fajerwerków i dowodów spadających z nieba, a bohaterki twardo stąpają po ziemi. Ten właśnie codzienny, często brutalny realizm sprawia, że Niewiarygodne wgniatają w fotel i trzymają w napięciu od początku do końca.
Niewiarygodne to ważny głos w dyskusji nad tym, jak traktowane są ofiary przestępstw seksualnych. To im i ich walce z samymi sobą i systemem oddano na ekranie palmę pierwszeństwa, przez co stworzono przejmujący dramat o tematyce rzadko poruszanej w świecie filmu. Nowy serial Netflixa to przede wszystkim wciągający serial kryminalny oparty na prawdziwej historii, w którym bohaterowie z krwi i kości walczą o sprawiedliwość.