search
REKLAMA
Recenzje

ZEMSTA. Seks, przemoc i dumny orzeł, czyli USA w pigułce

“Zemsta” to film Coralie Fargeat, twórczyni późniejszej “Substancji”.

Mikołaj Lewalski

2 października 2024

REKLAMA

W Zemście ograną historię wzbogacono o celną satyrę i krytykę współczesnego społeczeństwa, nawiązując tonacją do prostackiego kina eksploatacji. Tutaj wszystko jest przeestetyzowane: od intensywnych kolorów i hiperrealistycznego udźwiękowienia, przez krwawą i groteskową przemoc, aż po kompletnie zwariowane sekwencje montażowe i gry wizualne. Wyjątkowo przemyślane kadry i pulsujące syntezatorowe nuty tworzą prawdziwą audiowizualną ucztę dla widza, zahipnotyzowanego tym, co widzi na ekranie. Idealne połączenie piękna z brzydotą, na granicy pastiszu i z feministycznym wydźwiękiem.

Zemsta wzbudza niepokój już od pierwszych minut. Do położonej na odludziu willi przyjeżdża para młodych i atrakcyjnych kochanków. Ich romantyczny pobyt szybko jednak przerywa pojawienie się dwójki szemranych znajomych mężczyzny, którego poznaliśmy. Każdy z nich rozbiera wzrokiem główną bohaterkę i prawdopodobnie lubieżnie oblizuje usta, będąc poza zasięgiem kamery. Nie bez przyczyny: zjawiskowa Matilda Lutz wcielająca się w protagonistkę o imieniu Jennifer uwodzi każdym gestem i eksponuje swoje piękno jak to tylko możliwe. Różowy top, lizak w ustach i kolczyki w kształcie wielkich gwiazdek – francuska reżyserka Coralie Fargeat nieustannie podkreśla seksapil młodej dziewczyny.

Związany z dziewczyną Richard zdaje się ignorować albo wręcz czerpać satysfakcję z zazdrości omamionych kolegów. Po imprezowej i pełnej erotycznego napięcia nocy bez żadnych obaw zostawia Jennifer ze swoimi kompanami na kilka godzin. Zarówno dziewczyna, jak i widzowie w tym momencie obawiają się najgorszego, i rzeczywiście – dochodzi do nieszczęścia. Jeden z mężczyzn gwałci bohaterkę, podczas gdy drugi ostentacyjnie udaje, że o niczym nie wie. Po powrocie Richarda okazuje się zaś, że jedyne, co jest w stanie zrobić w tej sytuacji, to zaoferować kochance (niespodzianka, Richard zdradza swoją żonę!) pieniądze i przymusową przeprowadzkę. Nie uważa, że jego kolega powinien ponieść konsekwencje swojego czynu, i kryje go w imię pomylonej męskiej solidarności. Kiedy bohaterka traci nad sobą kontrolę i ucieka z willi, Richard postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zamordować Jennifer. Okazuje się to jednak dużym błędem.

Już pierwszy akt filmu zdradza, że czeka nas widowiskowy (pomimo kameralności akcji) i prawdziwie odjechany spektakl. Dopiero jednak po scenie “zmartwychwstania” rozumiemy, jak szalone wizje przyjdzie nam oglądać. Krwawy odwet na mężczyznach stanie się okazją do zaprezentowania fascynujących obrazów pełnych mocno przesadzonej przemocy. W życiu nie pomyślelibyście, ile krwi może pomieścić organizm jednego człowieka! To zdecydowanie nie jest seans dla wrażliwych osób, operator z sadystycznym zacięciem serwuje nam bowiem bardzo naturalistyczne kadry pełne rozerwanego mięsa i obficie płynącej posoki. Ma to służyć nie tylko szokowaniu odbiorcy, ale również budowaniu współczucia dla rannej i skrzywdzonej bohaterki. W pewnym momencie role zaczynają się odwracać i dziewczyna przestaje być zwierzyną łowną, a staje się drapieżcą. Mężczyźni kreowani początkowo na samców alfa tracą swoje opanowanie i przeobrażają się w spanikowanych chłopców z drogim sprzętem myśliwskim (pierwotnym celem ich pobytu na pustyni okazuje się polowanie, czyli stereotypowa męska aktywność dla prawdziwych mężczyzn). Ich cierpienie i krwawe rany są źródłem niemałej satysfakcji dla widza wciągniętego w ten wir niemalże komiksowej przemocy. Ciężar emocjonalny całości to także zasługa świetnych występów – każdy z facetów jest na swój sposób odpychający, a gwiazda produkcji niejednokrotnie udowadnia, że ma więcej talentu niż pozostałe modelki romansujące z aktorstwem razem wzięte. Przemiana protagonistki, która z kipiącej seksem lolity staje się zahartowaną i wytrwałą mścicielką, przynosi prawdziwe katharsis.

Całość jest przy tym pełna dystansu i kpiny, a liczne zestawienia montażowe i pomysły inscenizacyjne nie pozostawiają co do tego wątpliwości. W morzu krwi i brudu nie ginie także krytyka wciąż popularnego lekceważącego podejścia do gwałtu i wzajemnej adoracji mężczyzn pozostających ślepymi na kobiece cierpienie. W żadnym razie nie uświadczymy tu jednak płomiennych kazań i moralizatorskich monologów – nośnikiem argumentu w filmie jest przemoc. Niektórzy mogą być krytyczni wobec takiej wizji, ale należy pamiętać, że mamy do czynienia z bardzo samoświadomym kinem, które zgrabnie porusza się na granicy autoparodii. Jak inaczej wytłumaczyć kadr, w którym kamera powoli obraca się wokół półnagiej, pokrytej krwią i brudem dziewczyny z wypaloną blizną w kształcie orła na brzuchu i strzelbą w dłoniach? Za swoją odwagę i techniczną perfekcję Zemsta z pewnością doczeka się kultu i zostanie zapamiętane wśród miłośników kina.

Tekst z archiwum Film.org.pl (2018)

REKLAMA