LEGION. Zabawa dopiero się zaczyna…
Przesycenie absurdem, niepewność tego, co jest prawdą, a co fikcją, oraz dobór towarzyszącej temu muzyki to podstawowe elementy, które dają poczucie, że pierwszy sezon Legionu jest dziełem niemal doskonałym. Balansowanie na granicy między światem rzeczywistym a projekcjami umysłów dwóch potężnych mutantów jest tu tylko pretekstem do stworzenia dzieła, które będzie w stanie zaskoczyć widza nawet i po siódmym sezonie, na przykład wysyłając nas z powrotem do Clockworks, gdzie chory psychicznie David po prostu siedzi wgapiony w ścianę!
Kulminacyjnym momentem i bezsprzecznie najdoskonalszą odsłoną pierwszego sezonu był Rozdział 7. Na jego tle można odnieść wrażenie, jak gdyby finałowy odcinek został spartaczony… jednak to też celowa zagrywka Hawleya. Podczas obserwowania wewnętrznej potyczki Davida i czyhającej gdzieś w powietrzu walki z Dywizją 3, zagapiliśmy się nieco i odruchowo podzieliliśmy świat na dobrych i złych, tymczasem finał wyraźnie pokazuje, jak wiele odcieni ma każda z historii. Może to podwaliny pod wrzucenie Hallera na znany z komiksów tor? Jak dotąd jest on postacią pozytywną, a jego zaburzenia osobowości nie ujawniły jeszcze swojej mocy. Tylko czekać, aż w końcu wejdzie w buty antybohatera!
Tyle o fabule, nie można jednak zapomnieć o świetnie wykreowanych postaciach z Lenny Busker na czele. Pierwsze skrzypce gra tu Aubrey Plaza, którą od czasu kultowego Parks And Recreation widywaliśmy (niestety) raczej w głupkowatych komediach. Tymczasem rola Lenny jest jak na razie najdoskonalszym wcieleniem tej aktorki. W gruncie rzeczy odtwórcy większości postaci zasługują tu na pochwały, jednak popisy Plazy przyćmiły ich wszystkich razem wziętych. Nawet wyluzowanego, zatrzymanego mentalnie w latach sześćdziesiątych Olivera Birda (Jemaine Clement).
Historia, choć pełna nagłych i niespodziewanych zwrotów akcji oraz nieoczekiwanych zmian w układzie sił, zdaje się nawet nieuszczknięta, a jej oderwanie od komiksowej rzeczywistości pozwala głównodowodzącemu fabułą Hawleyowi na rozwój w dowolnym kierunku. Co więc czeka nas w przyszłym roku?
Podobne wpisy
Twórca już zapowiedział, że chciałby powrotu Legionu w lutym 2018 roku, jednak obecnie skupia się na pracy nad trzecim sezonem Fargo. To, co wiemy na pewno, to zmiana lokalizacji (w końcowej scenie Oliver i Lenny podążają “gdzieś, gdzie jest ciepło”, a Hawley już potwierdził, że produkcja przenosi się do Kalifornii) oraz rozszerzenie sezonu do dziesięciu odcinków. Nie wiadomo natomiast, czy historia ponownie skupi się na potyczkach (z tym że już nie wewnętrznych) między Davidem a Shadow Kingiem, czy może pojawią się inni oponenci. Jeśli jednak poczekaliście na scenę po napisach ostatniego odcinka, wiecie, że i tak już niejasne dalsze losy bohaterów skomplikowano jeszcze bardziej, niejako wracając do punktu wyjścia. Innymi słowy: twórcy zafundowali nam ciekawy twist oraz wielki, zasługujący na fanowską nienawiść cliffhanger. Chapeau bas.
Dlaczego niemal doskonały Legion otrzymał “tylko” 9/10? To nie kwestia wad czy niedociągnięć serialu, a raczej ostrożności: a jeśli 2. sezon okaże się jeszcze lepszy? Zresztą co tu dużo mówić: to po prostu trzeba zobaczyć!
korekta: Kornelia Farynowska