search
REKLAMA
Seriale TV

CZARNE CHMURY. „Ekscelencjo, twój honor na ostrzu twej szpady”

Mariusz Czernic

9 maja 2020

REKLAMA

Pobrzmiewający w trakcie napisów początkowych utwór Waldemara Kazaneckiego mógłby z powodzeniem ilustrować przygody bohaterów we francuskich filmach płaszcza i szpady albo nawet we włoskich westernach. Ta dynamiczna muzyka lepiej niż jakikolwiek zwiastun zachęca do oglądania, bo swoim brzmieniem jasno daje do zrozumienia, że mamy do czynienia z pełnym akcji widowiskiem. W kraju nad Wisłą nie powstało zbyt wiele dobrych produkcji przygodowo-kostiumowych, ale to może i dobrze, bo dzięki temu takie seriale jak Czarne chmury są wyjątkowe. Po Przygodach pana Michała (1969) Pawła Komorowskiego (wg scenariusza Jerzego Lutowskiego) jest to drugi polski serial rozgrywający się w czasach sarmatyzmu. Ale pierwszy nakręcony w kolorze.

Wbrew pozorom serial był bardzo aktualny w roku powstania. Tytułowe czarne chmury oznaczają nadciągające widmo wojny z Turkami w XVII wieku, ale w latach 70. XX stulecia bardzo prawdopodobnym scenariuszem wydawała się wojna, w wyniku której Polska straciłaby tereny dawnych Prus na rzecz Niemiec. Celem serialu było więc przypomnienie, że Polacy mają zapisane w historii prawa do ziem pruskich. Pułkownik Krzysztof Dowgird, główny bohater serialu, to polski szlachcic i zarazem pruski oficer, który w czasach panowania Michała Korybuta Wiśniowieckiego buntuje się przeciwko autorytarnym rządom elektora brandenburskiego Fryderyka Wilhelma.

Ryszard Pietruski i Leonard Pietraszak w serialu "Czarne chmury"

Dowgird to postać fikcyjna, ale ma swojego odpowiednika w XVII-wiecznej Polsce. Nazywał się Krystian Kalkstein-Stoliński i był człowiekiem, który w 1670 roku został uprowadzony przez posła elektorskiego Euzebiusza Brandta na rozkaz Wielkiego Elektora, a następnie torturowany i stracony. Czy serial też kończy się w taki sposób, tego nie powiem, ale motyw uprowadzenia i poszukiwania pułkownika to ostatni ważny punkt kulminacyjny. Przed nim jest wiele momentów zwrotnych – fabuła jest zbudowana w taki sposób, że każdy odcinek (z wyjątkiem finałowego) kończy się pełnym napięcia zawieszeniem akcji. W tamtych czasach seriale były najczęściej minifilmami – każdy odcinek stanowił osobną całość, miał początek, rozwinięcie i zakończenie. Zawieszenia akcji, po których na ciąg dalszy trzeba czekać tydzień, były popularne w epoce kina niemego, głównie dzięki takim kinowym serialom jak The Perils of Pauline (1914) i The Exploits of Elaine (1914). Taka metoda budowania serialowej narracji jest stosowana także i dziś (np. w serialu Mały zgon, firmowanym nazwiskiem Juliusza Machulskiego).

Z serialem Czarne chmury związana jest pewna zagadka – nie wiadomo, kto jest autorem scenariusza. Autorstwo jest oficjalnie przypisane dziennikarzowi Antoniemu Guzińskiemu, który żadnego innego scenariusza nie napisał, i aktorowi Ryszardowi Pietruskiemu, który miał już niewielkie doświadczenie w tym zawodzie. Przypuszcza się jednak, że autorem mógł być Ludwik Kalkstein-Stoliński – potomek słynnego pułkownika, pierwowzoru postaci Dowgirda. Ciągnęła się za nim sława gestapowca i denuncjatora, dlatego jego nazwisko nie mogło się pojawić w czołówce. Swój udział przy ostatecznej wersji tekstu miał na pewno historyk, profesor Henryk Samsonowicz, pełniący funkcję konsultanta.

Ryszard Pietruski i Leonard Pietraszak w serialu "Czarne chmury"

Trzeba przyznać, że scenariusz jest bardzo mocnym atutem. Odcinki są znakomicie rozpisane, nie nudzą widza, bo cały czas przed bohaterami stawiane są przeszkody. Niemal każda postać różni się od innych charakterem, ich działania mają solidną motywację. Oprócz tego dialogi są napisane językiem stylizowanym na staropolską mowę, co też dodaje wiarygodności. Oczywiście nie brakuje banalnych chwytów, naiwności i przekłamań, ale wynikają one w dużej mierze z konwencji filmu przygodowego.

Podział na dobro i zło jest bardzo prosty. Jest dwóch pozytywnych bohaterów – zawsze honorowych i lojalnych, dobrze władających słowem i szablą, wiernych ojczyźnie i ludziom, którzy jej służą. Pułkownik Krzysztof Dowgird (Leonard Pietraszak) sprzeciwia się wykonaniu egzekucji na niewinnym jego zdaniem mieszczaninie, ale nie znajduje posłuchu u namiestnika elektora. Wypowiada więc służbę i podąża do Warszawy, gdzie ważą się losy jego ojczyzny, Prus Książęcych. Ale siła Wielkiego Elektora umacnia się, co znacznie utrudnia Dowgirdowi życie. Jest ścigany jak zwierzę, mogąc właściwie liczyć tylko na swojego wachmistrza Kacpra Pilcha. Jestem w stanie uwierzyć, że odgrywający tę rolę Ryszard Pietruski jest rzeczywistym autorem scenariusza, bo postać Kacpra Pilcha jest najciekawszą w całym serialu. Mimo iż to bohater pozytywny, nie jest przesadnie sympatyczny i szarmancki. Jednego dnia ratuje życie Dowgirdowi, a drugiego dokonuje napadu na elektorską pocztę. W inny dzień grozi, że komuś łeb rozwali, a w następny wymięka podczas rozmowy z kobietą.

Mariusz Czernic

Mariusz Czernic

Z wykształcenia inżynier po Politechnice Lubelskiej. Założyciel bloga Panorama Kina (panorama-kina.blogspot.com), gdzie stara się popularyzować stare, zapomniane kino. Miłośnik czarnych kryminałów, westernów, dramatów historycznych i samurajskich, gotyckich horrorów oraz włoskiego i francuskiego kina gatunkowego. Od 2016 „poławiacz filmowych pereł” dla film.org.pl. Współpracuje z ekipą TBTS (theblogthatscreamed.pl) i Savage Sinema (savagesinema.pl). Dawniej pisał dla magazynów internetowych Magivanga (magivanga.com) i Kinomisja (pulpzine.pl). Współtworzył fundamenty pod Westernową Bazę Danych (westerny.herokuapp.com). Współautor książek „1000 filmów, które tworzą historię kina” (2020) i „Europejskie kino gatunków 4” (2023).

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA