Małych chłopców interesuje wojna w zupełnie innym sensie niż dorosłych – chciałbym żeby tak było, lecz to nieprawda. Żeby wojna przynajmniej na etapie dorosłości okazała się nie marzeniem, ale jakąś najgorszą zmorą. Rozumiem zabawę dzieci w kowbojów, żołnierzy itp. Nie rozumiem zabawy dorosłych mężczyzn w zabijanie. Edukacja powinna iść nie w stronę uwznioślania wojny, militarnych symboli narodowych oraz bazującego na ganianiu z karabinem w ręku patriotyzmu, ale uzmysławiania, że wojna jest zła, na wskroś destrukcyjna i nie prowadzi do niczego dobrego. Serial M*A*S*H powinien stać się sztandarowym elementem pacyfistycznej edukacji każdego młodego człowieka, gdyż jak mało który serial bazujący fabularnie na stanie wojny pokazuje jej absurd poprzez wyśmiewanie składających się na nią elementów – politycznych, społecznych, etycznych, a nawet erotycznych.
Czas i decyzje finansowe różnie wpływały na serial, lecz warto obejrzeć wszystkie serie, żeby uświadomić sobie, jak ewoluował sam Rowan Atkinson. Ale nie tylko o niego chodzi. W produkcji pojawia się mnóstwo postaci związanych z historią granych przez znanych, brytyjskich aktorów. Scenariusze poszczególnych serii są po mistrzowsku skonstruowane, a telewizji przecież chodzi o rozrywkę sensownie połączoną z wartościami wychowawczymi. Czarna żmija jest jedną z lepszych brytyjskich produkcji obrazujących, jak zmieniał się imperializm brytyjski na przestrzeni wieków. Tak, wieków, gdyż ród „Czarnych żmij” można powiedzieć, że dopełznął lub przepełznął od średniowiecza aż do czasów I wojny światowej. Skorzystają więc fani Jasia Fasoli na równi z miłośnikami żartobliwego przedstawiania historii brytyjskiego imperium. Na dodatek serial zapewni doskonałą odskocznię od problemów dnia codziennego, a to przecież kluczowa rola filmowej rozrywki. Chociaż raz w życiu powinno się doświadczyć czarnego humoru żmijowatego Atkinsona.
W zależności od czasów ci, którzy nami rządzą, starają się nam wtłoczyć do głów określoną wizję patriotyzmu i narodowej ideologii, które zwykle do końca nie odpowiadają prawdzie. Warto zatem czasem wyjść z pudełka i po prostu sprawdzić, czy te nasze polskie mity są tak śnieżnobiałe, jak się próbuje to nam wpoić, a narodowi bohaterowie faktycznie zasługują na bałwochwalcze pomniki. Serial Nasze matki, nasi ojcowie pod względem historycznym traktuje niezwykle szkicowo tę część wojny, która trwała w latach 1939–1941, ale twórcy mieli do tego prawo. Mogli skupić się na wydarzeniach ważnych z ich narodowego punktu widzenia, a więc wyniszczającej wojnie z ZSRR oraz powolnym upadku. Nie miejmy za to do nich pretensji, gdyż nasza polska wizja II wojny światowej nie jest jedyną uprawnioną do propagowania na całym świecie. Każdy Polak więc powinien raz jeden zapoznać się z niemieckim serialem, żeby uświadomić sobie, że inni patrzą na nas inaczej niż my, nasza walka wyzwoleńcza nie była pozbawiona czarnych charakterów, naród niemiecki został niesamowicie doświadczony przez nazizm oraz przede wszystkim antysemityzm tkwi w nas bardzo głęboko, czego nawet przed wojną mieliśmy wręcz systemowe przejawy w naszej ukochanej ojczyźnie.