Serial PRAWIE idealny. NAJGORSZE wątki PRZYJACIÓŁ
Ostatni odcinek Przyjaciół, jednego z najważniejszych seriali komediowych w historii telewizji, wyemitowano 6 maja 2004 roku. Mieliśmy do czynienia z wydarzeniem wyjątkowym. Finał produkcji pokazywano nawet na ogromnym ekranie na Times Square. W samych Stanach Zjednoczonych z Rossem, Rachel, Joeyem, Monicą, Phoebe i Chandlerem żegnało się grubo ponad 50 milionów widzów. To był koniec… epoki. Ja, wielki fan Przyjaciół, mocno przeżywałem, że więcej nie zobaczę swoich ulubionych telewizyjnych bohaterów. Z drugiej strony, uważałem, że lepiej zakończyć wszystko w momencie, gdy wciąż się ich kocha, niż czekać na zmęczenie materiału.
Choć minęło tyle czasu, to wciąż mój ulubiony serial. Mogę go oglądać właściwie na okrągło. Ale obiektywnie patrząc, do ideału trochę Przyjaciołom brakuje. Kilka wątków było nietrafionych, i to delikatnie mówiąc. O które chodzi? Zapraszam do zapoznania się z zestawieniem!
Romans Rachel i Joeya
Zacznę od bodaj najbardziej oczywistego przykładu, motywu, który pojawił się (z przerwami) w trzech ostatnich sezonach – romansu Rachel i Joeya. Gdy ta dwójka zaczęła być ze sobą po wyprawie na Barbados, był to pierwszy moment, w którym pomyślałem, że Przyjaciele po prostu się zepsuli. W wywiadach po ostatnim odcinku scenarzyści tłumaczyli się, że chcieli w ten sposób utrzymać u widzów zainteresowanie relacją Rachel i Rossa, niemalże wątkiem przewodnim serialu. Publiczność miała przypomnieć sobie, że to przecież ta dwójka musi być razem. Mnie to jednak nie przekonało. Wyglądało raczej tak, jakby twórcy w ostatnich sezonach nie mieli już pomysłu na postaci i chwytali się coraz dziwniejszych rozwiązań. O ile szokujący początek związku Moniki i Chandlera rozegrano koncertowo, następnie płynnie zmieniając status tej dwójki, o tyle w przypadku Rachel i Joeya wszystko wydawało się wymuszone, nieprawdziwe, zbyt nagłe. Chyba nie tylko ja wzdrygałem się, obserwując na ekranie ten romans. Bardzo dobrze, że skończyło się to, zanim tak naprawdę zaczęło, choć samo przejście do ponownej przyjaźni również wypadło na ekranie kompletnie niewiarygodnie. Zarówno Jennifer Aniston, jak i Matt LeBlanc byli przeciwko temu wątkowi. Nie ma co się dziwić.
Nauka francuskiego Joeya
Podobne wpisy
Joeya poznaliśmy jako uwielbiającego jedzenie oraz kobiety, rodzinnego, pewnego siebie aktora, który jest przesympatyczny, ale jednocześnie niezbyt bystry. Niestety, wraz z kolejnymi sezonami tę postać zaczęto przedstawiać jako głupka, a pod koniec emisji wręcz skończonego idiotę. Oczywiście Przyjaciele to komedia, sitcom, w którym pierwszoplanową rolę odgrywa humor, ale czym innym jest nierozgarnięcie, a czym innym tępota ocierająca się wręcz o absurd. Nie chodzi tu już nawet o realność, ale o zwykłą sprawiedliwość dla tego bohatera – on po prostu taki nie był. Wątków z późniejszych sezonów można by wymienić w tym miejscu kilka, ale najlepszym przykładem będzie ten z nauką francuskiego. Dla przypomnienia – Joey stara się o rolę, w której musi mówić po francusku, a według swojego portfolio włada nim biegle (co jest oczywiście nieprawdą). Prosi więc Phoebe o pomoc w przygotowaniu do przesłuchania. Niestety, nie potrafi powtórzyć ani jednego zdania, tworząc w głowie swój własny język i nie widząc żadnej różnicy pomiędzy tym, co wychodzi z jego ust, a rzeczywistym francuskim. OK, wątek ten dzięki Phoebe ma całkiem przyjemny finał, ale ogółem ogląda się ten odcinek ciężko. Twórcy serialu przyzwyczaili nas do żartów na o wiele wyższym poziomie.