SEBASTIAN FABIJAŃSKI. Portret aktora
“Film jest tym lepszy, im lepiej pomyślany jest jego bohater negatywny”
Alfred Hitchcock
Kreując czarny charakter łatwo go zepsuć, uczynić go tandetnym i śmiesznym, więc aktor musi umieć wyważyć jakie cechy, sposób bycia, czy elementy wyglądu uczynić atutem, a co dopełnieniem. To nieustanne balansowanie na granicy, która jest cienka i delikatna. Większość psychopatów czy socjopatów w kinie i w telewizji ciekawi, dlatego, że aktorzy, którzy ich grali “weszli w nich” w pełni. Kto nie podziwia Heatha Ledgera jako Jokera, Jareda Leto jak Jokera, Benedicta Cumberbatcha jako Sherlocka, Anthony Hopkinsa jako Hannibala Lectera, Christiana Bale‘a jako Patricka Batemana, czy Kevina Spacey jako Johna Doe?
Tak samo jest z Sebastianem Fabijańskim w Pitbullu. “Cukier” to postać oszałamiająca – trudne są do przewidzenia jego działania, jest nieobliczalny, logiczny tylko dla siebie (a może i nawet dla siebie nie). To typ osobowości groźniej i morderczej, ale jednocześnie wyrafinowanie niebanalnej, budzącej podziw. Ma perwersyjny wdzięk, któremu trudno się oprzeć. Hipnotyzująca interpretacja tej postaci w wykonaniu Fabijańskiego porywa – im więcej razy ogląda się film, tym bardziej widz zatapia się w jego świecie. Nie chciałoby się z nim mieć na co dzień kontaktu, ale jako “bezpieczna” dla widza postać ekranowa jest poezją i esencją tego dynamicznego filmu. W tym czarnym charakterze jest wiele uroku, gdyż aktor swoją grą uwypuklił najbardziej dramatyczne cechy filmowego bohatera, które w widzu budzą współczucie, smutek oraz sympatię. Czy komuś się to podoba, czy nie Pitbull.Niebezpieczne kobiety to film Sebastiana Fabijańskiego. “Cukier” to trudna, wyczerpująca rola, a tak konsekwentnie zagrana przez aktora, że aż do bólu. Aby zagrać taką rolą trzeba umieć grać. Ekscytujący, eteryczny oraz enigmatyczny bohater, trudny do odgadnięcia i rozszyfrowania. Aktor poprzez zręcznie dobrane rekwizyty czy umiejętnie wygrane gesty stworzył postać niepokojącą, ale równocześnie wzbudzającą fascynację. Sam aktor w jednym z wywiadów zaznaczył: „ta rola to skok na bungee bez liny… Mam nadzieję, że z happy endem, bo bardzo chciałbym, aby to, co robimy, zostało w widzach na dłużej„. Sądzę, że efekt został osiągnięty. “Cukier” to postać, która rozsadza system aktorski w Polsce. Spokojnie można byłoby go postawić obok takich postaci jak Joker (Mroczny Rycerz), Jack Torrance (Lśnienie), Anton Chigurh (To nie jest kraj dla starych ludzi), czy Mickey Knox (Urodzeni Mordercy). Oglądając taką postać w rodzimym kinie widza rozpiera radość i duma, że można, że da się pisać oraz kreować tak intensywnego bohatera.
W tej kreacji Sebastian Fabijański idealnie wpisał się w tzw. Metodę Stanisławskiego. Metoda ta opiera się na realizmie psychologicznym postaci. W mniemaniu Stanisławskiego emocjonalne zaangażowanie aktora w kreowanego bohatera miało przybierać formę przeistoczenia się w niego, należało rozmyć własne „ja” w odtwarzanej roli. Stanisławski mówił również o angażowaniu w grę całego organizmu, co niewątpliwe uczynił Fabijański. Aktor osiągnął prawdę emocjonalną i psychologiczny realizm. Czuć, że w pełni zrozumiał bohatera i „wypełnił” go. Myślę, że Sebastian Fabijański po zakończeniu zdjęć potrzebował chwili w życiu prywatnym, aby pozbyć się “z głowy” „Cukra”. Taka postać lubi owładnąć aktorem, nie pozwala mu się uwolnić, a czasem przejmuje nad nim kontrolę.
Patrząc z kobiecego punktu widzenia – choć przez chwilę – trzeba przyznać, że Sebastian Fabijański jako mężczyzna jest atrakcyjny (jak każdy porządny mężczyzna z wiekiem staje się charakterny wizualnie:)), a to pomaga w kreowaniu czarnego charakteru. Przystojny bad guy uruchamia podświadome marzenie każdej kobiety, aby choć raz w życiu spotkać kogoś takiego na swojej drodze. W Pitbullu aktor miał tę trudność, że jego wygląd zdominowała letargiczność, czy też ospałość wypisana na twarzy wynikająca z choroby postaci. To jak się porusza, jak chodzi, jak mówi, jak układa ręce, jaką ma fryzurę czy strój zdecydowanie zmienia sposób patrzenia na niego. Sylwetkę aktorowi udało się wyrzeźbić, jednak przez wzgląd na chorobę bohatera nie jest on typowym modelem. Jest drobny, szczupły, jak to aktor mówi “suchy”. Ciągle jest zgarbiony, pokurczony – jakby nieustannie cierpiał z bólu. Adrian z Belfra jest w 100% atrakcyjny pod każdym względem (cwaniak, kozak, ale walczy o swoje i ma dwie poruszające “wady”, które czynią go “ludzkim”, czyli miłość do brata i Julki. Jest typem bad boysa, który gdzieś głęboko w sobie ma swój cel w byciu takim bezwzględnym).
Natomiast w Pitbullu jest inaczej. Są chwile, kiedy się ma ochotę postać graną przez Sebastiana Fabijańskiego przytulić i mu współczuć, ale są i takie gdzie strach przejmuje pełną kontrolę nad widzem, ponieważ “Cukier“ szaleje, ale często w wyciszony sposób. Taki rodzaj szaleństwa przeraża bardziej niż gwałtowny wybuch. Spokój połączony z socjopatycznym umysłem pozostawia napięcie. Mętny wzrok, “dziwne” słowa jakby oderwane od rzeczywistych sytuacji (postać cytuje Schopenhauer). Mam nerwowe tiki np. zdarza mu się nagle krzyczeć przekleństwa. Jakby “Cukier” był schizofrenikiem. Zmienność, niepewność, a przy tym tylko jedno (?) prawdziwe uczucie do Drabiny i dziecka. Niby jest nieobliczalny, skłonny do wszystkiego, ale ma właśnie tę “wadę” co Adrian w Belfrze, kogoś kocha i to sprawia, że nie może być bohaterem nie do złamania (tu Joker wygrywa, bowiem nie ma już nikogo i nic, na czym by mu zależało). “Cukier” pasuje do twierdzenia, jakie wygłasza Joker w komiksie Zabójczy żart, czyli że wystarczy jeden „zły dzień” by stać się szalonym. “Cukier” może i jest postacią przerażającą czy złą. To pewne. Ale nikt taki się nie rodzi. To splot niekorzystnych okoliczności doprowadza do tego, kim musi się stać. Choć z drugiej strony, jeszcze na samym początku, już wiemy, że Remek niewiniątkiem nie jest, ponieważ należy do gangu motocyklowego, a kto oglądał serial Synowie Anarchii doskonale wie, że nie są to organizacje pacyfistyczne pomagające sierotom.
“Cukier” jest też strażakiem, gdyż jak sam mówi lubi podpalać, a potem gasić. Ma to na celu zaprezentować dwoistość tej postaci. Uświadomić widzowi jak niebezpieczny i nieprzewidywalny ten bohater może być. Z jednej strony rzuca pniakiem w ciężarówkę, potem ratuje pobitego psa, a na końcu przebiera się za Batmana i idzie do szpitala rozweselić chore dzieci. Często bywa tak, że u socjopatów empatia lokuje się w innych punktach niż u normalnego człowieka. Często jest to w kinie/TV portretowane – największy psychopata mięknie w zetknięciu z małym, bezbronnym zwierzątkiem.
Motyw maski, którą Cukier wkłada, nie zostaje wprowadzony jedynie na poziomie metaforycznym. Wyraża ona chęć zmiany tożsamości, ucieczki przed rzeczywistością i oczywiście pozostania nierozpoznawalnym.
Wspaniale wygrana jest scena, w której “Cukier” sporządza “listę śmierci” i nagle musi zaaplikować sobie insulinę, tej czynności towarzyszy w kontekście całej fabuły dwuznaczne odliczanie. Wtedy też rusza jego plan. Sceny, w których widzimy jak musi wstrzykiwać insulinę, są pełne bólu i napięcia (doskonalone zostaje tu użyta mimika aktora).
Koronkowo zagrana i rozplanowana rola. W filmie prawie każda scena, w której pojawia się “Cukier” jest warta przyglądania się.
Każda zawiera w sobie duży ładunek emocji, które są zmienne tak samo jak jest zmienny “Cukier”. Graniczą ze sobą sceny tragiczne, dramatyczne z komicznymi, przeplatają się, czasem nawet tak płynnie, że musi się zareagować raczej śmiechem niż przerażeniem, gdyż jest to lepszy rodzaj ucieczki – taki odruch obronny. Intensywność i nasycenie jest tym, co dobrze opisuje tego bohatera.
Aktor wiele razy opowiadał o tym, jak przygotowywał się do tej roli, jak trenował, jak poznawał ludzi. Tych z zaawansowaną cukrzycą, czy swój pierwowzór. Mówił, jak zastanawiał się i rozmyślał, jak wykreować takiego bohatera, który nie będzie kliszą w stosunku do już istniejących bohaterów. Ciekawa jest historia, w której wypróbowywał publicznie wizerunek, który budował. W środku nocy szedł bez żadnych oporów środkiem jezdni, ubrany w kostium oraz przybrał stylizację już przypominającą „Cukra”. Reakcje otoczenia upewniły go, że w dobrą stronę zmierza.
To idealna sytuacja dla aktora, gdy ma czas, aby zaplanować swoją postać, umieścić ją w jakimś kontekście oraz sprawdzić, czy jego pomysł ma sens. W polskich produkcjach aktorzy mają mało czasu na wnikliwe przygotowanie się do roli. Mało jest takich produkcji, gdzie aktor dostaje czas (3-6 miesięcy) i może zagłębiać się w postać – nie ma na to czasu, ani pieniędzy. To wielka strata dla wielu projektów. W Pitbullu Sebastian Fabijański dostał trochę czasu, ale szczęśliwie efekty są trafiające w punkt.
Relacja “Cukra” z Zuzą jest bardziej niż pokręcona, nie wiem, czy po jednym seansie filmu widz jest w stanie realnie ocenić, czy “Cukier” faktycznie miał jakieś pozytywne uczucia do Zuzy, czy była ona tylko chwilowym zapomnieniem. Sekwencja, w której otrzymuje telefon, że Drabina z Alanem wychodzą z więzienia i za chwilę będą u niego w domu jest dokładnym odzwierciedleniem umysłu Remka. Nim rozpocznie całą awanturę z wyrzuceniem Zuzy z domu, siada na łóżku i do śpiącej Zuzy mówi “już za tobą tęsknię”, po czym zaczyna ją obrażać i wyzywać. Gdy Zuza zaczyna się pakować, nagle zmienia ton i pyta, czy ma jej zrobić śniadanie. Zaskoczenie, zadziwienie, niezrozumienie, które towarzyszy Zuzie w tej scenie jest też uczuciem, które towarzyszy widzowi. Od tego momentu tak już zostaje w związku z tą dwójką. “Cukier” darzy Zuzę uczuciem, gdyż odnalazł w niej pokrewieństwo dusz i więź, której nie miał z Drabiną, on to ujmuje, że są zawieszeni w ciszy. Nie można szukać logiki w jego postępowaniu wobec Zuzy, nie trzeba dumać nad tym, czy i dlaczego raz chce być z nią blisko, a za chwilę organizuje “utylizację” jej. Jest skrajnym i chorym człowiekiem – nie może być w nim racjonalnego myślenia. Sebastian Fabijański rewelacyjne w tym chaosie bohatera się zatopił, świetnie oddał obłęd jaki jest w głowie Remka.
To bardzo skrajna postać, rozchwiana emocjonalnie przez chorobę, raz dostaje ataku histerycznego śmiechu (gdy dzwoni do wspólnika z informacją, że niby to dzwoni pyton, aby powiedzieć, że ugryzł go “Cukier”), innym razem jak rozwścieczony szaleniec biega z piłą mechaniczną po ulicy, a jeszcze w innej chwili w bajkowy sposób opowiada Drabinie przez telefon o ich pierwszym spotkaniu, aby podnieść ją na duchu, gdy ona nie radzi sobie z pobytem w więzieniu.
„Cukier” tak dobiera słowa do okoliczności, że w każdej sytuacji jest górą ze względu na opanowanie oraz zimny przekaz informacji. W jego głosie słychać mrok i bezwzględność. Opanowanie i spokój to jego domena, nawet gdy pozbawia kogoś życia, nie robi to na nim żadnego ważenia. Należy do tej grupy gangsterów, którzy imponują intelektem. “Cukier” jest ponadprzeciętnie inteligentny i to nie, dlatego że czyta Schopenhauera i kieruje się jego filozofią. Tylko ze względu na to, jak udało mu się opracować cały plan szybkiego wzbogacenia się. Jak również to jak zjednał sobie prcowników, daje mu dodatkową sympatię widza. Śmieszna jest scena, gdy “Cukier” zostaje zatrzymany przez Policje, w tym Majamiego i oczekując na przesłuchanie, układa całą kostkę Rubika, nad której ułożeniem wcześniej mozolił się Majami i mu się to nie udało.
Zabawne jest również to, jak się patrzy na jego “zebranie” z pracownikami zorganizowane przed planowanym “nalotem” policji. W tej scenie zawarta jest prawda życia, czyli jeśli chcesz mieć lojalnych pracowników, musisz im dać poczucie bezpieczeństwa i niezależności finansowej. Wtedy pójdą za takim szefem nawet do piekła.
https://www.youtube.com/watch?v=PIW6mITIWjM
Z Pitbulla Sebastian Fabijański wysuwa się na plan pierwszy, bowiem reszta to normalna szatkownica. Tak szybko wszystko się dzieje, tak dużo jest rewelacyjnych postaci, że człowiek nie jest w stanie cały czas być w tak intensywnym skupieniu. Ten film powinien być serialem dla Artura Żmijewskiego, który rolą w tym filmie pozwala widzowi na sentymentalną podróż do jego kreacji z Psów czy Ekstradycji. Artur Żmijewski w tym filmie został tylko widzom zaznaczony, nie miał szansy w pełni pokazać chorego charakteru swojego bohatera.
Ten film powinien być serialem dla Anny Dereszowskiej, dla wspaniałej (można by powiedzieć na równi doskonałej co Sebastian Fabijański) Joanny Kulig, Magdaleny Cieleckiej oraz Alicji Bachledy-Curuś – ona pierwszy raz od filmu Trade pokazała coś, co można nazwać namiastką aktorstwa; po raz pierwszy na ekranie pokazuje, że mogłaby grać silne i bezwzględne bohaterki (nawet takie w stylu Sharon Stone z Nagiego instyntku). To ona jest jedną postacią, która przejmuje pełną władzę nad “Cukrem”. Ich wielka miłość (niestety wiemy o niej najwięcej z dialogów, gdyż na ekranie nie widać jej aż tak bardzo) jest tym, co gubi Remka. Jego żadne życiowe doświadczenia nie dystansują do tej miłości, ponieważ on wszystko, co zrobił i robi w filmie, robi z myślą o Drabinie i dziecku. Drabina natomiast jest silniejsza od niego, a to, co ją spotyka w życiu sprawia, że staje się twarda, może nawet za twarda-nawet dla Remka. Plus tej ekranowej pary jest taki, że dzięki nim zobaczyłam jedną z najładniejszych/poetyckich romantyczno-erotycznych scen (scena pod prysznicem, gdy Drabina jest jeszcze w ciąży), choć przez cały film chemii między nimi nie ma za wiele (ich ekranowe emocje zdecydowanie pokrywają się z opisem relacji poza filmowych – dystans i kontur). Sebastian Fabijański znacznie bardziej wizualnie zgrał się z Joanną Kulig niż z Alicją Bachledą – Curuś. Ona ma w sobie dużo sztywności, jest mało naturalna i wydaje się nieprzystępna (taka księżniczka z lodu), dlatego też zapewne trudno z nią na ekranie stworzyć chemię. Joanna Kulig i Sebastian Fabijański są bardziej spójni ze sobą, dlatego stanowią bardziej wiarygodną ekranową parę.
Nie wiem, na jakiej zasadzie dobiera się aktorów mających zagrać wspólnie parę kochanków, czy jest w Polsce taki zwyczaj, że wybrana, potencjalna dwójka aktorów ma wspólnie jakieś próby przed reżyserem, scenarzystą i producentami w celu sprawdzenia ich wzajemnego “iskrzenia”? Tak jak w Nowych porządkach para Maja Ostaszewska i Piotr Stramowski to strzał w dziesiątkę – są idealni oraz naturalni we wzajemnych relacjach. Natomiast w Niebezpiecznych kobietach nie jest dane widzowi poczuć wzajemny magnetyzm pary “Cukier” – Drabina. Sebastian Fabijański idealnie zgrał się ze swoją ekranową partnerką w filmie Panie Dulskie. Również w serialu Belfer z Aleksandrą Grabowską prezentowali się elektryzująco (choć przed Aleksandrą Grabowską jeszcze trochę pracy nad naturalnością w grze). Nawet lepiej mi się patrzyło na absurdalne zestawienie Fabijański – Preis w filmie #WSZYSTKO GRA, niż na beznamiętną relację “Cukier”-Drabina.