Krótka, kilkunastosekundowa scena, w której schody, mówiąc pół żartem, pół serio, stają się autonomicznym, żywym organizmem i przenoszą Harry’ego, Rona oraz Hermionę na trzecie piętro. Wstęp na nie jest zabroniony. To szczególnie istotny moment na osi fabularnej, ponieważ młodzi bohaterowie z powodu niespodziewanej zmiany kierunku odkrywają masywnego, trzygłowego psa. Incydent ze schodami wobec tego można postrzegać jako punkt kulminacyjny, ale stanowi przede wszystkim jeden z dowodów na to, że Hogwart to miejsce pełne (czasami czarnej) magii oraz niemałych niespodzianek.
Takashi Shimizu zapoczątkował kultową serię i to właśnie w jego utworze, wydanym na kasecie VHS i pozbawionym kinowej premiery, pojawia się motyw schodzenia Kayako po schodach. Nie ukrywam, że pisząc ten akapit, mam z tyłu głowy parodię tej sceny, jaka się pojawia w jednej z części Strasznego filmu, ale absolutnie nie cierpi na tym jakość ponownego seansu Ju-on. Być może w kolejnych odsłonach historii Kayako motyw ze schodami został zrealizowany jeszcze lepiej, lecz postanowiłem przytoczyć utwór Shimizu z racji pełnienia roli prekursora.
Pozostajemy przy kinie grozy. Mniej więcej po upływie godziny filmu Williama Friedkina ma miejsce „spider-walk” w wykonaniu opętanej Regan. Jego siła oddziałania jest szczególna ze względu na moment, w jakim zdecydował się go Friedkin wprowadzić (abstrahując od późniejszego stanowiska reżysera już na etapie postprodukcji). Wiodącym tematem sceny jest rozmowa o śmierci Burke’a Denningsa. Większą część czasu poświęcono zdumionej i zarazem zrozpaczonej tym faktem Chris MacNeil. Można odnieść wrażenie, że za chwilę scena dobiegnie końca i w istocie tak jest, ale zanim kadr pochłonie czerń i nastąpi przejście do kolejnej, Friedkin uraczył widza kilkoma sekundami dynamicznie poruszającej się po schodach Regan. Scena ograniczona do rozmowy o zmarłym mężczyźnie nie byłaby czymś niecodziennym. Na dobrą sprawę mogłaby pochodzić z jakiegokolwiek dramatu obyczajowego, w którym bohaterowie przeżywają ludzką tragedię. „Spider-walk” jednak bardzo szybko pozbywa widza wrażenia oglądania codzienności i przypomina, że odbiorca dzieła obcuje ze światem, w którym obecne są potężne siły nadprzyrodzone. Burke nie żyje, ale czy żyje Regan? Teoretycznie tak, lecz „spider-walk” dowodzi, że już nie tylko ze względu na stan psychiczny, ale także fizyczny, dziewczynka zdaje się być poza światem przyziemnym, a jej ciało to tylko kostium dla przedzierającego się do szarej, ludzkiej rzeczywistości demona.
Można wskazać przynajmniej dwa spotkania Rose oraz Jacka na schodach. Najpierw to dziewczyna znajduje się na ich szczycie i, schodząc po stopniach, zbliża się do stojącego u dołu odzianego w smoking chłopaka. Do drugiego spotkania dochodzi w scenie, która doczekała się wielu interpretacji. Dla jednych jest snem Rose, inni postrzegają ją jako obraz życia pośmiertnego. Wówczas wcielająca się w postać Kate Winslet ponownie przechadza się po statku, mijając po drodze szereg znanych jej twarzy: członków załogi Titanica czy innych pasażerów. Na schodach wreszcie trafia na Jacka i ponownie ich ciała łączą się ze sobą. Schody w dziele Jamesa Camerona to wobec tego miejsce dla kochanków wyjątkowe. Stanowią symboliczne, ale i dosłowne, podłoże, na którym Rose i Jack stają się jednością, dowodząc swojej wielkiej miłości.
korekta: Kornelia Farynowska