Sceny tak ZŁE, że o nich NIE ZAPOMNISZ
Ninja Commandments (1987)
Oczywiście, jak to najczęściej bywa, zostaje zamordowany mistrz bohatera o imieniu Gordon, dlatego ten wstępuje na ścieżkę zemsty. Ciekawa scena rozgrywa się pomiędzy protagonistą a jeńcem, który popełnia seppuku, by udowodnić, że nie skłamałby, aby ratować swoją skórę. Jest to scena tak niedorzeczna i dziwaczna na wszelkich możliwych poziomach, że nie mam pytań. Nie będę jednak zdradzać całej fabuły, gdyż zdecydowanie warto obejrzeć ten specyficzny twór końca lat osiemdziesiątych. Warto zaznaczyć, że jak na tego typu film przystało, dużo elementów zostało „pożyczonych” z innych produkcji i zmontowanych z nakręconym materiałem.
Twardziele nie tańczą (1987)
Aż trudno uwierzyć, że scenarzysta Chinatown był w stanie napisać dialog sceny, która znalazła się w niniejszym zestawieniu. Początkowo całe ujęcie miało zostać pocięte. W ten sposób pozostawiono by wyłącznie moment, w którym bohater grany przez Ryana O’Neala dowiaduje się, że jego żona go zdradza, a słowa: Oh God! Oh Man! Oh God! Oh Man! razem z ujęciem wirującej kamery usunięto by permanentnie. Niemniej jednak finalnie scena ta została pozostawiona w oryginalnej wersji, ku przerażeniu aktora. Na szczęście produkcję nominowaną do Złotych Malin i sam występ doceniono wiele lat później, gdyż uważana jest obecnie za kultową w kręgach miłośników kina klasy B. Mamy bowiem do czynienia z kombinacją złego aktorstwa, przesadzonego do granic możliwości melodramatyzmu oraz reakcji, która nijak nie przystaje do zaistniałej sytuacji.
Silent Night, Deadly Night 2 (1987)
Zwrot garbage day, czyli – w wolnym tłumaczeniu – dzień wywozu śmieci, to chyba najbardziej znany cytat z tej produkcji. Co prawda sama produkcja była szeroko krytykowana za zbytnie wykorzystanie materiałów z oryginalnego filmu, niemniej jednak wśród fanów uzyskała status dzieła kultowego. Wracając jednak do powyższego zwrotu, to zostaje on wypowiedziany przez głównego bohatera, w którego wciela się Eric Freeman, zaraz po tym, jak zastrzelił sąsiada, a następnie zaczął się śmiać jak na prawdziwego psychopatę przystało. W 2006 roku scena została wrzucona do Internetu, stając się memem, który przez sześć lat obejrzały prawie cztery miliony widzów. Do dzisiaj scena ta bawi ze względu na fatalne aktorstwo, absurdalność sytuacji oraz sam sposób zaaranżowania jej.
Double Down (2005)
Debiut reżyserski Neila Breena, który występuje również w tej produkcji w głównej roli, to tylko niewielka zapowiedź tego, co ów człowiek potrafi. Twórca od samego początku otoczony jest kultem przez fanów, których zdaniem produkcje Breena prezentują ekscentryczne pomysły i montaż oraz są niskobudżetowymi cudami na miarę naszych czasów. W tym przypadku na uwagę zasługuje scena w basenie, gdzie nasz główny bohater postanawia się oświadczyć swojej nagiej partnerce, podczas gdy ta nagle zostaje postrzelona i umiera w jego ramionach. Opisanie tego, co następuje potem, jest prawie niemożliwe, dlatego polecam zobaczyć tę scenę i ocenić ją samodzielnie.
https://www.youtube.com/watch?v=HWFHCU4nxWw
Fateful Findings (2013)
Kolejna produkcja Neila Breena udowadnia, że mamy do czynienia z człowiekiem, którego talent aktorski przebija talent nawet samego Tommy’ego Wiseau. Zresztą dystrybutor tegoż dzieła porównywał je w opisie do The Room. W tym przypadku wybrałam jednak scenę, o której ciężko zapomnieć. Tytułowy bohater wdaje się w pozornie niewinne przepychanki ze swoją partnerką, które kończą się (nie)kontrolowanym zrzucaniem laptopów na ziemię bez powodu, wzajemnym rozrywaniem koszulek oraz podrzucaniem kartek papieru, jakby bohaterowie wiedzieli o czymś, czego my, widzowie, nigdy się nie dowiemy.
A czy wy macie jakieś ulubione złe sceny, o których trudno zapomnieć?