1974-1983 – OD „DAJCIE MI GŁOWĘ ALFREDO GARCII” DO „WEEKENDU OSTERMANA”
W 1974 roku Peckinpah, nadal pozostając na swym ukochanym, amerykańsko-meksykańskim pograniczu, kręci „Dajcie mi głowę Alfredo Garcii” – „La Pinta Negra” swej filmowej twórczości. „To wariacja na temat „Skarbu Sierra Madre” Johna Hustona, przepuszczona przez umysł notorycznego alkoholika w stanie delirium.” (11) – miał powiedzieć o swym filmie Peckinpah (Zresztą, nawet nie sięgając głęboko do filmowego tekstu, od razu zauważyć można pokrewieństwa obu filmów. Jeden z bohaterów „Dajcie mi głowę Alfredo Garcii” nosi nazwisko Fred C. Dobbs – identyczne jak to, którym przedstawia się Humphrey Bogart w dziele Hustona).
„Krwawy Sam” raczy nas opowieścią z samego dna ludzkiego upodlenia, czyniąc bohaterem swego filmu wykolejonego klezmera Benjiego (w swej życiowej roli Warren Oates) – wiecznie pijanego ex – żołnierza. Bohater podejmuje się niewdzięcznej misji dostarczenia odrąbanej głowy zabitego Meksykanina, tylko po to, by zdobyć 10 tysięcy dolarów umożliwiające jemu i jego ukochanej kobiecie – prostytutce Elicie (Isela Vega) – nowy start.
„Nie ma nic świętego w tej dziurze w ziemi, w tym martwym ciele, we mnie, w tobie” – krzyczy do Elity Benji, usprawiedliwiając swoją decyzję o podjęciu makabrycznej misji. A jednak w tym ponurym, materialistycznym świecie, w którym odcięta ludzka głowa warta jest więcej, niż żywy człowiek, Benji doświadcza przemiany. Kiedy Elita zostaje zamordowana, podczas wydobywania z grobu ciała Garcii, Benji postanawia „doprowadzić sprawę do końca”. Wbrew zdrowemu rozsądkowi i gwardii zdecydowanych na wszystko zawodowych zabójców, bohater dochodzi prawdy – dociera do meksykańskiego gangstera (Emilio Fernandez), pragnącego „głowy Alfredo Garcii”. W finałowej scenie filmu, Amerykanin staje wreszcie przed obliczem inicjatora całej lawiny przemocy. Nie odbiera jednak pieniędzy za wydobyte z grobu upiorne trofeum. „Przez ciebie zginęło szesnaście osób. W tym jedna, cenniejsza niż twoje milion dolarów” – stwierdza Benji i strzela do gangstera. Chociaż bohater zaraz zginie, zabity przez jednego z meksykańskich siepaczy, umrze zbawiony, przed śmiercią dostrzegł bowiem to, co w jego życiu było najcenniejsze.
W tym czarnym, ocierającym się o makabreskę filmie, pełnym odniesień do klasyki kina – nie tylko do filmów Hustona, ale i do dzieł Bunuela i Orsona Wellesa („Dotyk zła”, 1958) – pełnym tak osobliwych scen jak dysputy Benjiego z leżącą na siedzeniu samochodu głową ukrytą w worku, Peckinpah stara się dociec sensu miotania się człowieka między jednym cierpieniem a drugim. I odnajduje ten sens właśnie w owym miotaniu się podczas którego, na krótką chwilę, nieraz przed samą śmiercią, człowiekowi objawione zostaje to, co w jego życiu było lub jest najcenniejsze. Heroizmem – zdaje się mówić reżyser – nie jest efektowne strzelanie przeciwnikom w głowę czy też fotogeniczna śmierć; prawdziwym heroizmem jest samo życie. Bohater „Dajcie mi głowę Alfredo Garcii” to ktoś taki jak ambasador z „Pod wulkanem” Malcolma Lowry’ego – człowiek stracony, poprzez swą zatratę paradoksalnie odnajdujący jednak swoje zbawienie. „Benji to ja” – zwykł mawiać Peckinpah (12), który od „Ucieczki gangstera” reżyserował już tylko w przerwach między jednym stanem alkoholowo – narkotykowego upojenia a drugim.
Zrealizowana w 1975 roku „Elita zabójców” – kolejna opowieść o zdradzie i zemście, tym razem rozgrywająca się w środowisku członków amerykańskich służb specjalnych, świetnie wygrywała atmosferę politycznej gorączki związanej z aferą Watergate, zaś w obrazowaniu scen przemocy – pełnych efektownych zwolnień, ujęć z kilku kamer, zmontowanych w dynamicznym, eisensteinowskim tempie – ustalając punkt graniczny między klasycznym kinem sensacyjnym a kinem akcji, rozwiniętym wkrótce zwłaszcza przez filmowych twórców z Hongkongu, na czele z Johnem Woo, reżyserem „Killera” (1989) i „Dzieci Triady” (1992).
„Żelazny krzyż”(1977) – dla Orsona Wellesa „najlepszy film antywojenny w historii kina” należy również do najbardziej kontrowersyjnych w twórczości reżysera „Dzikiej bandy”. Ten epicki fresk opisujący działania małego oddziału Wehrmachtu dowodzonego przez sierżanta Steinera (James Coburn), prowadzącego rozpoznanie na tyłach Armii Czerwonej w czasie walk na froncie wschodnim w 1943 roku, zrealizowany został w Europie na podstawie autentycznych pamiętników Williego Heinricha pt. „Das Geduldige Fleisch” („Oporne mięso”) – weterana operacji Barbarossa.
Realizujący zdjęcia do „Żelaznego krzyża” Peckinpah (podczas kręcenia scen frontowych reżyser miał zwyczaj przywdziewać mundur Wehrmachtu), pisał w liście do Pauliny Kael, że trudno zachować mu antywojenny wydźwięk całego filmu przy tak wspaniałych sekwencjach bitewnych starć, jakie udało mu się wykreować (13). I tę rozterkę widać w „Żelaznym krzyżu” – z jednej strony atakują widza fotogeniczne obrazy zbrojnych starć, widowiskowy balet śmierci z malowniczo wylatującymi z karabinów łuskami po nabojach, z drugiej wstrząsa tragikomiczna scena w szpitalu, w której odbierający medal niemiecki żołnierz – pozbawiony przez wojnę obu rąk – niespodziewanie podaje nogę odznaczającemu weteranów generałowi. Oglądając film Peckinpaha kolejny raz, widać bardzo wyraźnie, że w tym pomieszaniu patosu, widowiskowości, okrucieństwa i wizualnego piękna udało się reżyserowi pokazać chory fenomen wojny – jak ujął to lakonicznie James Jones, autor „Cienkiej czerwonej linii” – „najbardziej podłego i najbardziej wzniosłego z ludzkich przedsięwzięć”.
Zrealizowany w 1983 roku „Weekend Ostermana” – adaptacja powieści Roberta Ludluma – ukazujący misterną intrygę ukutą przez CIA w celu wyłapania sowieckich agentów, nie był już filmem na miarę wcześniejszych dzieł „krwawego Sama”, choć rola mediów w manipulowaniu opinią społeczną, jaką Peckinpah ukazał w swoim filmie, dziś – w dobie panowania środków masowego przekazu – wydaje się być prorocza. „Weekend Ostermana” był swego rodzaju symbolicznym zamknięciem filmowej twórczości Peckinpaha, który zaczynał, realizując telewizyjne seriale, i skończył, reżyserując film pośrednio mówiący o telewizji.
11. Wypowiedź Peckinpaha za: www.geocities.com/Hollywood/Academy/1912/alfredo.html
12. Wątek „pokrewieństwa” filmowej postaci Benjego i Sama Peckinpaha został rozwinięty w filmie dokumentalnym „Sam Peckinpah: Człowiek z żelaza” („Sam Peckinpah – The Man of Iron”, 1992), w reż. Paula Joyce’a
13. W Na temat wymiany listów między Samem Peckinpahem a Pauline Kael podczas realizacji „Żelaznego krzyża” zobacz: Kael Pauline, A Glorious High, Ibid.