search
REKLAMA
Ranking

Redakcyjne TOP 5. Osobiste listy NAJLEPSZYCH filmów 2021 roku

Które filmy 2021 roku znalazły się w naszych TOP 5?

REDAKCJA

10 stycznia 2022

REKLAMA

Tomasz Raczkowski

1. Diuna– przede wszystkim świetnie wykreowany świat sagi Franka Herberta. Chropowaty, organiczny, wiarygodny i dopracowany. To wstęp, więc ma za zadanie rozrysować zasady gry i planszę. I to właśnie robi – zachęca, wciąga, wprowadza. I to jak.

2. Jinpa – wspaniała tybetańska perełka, jeden z najbardziej transowych filmów roku, który ogląda się jak szkatułkę, z której po kolei wychodzą kolejne fragmenty, możliwości i znaczenia. Wyrafinowanej warstwie semantycznej towarzyszy wysmakowana formuła, łącząca sprane kolory z czernią i bielą, impresyjny montaż z surowym realizmem i zwyczajność z wręcz malarsko skomponowanymi kadrami. Film podróż.

3. Cząstki kobiety – autoadaptacja spektaklu Kornela Mundruczó może nie ma tej siły dramaturgicznej, co wersja sceniczna, ale za to pozwala wniknąć głębiej w doświadczenie bohaterki. Film o stracie dziecka i próbie życia dalej pomimo tego to przede wszystkim popis Vanessy Kirby, wynoszącej film na wyższy poziom.

4. Berlin Alexanderplatz – świetna współczesna adaptacja powieści Alfreda Doblina dowodzi zarówno potencjału społecznego komentarza zawartego w niemal stuletniej powieści, jak i daje przykład, jak kreatywnie wykorzystywać klasyczne tropy do opowieści o współczesności. Berlin Alexanderplatz to monumentalna, zachwycająca audiowizualnie refleksja nad współczesną Europą, nękaną przez nierówności, tworzoną coraz bardziej przez migrantów i mierzącą się ze swoimi mrocznymi cieniami.

5. Gunda – moralitet, który moralitetem nie jest. Film Kossakowskiego to wspaniała wycieczka w świat zwierząt i próba dotknięcia ich mikrokosmosu. Rewelacyjnie skomponowana z czarno-białych kadrów Gunda otwiera drzwi, za którymi chowamy niewygodną świadomość, i każe się nam skonfrontować z rzeczami, o których wolimy nie myśleć. A że robi to tak pięknie, to trudno odmówić.

Łukasz Budnik

1. Ostatniej nocy w Soho – stylowe, intrygujące, świetnie zagrane. Przyznam, że wcześniejsze filmy Wrighta rozmijały się z moim gustem, ale ten wciągnął mnie od razu. Kapitalny, KAPITALNY soundtrack i jego połączenie z obrazem; wszystkie sceny z lat 60. to filmowe złoto.

2. Spider-Man: Bez drogi do domu – o ile Soho to mój ulubiony zeszłoroczny film, o tyle w kategorii parku rozrywki (pozdrowienia dla Martina Scorsesego) najnowsza część przygód Spider-Mana nie ma sobie równych. Czysta radość, karuzela emocji i morze ekscytacji.

3. Diuna – zapowiedzi nie kłamały. Wielkie widowisko, które zachwyca skalą i projektem świata. Najlepszy soundtrack Hansa Zimmera od lat i rewelacyjna obsada. Rebecca Ferguson jest tu wspaniała.

4. Ojciec  umieszczam go na liście ze względu na to, że w Polsce zadebiutował dopiero w 2021 roku. Film, który przeraża bardziej niż niejeden horror, niezwykły formalnie, miejscami dojmująco smutny, z absolutnie wybitną rolą Anthony’ego Hopkinsa.

5. Malcolm i Marie – bardzo lubię filmy oparte na dialogach, a ten mnie nie zawiódł – z ciekawością śledziłem kolejne etapy kłótni tytułowej pary, ciesząc się znakomitym aktorstwem i pięknymi zdjęciami, rewelacyjnie wykorzystującymi zamkniętą przestrzeń.

Krzysztof Nowak

1. Psie pazury – po 12 latach od wydania swojego ostatniego filmu Jane Campion powraca w glorii i chwale z prawdziwą perełką. Udostępniony na Netfliksie film to wysmakowany antywestern, którego niespieszna narracja co jakiś czas pokazuje nam nieznaczne gesty czy rzucane ukradkiem spojrzenia bohaterów, by ostatecznie nadać im zupełnie inny kontekst.

2. Minari – lubię pozwalające się wyciszyć dramaty rodzinne i dokładnie takich odczuć dostarczył mi seans Minari. Przepięknie sfilmowana przyroda, spokojna, wprowadzająca w stan ukojenia muzyka i historia koncentrująca się na walce o samospełnienie i odnalezienie własnej tożsamości na obcej ziemi – a wszystko po to, by wypełnić nasze serce przyjemnym ciepłem.

3. Ostatniej nocy w Soho – jako miłośnik twórczości Edgara Wrighta na jego kolejne dzieło czekałem jak na szpilkach i z przyjemnością stwierdzam, że spełniło moje oczekiwania. Audiowizualnie zachwyca na każdym kroku, scenariuszowo uderza w czułe struny, a przy tym wpisuje się w trwającą obecnie społeczną dyskusję. To ten rodzaj koszmaru, z którego paradoksalnie nie chcemy się wybudzić.

4. Aida – mało rzeczy w tym roku równie mocno trzymało mnie za gardło co przełożenie masakry w Srebrenicy na język filmowy. Produkcja oddaje chaos miejsca stającego się niespodziewanie skupiskiem ogromnej grupy ludzi, jednocześnie na każdym kroku podkreślając niepokój i zagubienie przyszłych ofiar. To poruszająca opowieść o nieuchronnie nadciągającej tragedii, której jednak można było zapobiec; świadomość tego zawiesza jeszcze większy ciężar na naszym sercu. Zaryzykuję stwierdzenie, że seans obowiązkowy dla każdego – w ramach przypomnienia i przestrogi.

5. Zielony Rycerz. The Green Knight – jak pokazały inne adaptacje, legendy arturiańskie niekoniecznie muszą być wdzięcznym tematem do przeniesienia na ekran. A jednak – David Lowery wyszedł z zadania obronną ręką i zaprezentował nam rzeczywistość zawieszoną pomiędzy jawą a snem. Stworzona przez niego baśń pozwala delektować się zapierającymi dech w piersiach panoramami, wyprawiając nas w podróż nie do jądra ciemności, lecz głębi serca głównego bohatera, próbującego udowodnić sobie i innym własną rycerskość. Reinterpretacja i ukłon w stronę poematu zarazem.

Rafał Donica

1. Ron Usterka – dawno się tak nie uśmiałem na animacji! Pierwsza połowa Rona Usterki to istna karuzela śmiechu – humor sytuacyjny i słowny w wykonaniu uszkodzonego Bomblobota Rona potrafi zafundować naprawdę solidny masaż przepony. To z jednej strony całkiem poważny film o prawdziwej przyjaźni w dobie social mediów, a z drugiej prawdziwa kopalnia zabawnych tekstów, w czym zasługa polskiego dubbingu z jajem, jakiego nie słyszałem bodaj od pierwszego Shreka. Ron Usterka ma niebanalną fabułę z przesłaniem, przestrogą i morałem, szczególnie dla młodego pokolenia (uzależnienie od lajków i udostępniania wszystkiego wszystkim). Jeśli ktoś jeszcze nie widział, a moja rekomendacja mu nie wystarcza, niech zerknie na oceny tej animacji na Rotten Tomatoes (certyfikat świeżości) czy IMDb.

2. Nie czas umierać – to zaraz za, albo i obok, Casino Royale najlepszy jak dla mnie film z serii 007, a Daniel Craig najlepszy (zaraz za Connerym lub obok niego) najlepszy Bond ever. Film, pełen zwrotów akcji i emocjonalnych momentów, mimo długiego czasu trwania (to przypadkiem nie najdłuższy Bond?) wciągnął mnie tak, że nawet przereklamowany Rami Malek nie dał rady popsuć tego świetnego widowiska. Tak kapitalnie nakręconych, buzujących adrenaliną strzelanin nie znajdziemy w całej historii serii, a finał z króliczkiem wetkniętym za szelkę zakręcił mi w oku naprawdę sporą łezkę. Aż bym chciał, żeby Craig wzorem naszego Tomasza Adamka za kilka lat znowu powrócił na ring i odbył kolejną pożegnalną walkę…

3. Matrix Zmartwychwstania – nie ma sensu, żebym drugi raz się produkował, bo pisałem o Zmartwychwstaniach na stronę FILM.ORG.PL dosłownie kilka dni temu. Jeśli zatem chcecie dowiedzieć się, dlaczego trzeci sequel Matrixa spodobał mi się tak bardzo, że aż trafił do mojego Top 5 za rok 2021, odsyłam do mojego felietonu, zatytułowanego nomen omen A mnie się NOWY MATRIX bardzo PODOBA.

4. Mitchellowie kontra maszyny  Netflix ma, jak wiadomo, bardzo nierówny poziom swoich produkcji, gdzie niczym w sinusoidzie filmy znakomite przeplatają się z produkcjami po prostu złymi. Mitchellowie kontra maszyny należą do tej pierwszej grupy, a wręcz do jej najznamienitszych reprezentantów. Podobnie jak w Ronie Usterce film pod płaszczykiem zwariowanej przygody pełnej szalonego humoru ukrywa krytykę przerażającej zmory naszych czasów, czyli mediów społecznościowych i ludzi z nosami schowanymi w smartfonach. Obłędna animacja, zwariowana narracja, świetnie nakreślone sylwetki bohaterów i ponadczasowe przesłanie, że rodzina jest najważniejsza – wszystko to sprawia, że seans upływa pod znakiem fantastycznej rozrywki z morałem. Na Rotten Tomatoes niemal najwyższe noty i certyfikat świeżości!

5. Wszyscy święci z New Jersey – a to ci niespodzianka, filmowy prequel serialu Rodzina Soprano, który przez krytyków i widzów został przyjęty z umiarkowanym entuzjazmem, bardzo mi przypadł do gustu. Film Alana Taylora, twórcy takich fuckapów jak Thor: Mroczny świat i Terminator: Genisys, co jest dość nędzną rekomendacją, tym razem nakręcił naprawdę zaskakująco dobry film w klimatach gangstersko-mafijnych. Co więcej, utrzymany jest on w stylistyce dzieł Martina Scorsese, nie sprawiając jednocześnie wrażenia tandetnego papugowania po mistrzu. Poza świetną kreacją Alessandro Nivoli, występami Raya Liotty i Johna Bernthala (ci dwaj zawsze w formie), jako wisienka na torcie syn nieodżałowanego Jamesa Gandolfiniego, Michael, w bardzo udanej roli nastoletniego Tony’ego Soprano. Powiem Wam, że niesamowite podobieństwo syna do ojca (szczególnie te szczwane oczka) i ogólna atmosfera filmu sprawiły, że naprawdę żałuję, że Wszyscy święci z New Jersey nie są pilotem nowego serialu.

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA