ULUBIONE FILMOWE MONOLOGI. Siła słowa
Czas jakiś temu pisałam zestawienie o monologach inspirujących. W ramach swoistej kontynuacji tematu zatem postanowiłam przygotować też wybór pamiętnych monologów w ogóle – kierując się zupełnie subiektywną kwestią ich oddziaływania na moje prywatne emocje. Te, które pojawiły się w poprzednim zestawieniu, oczywiście pominęłam. Zachęcam do uzupełniania propozycjami własnych typów. Kolejność przypadkowa.
Tears in the rain. Roy Batty, Łowca androidów
Jeden z najwspanialszych, najbardziej przejmujących i chwytających za serce monologów w historii kina w ogóle. W kilku krótkich zdaniach zawiera całą esencję przesłania Łowcy androidów. To kwintesencja bólu, niesamowitej goryczy, porażki odniesionej w upartej walce o uznanie własnego człowieczeństwa, prawa do istnienia i samostanowienia. To również godność i podniesione czoło. Wszystko zaś trwa niewiele ponad minutę… niesamowite.
He’s a prankster! John Milton, Adwokat diabła
Diabelski monolog, dzięki któremu Al Pacino wypełnia sobą całą przestrzeń. Co odwieczny przeciwnik ma do powiedzenia na temat nieobecnego Boga? Sporo i nic pozytywnego – to akurat żadne zaskoczenie. Znacznie bardziej przemawia do wyobraźni fakt, jak bardzo wiarygodnie brzmią jego argumenty. Jak łatwo je odnieść do własnego życia, własnych dylematów – tych najbardziej kluczowych. Nie od dzisiaj wiadomo, jak wiele kłopotu może sprawić kwestia wolnej woli i poczucia, że zostało się porzuconym na pastwę losu przez Siłę, którą chcielibyśmy postrzegać jako opiekuńczą. Sugestia, że Bóg się nami bawi, tak po prostu, dla własnej rozrywki, jest przykra. I… przekonująca. Dodajmy przy tym, że wszystko to słyszymy z ust istoty kiedyś porzuconej, odrzuconej i zepchniętej z piedestału. Więc może nie należy jednak do końca ufać komuś, kto (już niezależnie od swoich upodobań do kłamstwa) jest motywowany osobistą goryczą?
I know all about them. Dwunastu gniewnych ludzi
Podobne wpisy
Can I tell you my story? Oskar, Strasznie głośno, niesamowicie blisko
Czternastoletni Thomas Horn w tej scenie daje fantastyczny aktorski popis. Zaczyna powoli i spokojnie, z każdym kolejnym zdaniem jednak coraz bardziej daje się porwać emocjom, jakie się w nim rodzą i z którymi nie umie sobie radzić, ponieważ widzi, dostrzega, analizuje, zadaje pytania, ale umyka mu sens rzeczy, które nie miały prawa się wydarzyć, więc dlaczego się wydarzyły? Cały ten monolog to jeden wielki krzyk “dlaczego?”. Chwyta za serce, zapada w pamięć.
https://www.youtube.com/watch?v=PNAc6zG1ve4
It’s been decided. Pani Eleanor Shaw Iselin, Przeżyliśmy wojnę
Jakkolwiek paradoksalnie by to nie brzmiało, Angela Lansbury hipnotyzuje w tej scenie jednocześnie magnetycznym chłodem i płomienną pasją. I chociaż jej zaangażowanie w sprawę wydaje się fanatyczne, a ona sama podkreśla, że poświęcenie własnego syna to dla niej bolesna cena za to, co musi zostać zrobione – nie sposób nie zwrócić uwagi, jak wiele w jej przemowie przewija się “ja”, “mnie” i “moje”. To zupełnie jasne, kto jest najistotniejszy w systemie wartości pani Iselin. Nawet jej zapowiedź późniejszej zemsty to odpowiedź na manipulację i oszustwo, które uznała za wymierzone w siebie, a nie wyraz bólu złamanego matczynego serca.
I believe in America. Amerigo Bonasera i Don Vito Corleone, Ojciec chrzestny
Pamiętne otwarcie pierwszej części jednej z najwspanialszych filmowych trylogii wszech czasów. Starcie dwóch potężnych sił w monologu Bonasery to jednocześnie znakomite wprowadzenie postaci Vita Corleone. Bonasera bowiem był święcie przekonany, że znalazł raj na Ziemi, że prawa, według których żył i dzięki którym zbudował fortunę, nigdy go nie zawiodą. Niestety okazało się, że jest inaczej. Jedyne, co może zrobić, to upaść do nóg Dona i prosić go o sprawiedliwość, chociaż wcześniej zdawał się nie pamiętać o jego istnieniu. Monolog Bonasery prezentuje dwoistość świata, z jakim będziemy mieć do czynienia w całej trylogii, współistnienie tradycji i współczesności. A odpowiedź Dona? To też maestria sama w sobie. Po ojcowsku, promieniując charyzmą, ale i zrozumieniem, udziela swojemu rozmówcy lekcji na temat szacunku i właściwych reguł postępowania. Nie odrzuca go jednak. Wielki Corleone nie ma powodu obawiać się o integralność swojego autorytetu. Nie musi dawać małostkowych nauczek. I dobrze wie, czym jest sprawiedliwość.