search
REKLAMA
Ranking

POD PIRACKĄ BANDERĄ. 8 godnych uwagi filmów o piratach

Jakub Piwoński

27 maja 2017

REKLAMA

Wszyscy znają ten wizerunek. Drewniana noga, hak zamiast ręki, opaska przysłaniająca oko, papuga na ramieniu oraz Jolly Roger powiewający nad głową. W taki sposób popkultura uformowała postacie morskich rozbójników, których awanturnicze przygody śledziliśmy przez wiele lat na kartach powieści oraz kadrów filmów. Z pewnością punktem zwrotnym formułowania mitu pirata była Wyspa skarbów, dziewiętnastowieczna powieść autorstwa Roberta Louisa Stevensona. Znalazła ona wielu naśladowców, okazując się wdzięcznym materiałem do trawestacji.

Piractwo to profesja tak stara, jak stara jest komunikacja morska. Już dla wielkich wodzów starożytności, przejawiających ambicję podbojów terytorialnych, piractwo stanowiło utrapienie. Rozkwit tej profesji przypadł jednak na okres XVI–XVII wieku, po tym, jak odkryty został Nowy Świat. Wówczas atakowane były hiszpańskie statki, głównie handlowe, przewożące zrabowane w Ameryce Południowej złoto i srebro. Piracka bandera pełniła konkretną rolę – miała siać postrach wśród członków załogi atakowanych statków oraz stanowić symbol ucieczki spod prawa. Tak zrodził się mit, któremu popkultura nadała iście romantycznego charakteru.

Na czym polega niegasnąca siła oddziaływania postaci pirata? Co takiego sprawia, że wciąż potrafi wzbudzać fascynację? Mam wrażenie, że tajemnica kryje się w charakterze jego profesji. Choć każdy z nas jest w stanie dojrzeć w piractwie niegodną człowieka cywilizowanego nieprawość, to jednocześnie, jak to z zakazanym owocem bywa, potrafi ona także trwale nas rozmarzyć. Nie chodzi tylko o przygody, które były integralną częścią losu pirata. Istota leży w tym, że pirat był po prostu osobą wolną. Żył po swojemu, nie martwiąc się społecznymi zwyczajami ani tym bardziej obowiązującym prawem. Identyfikowanie się z członkiem załogi statku pirackiego nie przychodzi zatem odbiorcy trudno – choćby na moment można wówczas zapomnieć, iż jest się jednym z trybików systemu.

Przejrzyjcie ułożoną przeze mnie listę godnych uwagi filmów o piratach. Wiem, że nie wyczerpuje ona tematu. Oczywiście świadomie nie umieściłem na niej żadnej części Piratów z Karaibów, by udowodnić, iż poza tą serią (której najnowsza odsłona miała niedawno premierę) było wcześniej także kilka innych obrazów ukazujących przygody morskich rozbójników. Piraci z Karaibów w sposób niezwykle zręczny połączyli wszystkie najlepsze tradycje opowieści pirackiej, których zobrazowaniem były m.in. poniższe filmy.

Kapitan Blood, 1935, reż. Michael Curtiz

Jednym z najważniejszych autorów lubujących się w tworzeniu pełnych przygód powieści pirackich był włosko-brytyjski pisarz Rafael Sabatini. Dwie ekranizacje jego książek po prostu musiały znaleźć się w tym zestawieniu – i są to Kapitan Blood oraz Czarny łabędź. Film z 1935 to absolutny klasyk kina o tematyce pirackiej. Śledzimy w nim drogę Petera Blooda, który na skutek niesprawiedliwego wyroku z cenionego lekarza staje się sławnym piratem. Pokazuje to jednocześnie, że często człowiek do wyboru ciemnej strony zostaje przez los zwyczajnie popchnięty… Na pierwszym planie niezapomniany Errol Flynn – gwiazdor Złotej Ery Hollywood.

Czarny łabędź, 1942, reż. Henry King

Nie, nie chodzi mi o film Darrena Aronofsky’ego z 2010, bo musiałoby to być zestawienie najlepszych filmów o balecie. Czarny łabędź to bowiem nazwa pirackiego statku, wokół którego kręci się fabuła widowiska o tym samym tytule. Prócz tego, że film jest osobliwym przykładem (brutalnego) love story sprzężonego z przygodą, a ponadto podszytego polityką, obraz Curtiza, choć nie intencjonalnie, tłumaczy różnicę między piratem a korsarzem. Ci pierwsi działali tylko według własnych zasad, nie będąc zależnymi od nikogo. Ci drudzy, których w Czarnym łabędziu jest więcej, działali głównie na zlecenie władcy lub zostali przez niego „kupieni”. Główny bohater staje jednak w rozkroku, ponieważ jego serce poczęło bić do pewnej kobiety, przez co utrwalony zostaje wizerunek pirata jako bohatera romantycznego, wyznającego wyższe wartości. Ciekawostka: jedną z trzecioplanowych ról zagrał Anthony Quinn, wówczas stawiający swe pierwsze kroki w aktorstwie.

Karmazynowy pirat, 1952, reż. Robert Siodmak

Nie wiem, co w filmie Siodmaka podoba mi się bardziej: duch przygody, akcenty komediowe czy też wyrazisty kontrast zarysowujący się między piratem uosabiającym wolność a władcą, uosabiającym kaganiec systemu. A może jako rekomendacja wystarczy po prostu charakterystyczny uśmiech Burta Lancastera, którym aktor wpływa na powstanie jednego z bardziej osobliwych pirackich portretów, jakie poznała kinematografia? Twórcy Piratów z Karaibów z pewnością przestudiowali ten film.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA