search
REKLAMA
Zestawienie

Polskie ROLE godne nagrodzenia OSCAREM

Krzysztof Dylak

1 lutego 2020

REKLAMA

Kolejna gala rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej zbliża się wielkimi krokami. W stawce pozostaje podobnie jak rok wcześniej polska propozycja – tym razem do odebrania statuetki w kategorii najlepszy film międzynarodowy aplikuje Boże Ciało Jana Komasy. Konkurencja jest mocna, więc trzeba liczyć się z przegraną, lecz już sama nominacja wystarczy, by pogratulować twórcom. Niedawno na naszych łamach można było się zapoznać z filmowcami polskiego pochodzenia, którzy zostali nagrodzeni najbardziej pożądaną nagrodą w dziedzinie kinematografii. Wśród nich byli reżyserzy, operatorzy, kompozytorzy oraz scenografowie. Kinomanom z pewnością przeszło przez głowę następujące pytanie: czy kiedykolwiek doczekamy się zwycięstwa polskiego aktora jako najlepszego odtwórcy roli pierwszego lub drugiego planu? Czy aby mieć na to szansę, nasz rodzimy aktor musi zrobić karierę światową, zwłaszcza w Hollywood? Czy oprócz talentu, szczęścia i pracy powinien spełniać inne kryteria, takie jak siła przebicia i znajomości? Trzeba przyznać, że polscy aktorzy stworzyli w rodzimych warunkach wiele pamiętnych ról, a niektóre dorównują nawet amerykańskim tuzom z Oscarami na koncie. Zaryzykować można nawet stwierdzenie, że w pewnych przypadkach zwycięzcy oscarowych ról ustępują kreacjom polskich kolegów po fachu.

W historii kina tylko jedna aktorka z Polski otarła się o nagrodę, słysząc sławne: „And the Oscar goes to…”. Była to Ida Kamińska, nominowana w 1967 roku za rolę pierwszoplanową w Sklepie na głównej ulicy, która musiała jednak uznać wyższość samej Elizabeth Taylor. Rok temu szansę na nominację miała Joanna Kulig, ale jednak te sensacje się nie potwierdziły. Poniżej subiektywne zestawienie polskich kreacji aktorskich, które zostały zagrane na międzynarodowym poziomie i których nie powstydziłby się niejeden gwiazdor amerykańskiego filmu. Oto role zasługujące na nominację, a nawet na uhonorowanie Oscarem – zarówno główne, jak i drugoplanowe.

Jerzy Stuhr, Wodzirej

Klasyka moralnego niepokoju Feliksa Falka nie stałaby się nią, gdyby nie brawurowa kreacja Jerzego Stuhra jako Lutka Danielaka, utalentowanego i ambitnego konferansjera, który marzy o awansie w swojej branży. Niestety uczciwa praca i zdolności nie są wystarczające w zakłamanym świecie show-biznesu. Tutaj siła przebicia oznacza krętactwo i spryt. Danielak to od początku do końca postać niejednoznaczna, dynamiczna, tętniąca życiem, energią, będąca nerwem i pulsem tego filmu. Karierowicz, niezbyt moralnymi sposobami torujący sobie drogę do poprowadzenia największego balu w roku, chcąc pogrążyć swoich zawodowych rywali, szuka materiałów, które mogłyby ich skompromitować. Żeby je zdobyć, jest w stanie utracić nie tylko swoją dziewczynę i przyjaciół, ale nawet godność osobistą i ludzką przyzwoitość. Dzięki Stuhrowi zaczynamy niejako rozumieć poczynania i motywy Danielaka, nie skreślamy go, a nawet w pewien sposób mu kibicujemy, gdyż jego intencje są czyste w przeciwieństwie do środków do wyznaczonego celu. Co ciekawe, zarówno postać Lutka i kapitalistyczny świat, w którym konferansjer uczestniczy w wyścigu szczurów, pozostają cały czas aktualne, tylko w bardziej nowoczesnym opakowaniu. Niewątpliwe jedna z najlepszych głównych ról w dziejach polskiej kinematografii, ciągle fascynująca i pozwalająca na utożsamienie się ze znakomicie poprowadzonym przez reżysera bohaterem. Stuhr powrócił jako Danielak w kontynuacji jego losów – nie można jednak powiedzieć o tej roli tyle dobrego, jeśli porównać ją do tej z pierwowzoru.

Jan Nowicki, Spirala

Jak żyć ze świadomością umierania? Jak pogodzić się z nieuleczalną śmiertelną chorobą? Jak odnaleźć sens kruchości życia i gdzie szukać sensownych, racjonalnych odpowiedzi na podstawowe zagadnienia dotyczące finału ludzkiego istnienia? Na te fundamentalne pytania próbuje odpowiedzieć jeden z najbardziej udanych obrazów Krzysztofa Zanussiego, Spirala, gdzie w samym centrum rozważań intelektualnych zainspirowanych słowami „memento mori” znajduje się główny bohater, zagrany z bardzo dużym autentyzmem i przekonaniem przez Jana Nowickiego. Jego Tomasz z początku wzbudza antypatię w górskim ośrodku, przyjmując postawę aroganta i człowieka nie tyle ekscentrycznego, co niezrównoważonego, wszczynającego awantury, prowokującego, sprzeciwiającego  się konwenansom i powszechnym normom społecznym. Wkrótce wychodzi na jaw, że to desperacja i niemożliwość pogodzenia się z nieuniknionym losem. Tomasz usiłuje odebrać sobie życie w górach, jednak zostaje odratowany. Okazuje się, że jest zbiegłym pacjentem szpitala, u którego zdiagnozowano depresję wynikającą z nieuleczalnego schorzenia. Mocna, trudna psychologicznie postać Tomasza nie pozwala na zdystansowanie się od historii, a końcówka Spirali należy do najbardziej przygnębiających w polskim kinie. Kreacja Nowickiego powinna służyć jako wzór dla adeptów uczelni aktorskich. Podobny typ bohatera stworzył kilkanaście lat później u Zanussiego Zbigniew Zapasiewicz, ulubiony aktor reżysera, w podejmującym niemal bliźniaczą problematykę Życiu jako śmiertelnej chorobie przenoszonej drogą płciową. Rola ta niewiele ustępuje temu, co pokazał Nowicki. Zapasiewicz również był przecież ekspertem aktorskiego rzemiosła.

Krystyna Janda, Przesłuchanie

Można nie sympatyzować z tą aktorką nie tylko ze względu na różnice poglądów, lecz także zbytnią egzaltację, nadmiar emocji z domieszką histerii w sposobie gry. Pewnych rzeczy Krystynie Jandzie odmówić jednak nie można: twórczej odwagi, wyrazistości przed kamerą i poświęcenia dla roli. Wszystkie te cechy Janda wykazała w Przesłuchaniu, gdzie w roli niezłomnej ofiary systemu komunistycznego pokazała dramatyczną żarliwość, stosując ostre środki wyrazu, co można odczytać jako pewnego rodzaju aktorski manifest. Antonina Dziwisz jest bita, torturowana i upokarzana, ogołacana z godności, której broni bardziej niż życia. Nieczęsto zdarza się kobieca kreacja o takim ciężarze emocjonalnym. Przykład Oscara dla Jodie Foster za rolę w Oskarżonych jest dowodem na to, że czynniki komercyjne ani polityczne w gruncie rzeczy nie miały znaczenia przed laty, kiedy to role aktorskie doceniało się bez względu na temat i gatunek filmowy.

REKLAMA