Polak chleje, a Grek wsuwa fetę. STEREOTYPY konsekwentnie (i bez sensu) utrwalane przez kino
Kino to potężne narzędzie, za pomocą którego kreowane są znaczenia kulturowe, m.in. obiegowe poglądy na wiele spraw i wydarzeń. Za pomocą kina, szczególnie tego popularnego, przekazywanych jest wiele społecznych wzorów i tropów, organizujących myślenie i reprodukujących struktury myślenia oraz działania ludzi. Nie zawsze jednak takie wzorce są do końca prawdziwe, często będąc raczej uproszczonymi lub wręcz fałszywie zaprojektowanymi wizjami rzeczywistości niż jej rzetelnymi reprezentacjami. W takim przypadku mówić będziemy o stereotypie, czyli nadmiernym uogólnieniu zjawiska, wypaczającym jego postrzeganie i rozumienie. Na przestrzeni dekad kino odegrało istotną rolę w rozpowszechnianiu, a przede wszystkim ugruntowywaniu rozmaitych stereotypów w przestrzeni globalnej kultury. Poniżej wybór tych, które moim zdaniem do dziś są najsilniej obecne w kinematografii.
Role i cechy płci
Podobne wpisy
Zacznijmy od elementu być może najbardziej znaturalizowanego i tak wpisanego w kulturę, że wydaje się niemal przezroczysty i niewinny, czyli stereotypów dotyczących męskości i kobiecości. Kino, zwłaszcza gatunkowe – które z definicji oparte jest na bardziej wyrazistych strukturach narracji i jednoznacznej kreacji świata oraz postaci – w swoim głównym nurcie do dziś zdaje się być dość mocno przywiązane do tradycyjnego podziału na silnych, pragmatycznych i zdecydowanych mężczyzn oraz słabe, bardziej chwiejne i emocjonalne kobiety, które zdecydowanie częściej niż żądnych przygód i adrenaliny mężczyzn ciągnie do domowego ciepła (i domowych obowiązków). Trop obiektu uczuć/partnerki/matki, choć w wielu miejscach poddawany krytyce czy wręcz demontażowi, jest podstawowym sposobem prezentacji kobiet w kinie, podobnie jak podstawowym jest utożsamienie męskości z siłą sprawczą i działaniem. Przekłada się to zarówno na dominację motywów, w których kobieta jest postacią pasywną, motywującą lub odwodzącą od działań męskich protagonistów, jak również na pewną nieufność wobec wyłamywania z tych ról – czego przykładem może być prześmiewczy stosunek mainstreamowego kina do „zniewieściałych” czy „rozlazłych” bohaterów męskich oraz aktywnych kobiet (np. w archetypie femme fatale czy sfrustrowanych i oderwanych od „kobiecej empatii” kobiet bez serca). Stereotypowa prezentacja ról w kinie przybiera różne formy, jednak płeć niemal nigdy nie jest w nim przezroczysta i niemal zawsze ujednolica do pewnego, typowego lub atypowego, wzorca.
Archetypiczne utożsamienie aktywności w sferze publicznej mężczyznom, a domowej stabilizacji kobietom znajduje też swoje odbicie w opowieściach, w których role bywają odwracane – wiele heroin kina akcji (jak choćby Furiosa z Mad Maxa: Na drodze gniewu) w ramach swoich narracji jest prezentowanych jako „kobiety w spodniach”, które “pomimo” płci realizują męskie wzorce zachowania. Nierzadko są też przy tym wciąż mocno seksualizowane (patrz: Lara Croft, Czarna Wdowa i inne superbohaterki w obcisłych lateksowych strojach i pełnym makijażu), co jest z kolei przejawem powiązanego ze stereotypowym postrzeganiem kobiecości przez pryzmat „męskiego spojrzenia” (male gaze), wtłaczającego kobiety, niezależnie od rzeczywistej roli w społeczeństwie i narracji, w wymóg fizycznej atrakcyjności. W drugą stronę również to działa, z tym że nieco rzadziej i z odwrotnym wektorem – kreowanie ideału męskości w oparciu o przystojną twarz, muskulaturę i seksualną pewność siebie jest jak najbardziej obecne w kinie, jednakże w przypadku postaci męskich dominującym tropem jest jednak aktywność i realizowanie „naturalnych” roli przywódczych czy wiodących. U kobiet natomiast „trybem domyślnym” jest w przeważającej większości przypadków rola kochanki, żony lub matki, która często mniej lub bardziej biernie poddaje się tej hierarchii, kontrapunktując „męską siłę” „kobiecą wrażliwością”.
Z tym zagadnieniem wiąże się też kwestia stereotypowego przedstawiania osób homoseksualnych. Poza kinem queer/LGBT+ najczęściej w odniesieniu do osób homoseksualnych można spotkać się z wariantami standardowego utożsamienia geja z cechami kobiecymi (właśnie ogólnie pojętym zniewieścieniem, skąd bierze się m.in. trop „geja-przyjaciela” obecny w wielu filmach o tematyce obyczajowo-romantycznej), lesbijki zaś z zachowaniami i wyglądem kojarzonym z klasyczną męskością. Figura niemęskiego geja i lesbijki „babochłopa” to pochodna stereotypowego powiązania płci oraz cech charakteru i zachowań społecznych, w tym także seksualności. Postrzeganie homoseksualizmu i ogólnie nieheretonormatywności w kategoriach negacji „normalnego” porządku płci jest kolejnym silnie antagonizującym stereotypem, utrwalanym też niestety przez kino, które wciąż ma wiele pracy przed sobą w kwestii kreowania ujednolicającego, sprowadzonego do prostej „odmienności od normy” obrazu LGBT.
Kultura vs. Natura
Chyba wszyscy znamy ten motyw, w którym najczęściej wielkomiejski bohater trafia na tzw. prowincję lub też napotyka gdzieś na świecie „niecywilizowaną” społeczność. Zazwyczaj okazuje się, że tworzący taką tradycyjną/pierwotną grupę ludzie cechują się raczej konserwatywnym, a często i naiwnym podejściem do rzeczywistości, uprawiają myślenie magiczne i ogólnie najczęściej dziwią się cywilizacyjnym innowacjom przynoszonym przez protagonistę, by następnie zostać przezeń oświeceni i wyedukowani. Stereotypowe utożsamienie ludowości z „niższym stopniem rozwoju kulturowego” oraz powiązanie wspólnot lokalnych ze światem natury – zarówno w wariancie „swojskim”, gdy mówimy po prostu o wsi skontrastowanej z miastem, jak i „egzotycznej”, gdy rzecz dotyczy spotkania euroatlantyckiej cywilizacji z ludami pierwotnymi – to rodzaj skrzyżowania oświeceniowego mitu „dobrego dzikusa” oraz eurocentrycznego/klasowego poczucia wyższości, każącego szukać poza miejską kulturą jej antytez. I o ile na pewno taka konfrontacja opiera się na pewnych rzeczywistych przesłankach, często reprodukowanie tak opozycyjnego obrazu jest pułapką, utrwalającą obiegowe uprzedzenia oraz kreujące zbyt jednowymiarowe oblicze ludowości i społeczności wiejskich, które przechodzą znaczne przemiany i są dużo bardziej skomplikowaną przestrzenią niż filmowe bastiony tradycji.
Z takim spojrzeniem na społeczności tradycyjne powiązana jest utrwalana przez dekady kinematografii perspektywa, w myśl której cywilizacja euroatlantycka niesie kaganek rozwoju, a także jako jedyna jest w stanie chronić świat przed upadkiem czy zewnętrznym zagrożeniami. Tutaj prym wiedzie trop białego zbawiciela różnorakich grup poddawanych opresji, a za jego swoistą pochodną można uznać motyw amerykańskiej odpowiedzialności za losy świata, tak wyraźnie (że wręcz komicznie) obecnej w kinie katastroficznym i science fiction. Obydwa motywy wyrastają z utrwalanej latami hierarchii cywilizacyjnej, w myśl której euroatlantyckie standardy obyczajowe i technologiczne stanowią najwyższą formę rozwoju i jako jedyne go umożliwiają, podczas gdy tkwiący w tradycji ludzie muszą być zdani na oświecenie lub wybawienie przez wielkomiejskich białych przywódców.
Skoro już mowa o postkolonialnym spojrzeniu na świat, warto wspomnieć o stereotypowym przedstawieniu współczesności kontynentów innych niż sprowadzone do swoich najbardziej rozwiniętych aspektów Ameryka Północna i Europa (i w mniejszym stopniu Australia). Wizerunek Afryki, Azji i Ameryki Południowej w dużej mierze opiera się na przeciwstawieniu cywilizowanej „globalnej Północy”, w związku z czym obrazy tych kontynentów cechuje ujednolicenie do charakterystycznych cech (np. Afryka to busz i sawanna, a Ameryka Południowa to amazońska dżungla), najczęściej przy wyeksponowaniu ich problemów – przestępczości, technologicznego „zacofania” czy biedy. Wiąże się to też z pomijaniem bardziej chlubnych czy świadczących o organicznej, pozytywnej aktywności różnych społeczności epizodów historii, a skupianiem na problemach. Ponownie nie mamy do czynienia z przekłamaniem, ale uproszczeniem – bieda jest rzeczywiście palącym problemem wielu państw afrykańskich, ale Afryka nie stanowi jednolitego kontekstu i nie jest prawdą, że tamtejsze społeczeństwa jedynie biernie czekają na europejską pomoc ze względu na naturalny brak kulturowego rozwoju; Ameryka Południowa istotnie cierpi na skutek rozwiniętej przestępczości i politycznego chaosu, nie jest to jednak jedyna rzecz, która się tam dzieje; Azja w końcu faktycznie jest mocno odmienna od Europy, ale jest też niezwykle różnorodna, a aktualny stan wielu lokalnych gospodarek jest wynikiem globalnych procesów ekonomicznych, a nie przyrodzonego Azji chaosu i niechlujności. Uproszczenia tego typu mogą wydawać się marginalne i nieznaczące, jednak w swojej liczbie ugruntowują pewne schematy myślowe, prowadzące do stereotypowego postrzegania wielu zbiorowości i kwestii.