search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

PLANETA MAŁP. Cykl (1968-2001)

Adrian Szczypiński

18 lipca 2017

REKLAMA

Arthur P. Jacobs i jego współproducent Mort Abrahams stanęli przed bardzo trudnym zadaniem znalezienia solidnego kontrapunktu dla fenomenalnego zakończenia pierwszego filmu. Bezskutecznie próbował tego Rod Serling, który napisał swoje rozwinięcie małpiej opowieści pod nazwą The Dark Side of the Earth i sam Pierre Boulle, autor projektu Planeta ludzi. Wreszcie Mort Abrahams zwrócił się do znanego scenarzysty Paula Dehna (bondowski Goldfinger), który w bardzo krótkim czasie przedstawił skrypt pod roboczym tytułem Planet of the Apes Revisited. Był wrzesień 1968 roku. Ponieważ ponowne zatrudnienie Franklina J. Shaffnera nie wchodziło w rachubę (kręcił Pattona), reżyserem sequela ostatecznie zatytułowanego W podziemiach Planety Małp został Ted Post.

Główna linia fabuły Paula Dehna musiała zostać mocno nagięta do Charltona Hestona, który początkowo kategorycznie odmówił ponownego zagrania Taylora. Aktor ostatecznie zgodził się na dwa małe epizody, nie bacząc na gażę. Jedynym jego warunkiem było uśmiercenie Taylora. Wobec takich rygorów obsadowych ciężar filmu spoczął na Jamesie Franciscusie, grającym astronautę Brenta (rolę tę wcześniej odrzucił Burt Reynolds). Za wyborem tego właśnie aktora stało jego fizyczne podobieństwo do Charltona Hestona, co wg producentów miało wynagrodzić widzom brak Taylora przed większą część filmu. Kolejnym ciosem było obcięcie zakładanego budżetu o połowę, przez co odszedł planowany reżyser Don Medford, zastąpiony Tedem Postem. 20th Century Fox miała kłopoty finansowe, co odbiło się na wszystkich powstających w tym czasie w wytwórni filmach. Jacobs rozpoczął zdjęcia w lutym 1969 roku, z budżetem zaledwie trzech mln dolarów. Z każdym kolejnym filmem z małpiego cyklu, tendencja do obniżania kosztów będzie się utrzymywać.

W podziemiach Planety Małp rozpoczyna się powtórzeniem ostatniej sceny z poprzedniego filmu. Po ostatniej rozmowie z Zaiusem, Taylor i Nova jadą konno wzdłuż wybrzeża, gdzie ich oczom ukazuje się zniszczona Statua Wolności. Oboje udają się w głąb pustynnego lądu, gdzie Taylor snuje plany założenia rodziny. Niespodziewane zjawiska atmosferyczne i rozstąpienie się ziemi, powodują zniknięcie Taylora w fantomowej ściane skalnej. Samotna Nova spotyka Brenta, jedynego ocalałego członka ziemskiej wyprawy kosmicznej, wystrzelonej w celu uratowania załogi Taylora. Brent znajduje przy Novie nieśmiertelnik Taylora. Razem udają się do miasta małp, gdzie podsycany przez goryli problem “ostatecznego rozwiązania kwestii ludzkich” przybiera na agresywności. Dzięki Zirze i Corneliusowi, Brent i Nova docierają do Zakazanej Strefy i schodzą pod ziemię. Tam na widok pogrzebanego Nowego Jorku, do Brenta wreszcie dociera straszna prawda. Oboje wpadają w niewolę dziwnej grupy zmutowanych ludzi, posługujących się telepatią i czczących bombę atomową. Tam także spotykają uwięzionego Taylora. Tymczasem małpia krucjata przeciwko ludziom dociera w podziemia. Walka pociąga za sobą śmierć ludzi, w tym Taylora, który w ostatnim wysiłku odpala bombę atomową. To koniec wszelkiego życia na Ziemi…

Krytycy nie byli zachwyceni, publiczność owszem. Drugi film z małpiego cyklu, siłą rzeczy nie był już tak odkrywczy i świeży jak pierwowzór. Surrealistyczna sekta ludzi-mutantów oddających cześć atomówce, wydaje się być unikiem wobec tytułowych przecież małp. Lecz mimo wszystko w miarę sprawnie napisany scenariusz, zawierający przede wszystkim znakomite sekwencje odkrywania przez Brenta podziemi Nowego Jorku, tuszuje te niedomagania wyobraźni. Istotną nowością były otwarte nawiązania do wojny wietnamskiej w postaci demonstracji młodych szympansów, chcących zapobiec eksterminacji ludzi przez goryle. Zakończenie natomiast to już pomysł Charltona Hestona, który chciał w ten sposób zabezpieczyć się przed graniem w kolejnych częściach. Lecz ten pomysł niestety nie doczekał się rzetelnego odpowiednika wizualnego.

Ograniczenia budżetowe widoczne były nawet w tak chołubionej dotychczas małpiej charakteryzacji. W scenach masowych statyści na dalszym planie nosili po prostu sztywne, nieruchome maski, zamiast funkcjonalnej charakteryzacji. Bez szkody dla całości wykorzystano natomiast dekoracje małpiego miasta (pozostały po pierwszym filmie) i podziemia ludzkich mutantów (jako przefasonowana scheda po musicalu Hello Dolly). Niestety nie wystąpił w tym filmie Roddy McDowall w roli Corneliusa, którego obowiązki zawodowe zatrzymały przy innym filmie. Zastąpił go David Watson, lecz tego nie ukryła nawet małpia charakteryzacja. Zagrania odmówił także sam wielki Orson Welles, któremu proponowano rolę gorylego dowódcy, gen. Ursusa. W tym filmie po raz pierwszy pojawiła się natomiast żona Arthura P. Jacobsa, Natalie Trundy. Ona jako jedyna zagrała zarówno postaci ludzkie jak i małpie, w każdym kolejnym kinowym filmie z małpiego cyklu. Właściwie nic dziwnego – w końcu żona szefa…

Ciekawostką jest pierwotne zakończenie filmu. Miało ono zawierać wybuch bomby, lecz nie tak brzemienny w skutki. Taylor, Brent i Nova mieli cało i zdrowo opuścić podziemia i udać się do miasta małp, by wyzwolić rodzaj ludzki i zaprowadzić pokój na Ziemi. Mający miejsce setki lat później epilog miał pokazywać Prawodawcę, uczącego ludzkie i małpie dzieci tej szlachetnej historii. Ten pomysł wykorzystano w zakończeniu piątego, ostatniego filmu kinowego z serii. Eksplozja nuklearna pociągająca za sobą zniszczenie wszelkiego życia – to zakończenie wydawało się być pewne, ostateczne i zamykające definitywnie temat pod tytułem “planeta małp”. Lecz 13 mln. dolarów zysku piechotą nie chodzi, więc Arthur P. Jacobs w cztery miesiące po premierze W podziemiach Planety Małp skontaktował się z Paulem Dehnem, żądając wynalezienia sposobu na część trzecią…

REKLAMA