PLANETA MAŁP. Cykl (1968-2001)
UWAGA – PONIŻEJ UJAWNIONE SĄ ZAKOŃCZENIA WSZYSTKICH OPISYWANYCH FILMÓW.
W 1963 roku, dziewięć lat po napisaniu wojennej epopei Most na rzece Kwai, francuski pisarz Pierre Boulle opublikował powieść s-f Planeta Małp. Fani gatunku raczej nie byli nią zachwyceni. Boulle’owi kostium fantastyki naukowej posłużył wyłącznie do kontestacji współczesnych stosunków społecznych. Satyra na społeczeństwo i polityczne mechanizmy nim rządzące, została groteskowo odbita i powiększona w krzywym zwierciadle małpiej cywilizacji. Reszta fantastycznego entourage’u była potraktowana zdawkowo i byle jak. Nie było w literackiej Planecie małp poważnego zastosowania żelaznych atrybutów s-f: podróży kosmicznej lub paradoksu czasowego. Ot, filozoficzna fantazyjka bez gatunkowych ambicji.
W latach 60. amerykański producent filmowy Arthur P. Jacobs zrealizował Dr. Dolittle, baśniową opowieść o człowieku rozmawiającym ze zwierzętami. Pod wpływem tego filmu zapragnął wyprodukować kolejny obraz traktujący o dialogu człowiek – zwierzę, lecz w dalece poważniejszej formie. Jego przyjaciel, ówczesny szef 20th Century Fox, Richard Zanuck, zwrócił uwagę Jacobsa na opublikowaną właśnie powieść Pierre’a Boulle’a Planeta Małp. Jacobs zakupił prawa do ekranizacji na spółkę z Johnem Lee Thompsonem, planowanym reżyserem filmu. Dzieło scenariuszowej adaptacji wyznaczono Rodowi Serlingowi, słynnemu wówczas twórcy kultowego serialu grozy Strefa mroku. Lecz gotowy scenariusz, wzmocniony całą górą rysunków koncepcyjnych, odrzucały po kolei wszystkie wielkie wytwórnie, gdyż mówiące małpy jednoznacznie kojarzyły się z C-klasowym bzdetem. Wtedy Jacobs sięgnął po asa atutowego. Namówił do zagrania roli głównej jedną z najjaśniej świecących gwiazd ówczesnego Hollywoodu, Charltona Hestona. Aktor zaproponował Franklina J. Schaffnera do reżyserskiego stołka.
Lecz nawet uzbrojony w takich tuzów, Arthur P. Jacobs przekonał do projektu tylko Richarda Zanucka z Foxa. Zanuck zgodził się pod jednym warunkiem, że małpia charakteryzacja będzie wiarygodna i naturalna. Na początku 1966 roku, po zdjęciach próbnych Zanuck podjął decyzję o sfinansowaniu Planety Małp. Rok później pod wodzą doświadczonego telewizyjnego charakteryzatora Johna Chambersa, rozpoczęto prace nad małpimi maskami – najważniejszym i najdroższym aspektem produkcji. Mając do dyspozycji milion dolarów i tylko cztery miesiące, Chambers wynalazł nowy typ charakteryzacji – lateksowe maski, idealnie współgrające z naturalną mimiką aktora. To uwiarygodniło wygląd i zachowania ponad 200 aktorów, grających trzy gatunki rozwiniętych ewolucyjnie małp: szympansów, orangutanów i goryli.
Przed przystąpieniem do zdjęć, w znaczący sposób zmieniono scenerię planowanego filmu. W powieści Boulle’a i scenariuszu Serlinga małpia cywilizacja była wysoce zaawansowana, co stawiało przed ekipą zadanie zbudowania na ekranie wiarygodnego świata, zapełnionego futurystycznymi atrakcjami. Schaffner nie miał na to dość pieniędzy, zatrudniono więc scenarzystę Michaela Wilsona, który zredukował małpi świat do wczesnej cywilizacji przed-technologicznej. Zdjęcia trwały od 21 maja do 10 sierpnia 1967 roku. Budżet wyniósł 5,8 mln. dolarów, co na owe czasy było sumą więcej niż przyzwoitą.
Czwórka astronautów pod wodzą George’a Taylora przemierza kosmos. Po sześciu miesiącach lotu z prędkością podświetlną (na Ziemi minęło w tym czasie 2006 lat), 25 listopada 3978 roku niespodziewanie lądują na nieznanej planecie przypominającej Ziemię. Wskutek awarii lądowania nie dożywa jedyna kobieta w załodze. Taylor, Landon i Dodge, po opuszczeniu rozbitego w jeziorze statku, przemierzają pustynne pustkowia, upstrzone gdzieniegdzie tylko dziwacznymi strachami na wróble. Wreszcie docierają do rejonów zamieszkałych przez prymitywnych ludzi, nie posiadających daru mowy. Antropocentryczny punkt widzenia trójki astronautów wkrótce zostaje brutalnie stłamszony, dzięki odkryciu cywilizacji człekopodobnych małp, polujących na ludzi jak na rzeźne bydło. Dodge zostaje zabity, Landon poddany lobotomii, natomiast Taylor trafia za kratki.
W małpim społeczeństwie, podzielonym na goryli-wojowników, szympanse-naukowców i orangutany, jako klasę rządzącą, Taylor widzi jakieś upiorne i przepoczwarzone odwrócenie ziemskiego porządku. Zaskarbiwszy sobie łaski dwojga młodych szympansich naukowców Corneliusa i Ziry, Taylor udowadnia im swoje umiejętności mówienia i myślenia. To spotyka się ze ślepym odporem orangutanów, którzy pod wodzą dr Zaiusa gotowi są zrobić wszystko, by prastary małpi porządek, zapisany na Świętych Zwojach, pozostał niezmieniony. Po kilku próbach ucieczki Taylor i jego niema towarzyszka Nova, przy pomocy Corneliusa i Ziry wreszcie uciekają z małpiego miasta na brzeg morza, gdzie Taylor odkrywa szczątki ludzkiej cywilizacji, starszej niż małpie społeczeństwo. Zaś na końcu wędrówki czeka na niego wystająca z piasku, zardzewiała Statua Wolności…
Twórcy filmu w odróżnieniu od autora literackiego pierwowzoru potraktowali swoje dzieło poważnie, co znalazło wyraz w przesunięciu punktów ciężkości Planety Małp. Serling i Wilson spłycili całą alegoryczno-filozoficzną otoczkę powieści, skupiając się na najistotniejszych dla medium filmowego rozwiązaniach. Ekranowa Planeta Małp to barwne i efektowne widowisko, zrealizowane z pełną świadomością gatunku przygodowego. Wszelkie powieściowe pułapki Pierre’a Boulle’a zostały przytomnie przełożone na fabularny konkret, pełen fantastycznych przygód, wartkiej akcji i wyrazistych bohaterów. Charlton Heston w roli kosmonauty Taylora to z początku cyniczny poszukiwacz przygód, lekceważąco wspominający opuszczoną przez niego ludzkość. Późniejszą sympatię widza wzbudza on niejako automatycznie, gdy jego bohater doznaje wielu krzywd ze strony sadystycznych goryli i twardogłowych orangutanów. Tutaj bardzo przydała się umiejętność patetycznego odgrywania cierpienia, w której to dziedzinie Heston jest prawdziwym mistrzem. Za to przecież dostał Oscara za Ben-Hura Williama Wylera (1959), jak złośliwie zauważają kolejne pokolenia krytyków.
Najsympatyczniejszymi bohaterami filmu uczyniono dwa zakochane w sobie szympansy, małżonków Corneliusa i Zirę (Roddy McDowall i Kim Hunter). Te postaci wprowadzają także skromną dawkę humoru do filmu. Gra w charakteryzacji Johna Chambersa była dla nich zarówno utrudnieniem, jak i źródłem komizmu, chociażby w krótkiej i uroczej scenie pocałunku. Z kolei jedyną atrakcją dla męskiej części widowni była Nova, grana przez 21-letnią Lindę Harrison, śliczną żonę szefa wytwórni Richarda Zanucka. Nie bez znaczenia dla sukcesu filmu były także egzotyczne plenery kanionu w stanie Utah, Parku Narodowego Malibu Creek należącego niegdyś w całości do wytwórni Foxa, czy plaż Malibu gdzie nakręcono sceny finałowe. Dr. Zaiusa miał zagrać wybitny Edward G. Robinson z którym wykonano zdjęcia próbne, lecz sędziwy aktor odmówił gry w dusznej i niebezpiecznej dla jego zdrowia małpiej charakteryzacji. Zastąpił go Maurice Evans. Robinson pięć lat później spotkał się z Hestonem na planie swego ostatniego filmu Zielona pożywka Richarda Fleischera (1973).
Planeta Małp osiągnęła gigantyczny, niespodziewany sukces kasowy, zdobyła dwie nominacje do Oscara za kostiumy i eksperymentalną muzykę Jerry’ego Goldsmitha. Specjalną statuetkę Akademii otrzymał John Chambers, za przełomowe dokonania na polu charakteryzacji (nie było wówczas oscarowej kategorii dla mistrzów makijażu, stworzonej dopiero w 1981 roku). Niechciana przez nikogo produkcja stała się kulturowym fenomenem, który przyniósł wytwórni ponad 25 mln. dolarów zysku. Szefowie 20th Century Fox zażądali więc dalszego ciągu…