Jeszcze nie tak dawno temu mogliśmy zobaczyć go w kinie, a już gości na platformach VOD – i jest absolutnie wart waszego czasu! Najnowszy projekt ekipy z kanału The Lonely Island to próba odświeżenia motywu z Dnia Świstaka poprzez… powrót do oryginalnej konwencji Dnia Świstaka. Bohaterowie Palm Springs znowu lądują w egzystencjalnej zagwozdce zakodowanej w schemacie komedii romantycznej, jednak tym razem na pierwszy plan wbrew pozorom nie wysuwa się postać męska. Czas ekranowy rozłożony jest mniej więcej w równych proporcjach, dzięki czemu zarówno grana przez Cristin Milioti Sarah, jak i Nyles w wydaniu Andy’ego Samberga będą mieli szansę wykazać się pomysłowością. A jest przy czym, bo oboje zostają zamknięci w pętli czasowej pewnego kameralnego wesela – i to wbrew pozorom nie jest największy z ich psychologicznych problemów. I do śmiania, i do wzruszania!
Zapewne dla niektórych już samo nazwisko Leonardo DiCaprio jest wystarczającym powodem, żeby zaciekawić się filmem Danny’ego Boyle’a z 2000 roku, ale wierzcie mi – na tym się nie kończy. Warto bowiem nadmienić, że adaptacja jest oparta na książce Alexa Garlanda (tak, tego Garlanda odpowiedzialnego za Ex Machinę i Anihilację) o tym samym tytule i stara się zgłębić temat problemów związanych z życiem małej, zamkniętej społeczności. Zanim jednak to nastąpi, otrzymamy perspektywę młodego amerykańskiego chłopaka, który – złakniony wrażeń i wyjątkowej wakacyjnej przygody – wraz z parą znajomych wyrusza na niewidoczną na mapach wyspę. Jak możemy się spodziewać, na miejscu zastanie istny raj na ziemi i dopiero z czasem odkryje, że za zasłoną beztroski czai się znacznie ciemniejsza strona izolacji od świata cywilizowanego.
Zderzenie dwóch światów następuje także w filmie, który bywa nazywany najlepszą komedią romantyczną wszech czasów – Rzymskich wakacjach Williama Wylera. Dwie gwiazdy klasycznego Hollywood, Audrey Hepburn i Gregory Peck, wcielają się tu w role kolejno księżniczki Ann i Joego Bradleya. Ta pierwsza w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności trafia do apartamentu nieznajomego mężczyzny i ma szansę poznać życie z zupełnie innej strony, bliższej szarej rzeczywistości. Ten drugi, właściciel wspomnianego apartamentu, oprowadza ją po Rzymie, w wyniku czego oboje zaczynają pałać do siebie uczuciem. Widoki zaczerpnięte wprost z ciasnych rzymskich uliczek i urocza para głównych bohaterów – czego chcieć więcej? Jeśli nigdy wcześniej nie mieliście do czynienia z protoplastą wielu współczesnych romansów, to czym prędzej nadrabiajcie zaległości!
Zapałanie do filmu Linklatera czystą miłością jest banalnie proste. Wystarczy uwielbienie do muzyki lat 70., ich stylu i atmosfery, a na dokładkę odrobina kinofilskiej przyjemności czerpanej z eksperymentowania z narracją i gotowe – oto przepis na bezwarunkowe uczucie! Żarty na bok – Uczniowska balanga jest być może najlepszym spojrzeniem w historii na dorastanie młodzieży w wieku licealnym. Produkcja ta nie unika bowiem ukazywania mniej chlubnych części czasów, o których opowiada (przemocy szkolnej, seksizmu, maczyzmu), ale jednocześnie rozumie, że ignorancja i buractwo bywają nieodłącznie związane z dojrzewaniem i nie zawsze musi to przekreślać danego człowieka na zawsze. Linklater nie ocenia – po prostu przygląda się młodym ludziom i jasne, nieco przejaskrawia ich dylematy lub styl życia, jednak przede wszystkim stara się zrozumieć. A to chyba w antropologii jest najważniejsze – próba zrozumienia.
Na listę wraca Luca Guadagnino, lecz tym razem z inną produkcją ze swojej filmografii – choć o podobnie wakacyjnej powłoce. Znowu odwiedzimy Włochy, konkretniej zaś Pantellerię, gdzie lato spędzają dwie pary – nastawieni na ciszę i spokój Marianne z Paulem oraz wprost przeciwnie zorientowani Penelope i Harry, z czego ten ostatni był niegdyś kochankiem Marianne. Jak można się spodziewać, pomiędzy tą czwórką będzie iskrzyć na wielu poziomach, dlatego trzeba się nastawić na natężenie melodramy w stopniu wysokim. Z drugiej strony właśnie po to się ogląda filmy Guadagnino, który w niesamowity sposób łączy banalne wątki miłości i zdrady z artystyczną formą i wymuskanymi plenerami. Te błyszczą tutaj tym mocniej, że na ekranie króluje Tilda Swinton potrafiąca jednym spojrzeniem przedstawić kilka różnych emocji odgrywanej postaci.
Czy czujecie już gorąc tegorocznego lata? A może, zważywszy na atakującą nas falę upałów, wolelibyście inny arsenał filmów – coś bardziej dla ochłody? Dajcie znać w komentarzach!