PAN DOŁU, czyli Jego Wysokość Szatan w kinie
Zanim jakaś z co bardziej feministycznie nastawionych Szanownych Czytelniczek, które zdołały dotrzeć aż do tego momentu, zarzuci mi, że pole do popisu w szatańskich sferach znalazły również niewiasty, spieszę donieść, że w tej chwili zajmę się właśnie nimi, a na dokładkę dorzucę jeszcze dziecko, a może nawet dwoje do kompletu. Z uwagi na fakt, że w najwybitniejszych dokonaniach filmowych, które Jego Wysokość wzięły sobie za bohatera wiodącego, niebagatelną rolę odegrały właśnie one, nie mogą, rzecz jasna, zostać pominięte. Tak się bowiem złożyło, że bodaj najdoskonalsze dzieło w historii filmu satanicznego ma za bohaterkę kobietę. Szatan płci żeńskiej? Prowokacja to czy celuloidowa projekcja skrzywdzonej męskiej dumy? Eteryczna Mia Farrow tym razem jednak “tylko” matkuje naszemu bohaterowi w Rosemary’s Baby, bo o tym wybitnym dokonaniu Romana Polańskiego właśnie mowa. W tej ekranizacji bestsellerowej powieci Iry Levina (która, warto wspomnieć, znacząco przerosła literacki pierwowzór), jak wieść gminna niesie zagrał modny wówczas w pewnych kręgach Anton Shandor LaVey, mieniący się samym Czarnym Papieżem. Niestety, wcieliwszy się w postać Ojca dał się tak ucharakteryzować, że do tej pory nikt go w tej kilkusekundowej scenie, w której się pojawia, rozpoznać nie potrafi. Jeśli o mnie chodzi, z dwojga Złego wybieram brzuch Mii Farrow.
Polański po latach wrócił do tematu, który nas interesuje ekranizacją innej powieści, tym razem z europejskiego podwórka. Chodzi oczywiście o Ninth Gate oparty na świetnej książce Arturo Perez-Reverte’a, Klub Dumas. W przeciwieństwie jednak do doskonałego poprzednika, Dziewiąte Wrota nie dorównały jakością pierwszorzędnej prozie pierwowzoru, nawet mimo obsadzenia w roli diablicy samej żony reżysera. Swoją drogą, że też w wizji twórcy tej klasy właśnie Emanuelle Seigner wydała się tą odpowiednią. Choć z drugiej strony, przy takiej Catherine Zecie-Jones dla przykładu Johnny Depp wiele do powiedzenia by nie miał.
Ponownie jednak cofnijmy się w historii filmu lat dwadzieścia kilka. Jest rok 1973, obecny mąż Catherine umawia się z jej matką, a jeden z prawdziwych czarodziejów kina, William Friedkin, kończy pracę nad filmem dla gatunku i jego bohatera przełomowym. Przełomowym, bo bodaj najbardziej ze wszystkich przed nim i po nim docenionym przez krytykę i Amerykańską Akademię Filmową. The Exorcist, bo o nim mowa, stał się dla kina spod znaku odwróconego pentagramu tym, czym, nie przymierzając, Adam Małysz dla polskich skoków – symbolem. Paradoksem jest to, że zarówno przed nim, jak i po nim nakręcono filmy co najmniej mu dorównujące. Historia jednak chciała, że gdy mowa o horrorze okultystycznym, zazwyczaj jako pierwszy na myśl przychodzi właśnie on. Książę Ciemności jako obiekt swojej fizycznej manifestacji wybrał tym razem kilkunastoletnią Regan, w której rolę wcieliła się Linda Blair. Młodziutka Linda, która, nawiasem mówiąc, powtórzyła swoją rolę w bez porównania słabszej kontynuacji tego klasyka gatunku, nie była jedynym dzieckiem, które dostąpiło tego zaszczytu. Niespełna 3 lata po Egzorcyście na ekrany wchodzi kolejne znaczące dzieło, w którym Antychryst ma odegrać rolę zasadniczą. Chodzi oczywiście o Omen Richarda Donnera z Damienem – kilkuletnim chłopcem, którego zadanie na naszej smutnej planecie nie jest trudne do odgadnięcia. Swoją drogą Regan i Damien, gdyby inwencja twórców pozwoliła na stworzenie filmu łączącego ich losy (tzw. cross – over), mogliby stworzyć ekranową parę, której łatwo pewnie byśmy nie zapomnieli.
Podobne wpisy
W ten sposób udało mi się zamknąć tę krótką i nad wyraz subiektywną listę różnej klasy dokonań filmowych, które upatrzyły sobie za bohatera Odwiecznego Przeciwnika we własnej szatańskiej osobie. Spojrzenie na ten krótki przegląd tych bardziej lub mniej porywających płodów ludzkiej imaginacji w ostateczności sprowadza nas do nieuniknionej konstatacji. Szatan upostaciowiony w ich wizji obrał sobie za zadanie mniej więcej to, do czego dziś sami jesteśmy zdolni i do czego w sposób nieunikniony dążymy – unicestwienia. Czy to ludziom brakuje wyobraźni, czy Jego istota zwyczajnie wymyka się jakimkolwiek klasyfikacjom? Dlaczego akurat na naszym ziemskim padole Szatan miałby zdobywać tak istotny w naszym mniemaniu przyczółek? Z miliardów planet w miliardach galaktyk właśnie nasz kawałek kosmicznej skały wziął na swój metafizyczny celownik? Mniemanie, jakoby wybrał On właśnie nas, żeby się ujawnić i zdobyć rząd nad naszymi marnymi duszami wydaje się z gruntu, ale bardzo po ludzku, egoistyczne, podyktowane naszym przekonaniem o własnej unikalności. Co jednak, gdy rozważymy nasz czas i miejsce we Wszechświecie? Czy takie stanowisko w skali Uniwersum to aby nie nazbyt duża pewność siebie, by nie powiedzieć zwyczajna bezczelność?
Tekst z archiwum film.org.pl.