OSCAROWE role aktorskie, o których NIE PAMIĘTACIE
O nagrodzonych Oscarem aktorach, o których Hollywood zapomniało, zdarzało nam się już pisać, dlatego dzisiaj przyjrzymy się zapomnianym kreacjom. Te – pomimo uhonorowania, jakim niewątpliwie jest najważniejsza nagroda filmowa – po latach pamiętane są przez nielicznych lub wspominane jedynie w anegdotach bądź przysłowiowym „kiedyś to było”. Celem tego zestawienia nie jest jednak zastanowienie się nad tym, co się do tego przyczyniło – niezależnie od tego, czy była to postać samego aktora lub aktorki, jakość filmu czy jeszcze inne czynniki – lecz chęć przypomnienia o rewelacyjnych występach w ciekawych produkcjach. A przy okazji także okazja do podyskutowania o tych mniej medialnych laureatach prestiżowej nagrody.
Nicole Kidman jako Virginia Woolf (Godziny)
Choć współcześnie Nicole Kidman nie może narzekać na brak propozycji od producentów, to ostatni raz o Oscara ubiegała się w roku 2017 za sprawą roli w filmie Lion. Droga do domu. Obecnie zaś balansuje między kinem rozrywkowym, takim jak Aquaman czy Bal, a produkcjami społecznie zaangażowanymi w postaci Gorącego tematu lub Niszczycielki. Pełnię możliwości pokazała jednak 20 lat temu, kiedy wcielając się w postać słynnej pisarki, Virginii Woolf, nie dała się zamknąć w ryzach hollywoodzko pojmowanej depresji. Jej bohaterki nijak nie można sprowadzić do romantyzacji choroby psychicznej właśnie dzięki postawie aktorki. Kidman bezbłędnie gra oczami i subtelnie niuansuje postać za pomocą mikroekspresji, by w następnej scenie wybuchnąć słowotokiem i wyrzucić z siebie dręczące ją demony. Jednocześnie jest w niej mnóstwo niespodziewanego ciepła, przez co nigdy nie odbieramy jej jako egoistycznej. Humanistyczna i pełna zrozumienia kreacja.
Jean Dujardin jako George Valentin (Artysta)
Podobne wpisy
Artysta to obecnie jeden z najbardziej zapomnianych laureatów Oscara. Przedstawiany głównie jako filmoznawcza ciekawostka, utonął pośród kultury popularnej. Nic więc dziwnego, że podobny los spotkał również nagrodzoną statuetką rolę Jeana Dujardina. I wielka szkoda, ponieważ to świetny przykład odtworzenia magii kina niemego (początków dźwiękowego także) przy zachowaniu jego charakterystycznych cech i współczesnej wrażliwości zarazem. Francuski aktor swoim stylem przenosi nas o te kilkadziesiąt lat do tyłu i korzysta z metod, które dzisiaj są – delikatnie mówiąc – anachroniczne. A przy okazji przypomina, jak wiele znaczy w filmach każdy grymas, zawiadacki uśmiech czy wygłup, kiedy jedynymi środkami wyrazu są właśnie te wszystkie, w świecie dialogu często bagatelizowane, gesty.
Patricia Arquette jako Mama (Boyhood)
Przez jednych kochany, przez innych trochę mniej – Boyhood to wyjątkowy projekt. Przypomnijmy, że film Richarda Linklatera powstawał przez ponad 12 lat, dzięki czemu aktorzy wracali do swoich postaci kilkukrotnie, za każdym razem będąc w nieco innym punkcie swojego i ich życia. I o ile o ewoluującym charakterze głównego bohatera dyskutowano wielokrotnie, o tyle stosunkowo mało mówiono o roli drugoplanowej – jego matce. Ta, na przestrzeni lat zmieniająca życiowych partnerów i sytuację zawodową, a mimo to paradoksalnie pozostająca w tym samym miejscu, w pewnym momencie wylewa z siebie całą frustrację, co aktorka odgrywa wprost rewelacyjnie. Czujemy wtedy cały jej smutek i żal do losu, który nie przygotował dla niej niczego specjalnego. Choć Patricia Arquette w każdej części filmu jest świetna, to dopiero w ostatniej odsłania wszystkie swoje karty, w ciągu kilku minut ukazując całą gorycz macierzyństwa.
Nicolas Cage jako Ben Sanderson (Zostawić Las Vegas)
O tym, że Nicolas Cage jest oscarowym aktorem, wie wielu, ale w ostatnim czasie trochę o tym zapomniano – albo inaczej, stało się to raczej elementem żartu. Powodem są oczywiście występy mężczyzny w mało ambitnych filmach straight to dvd oraz jego ekscentryczna persona, która przejawia się także na ekranie – mało kto bowiem jest w stanie oddać emocje równie intensywnie jak Cage. Zostawić Las Vegas było dla niego idealną okazją do zaprezentowania pełnego zakresu umiejętności. Charakterystyczna nadekspresja aktora znalazła tu ujście w osobie alkoholika na linii pochyłej życia, który z minuty na minutę coraz bardziej zatraca się w swoim nałogu. Wykreowany przez niego bohater jest antypatyczny, ale ludzki – to personifikacja niepowodzeń ciągnięta naprzód nagłą potrzebą autodestrukcji. Dzisiaj Nicolas Cage podąża już inną ścieżką kariery, jednak do jednej z jego najlepszych ról zdecydowanie warto wrócić.