OGLĄDAJ I PŁACZ. Najsmutniejsze filmy o miłości
Agnieszka Front
1. Wzgórze nadziei
To jeden z tych filmów, który się kocha, a zarazem nienawidzi. Zaprezentowana widzom w 2003 długa, bo dwu i półgodzinna historia miłości Ady Monroe (w tej roli Nicole Kidman) i Inmana (Jude Law) z początku wydaje się być zwyczajną opowieścią o tym, jak dwoje ludzi z różnych sfer pokonuje wszelakie trudności stawiane im przez los i inne osoby, by w końcu być razem. Jest to jednak niebanalny obraz o tęsknocie, poświęceniu i wierności, z rozdzierającym serce zakończeniem.
2. Zanim się pojawiłeś
O tym filmie powiedziano już wiele, podobnie jak o książce, na bazie której powstał. Trudno znaleźć osobę, która w ten czy w inny sposób nie zetknęła się z tym jakże prawdziwym obrazem, mówiącym, iż miłość – chociaż piękna przecież sama w sobie – często przynosi nam ból i cierpienie, szczególnie w zetknięciu z okrucieństwem życia i losu. Świetne odegrane dwie główne postaci i doskonała reżyseria to dodatkowe zalety Zanim się pojawiłeś.
3. Przeczucie
Podobne wpisy
Dziwnym może wydać się wybór takiego właśnie filmu do niniejszego zestawienia, tym bardziej, że obraz z 2007 roku klasyfikowany jest bardziej jako thriller. W moim odczuciu kryje się w nim coś więcej, a mianowicie historia miłosna właśnie. Oto mamy żonę, Lindę Hanson (zagrała ją sama Sandra Bullock), która dowiaduje się, że jej ukochany mąż, Jim (Julian McMahon) zginął w wypadku samochodowym. Kiedy jednakże budzi się następnego ranka, odkrywa, że małżonek spokojnie przygotowuje sobie śniadanie. Czy tragiczna wiadomość była jedynie snem? A może Jim w jakiś sposób spreparował własną śmierć? Jak to możliwe, że Linda wie, iż jej mąż nie żyje, a jednocześnie natyka się na niego na każdym kroku, po czym wraca do rzeczywistości? Kiedy odkrywa prawdę, czyni wszystko, by los potoczył się inaczej… czy jednak jej się to uda i czy można walczyć z przeznaczeniem – tego dowiedzieć się można jedynie w trakcie seansu. Z paczką chusteczek w pobliżu.
Berenika Kochan
Zazwyczaj nie oglądam filmów o miłości. Bo i za wiele o miłości ich nie ma, zazwyczaj traktują o tej najatrakcyjniejszej fazie, zakochaniu. Uroniłam łzę na Titanicu, w refleksje wprowadziła mnie wyżej wspomniana Ona z smutnym Joaquinem Phoenixem, ale tak naprawdę przepłakałam połowę
1. Tajemnicy Brokeback Mountain
Jak dla mnie, to klasyk nie tylko kina LGBT, ale i kina miłosnego w ogóle. Wiecie, dlaczego historia Ennisa del Mara i Jacka Twista jest tak tragiczna? Bo oni nie mogą, nie potrafią, w prowincjonalnej Ameryce lat 60. i 70. nie znają jeszcze słów na wyrażenie tego, co między nimi jest. Nie wiedzą, co z nimi nie tak i wtapiają się w społeczeństwo, co jakiś czas wracając do swojej największej namiętności. Jak się później (za późno) okazuje, miłości życia. Przypomnę sobie powieszone na jednym wieszaku koszule w szafie Ennisa i od razu się wzruszam…
2. Mama
Popłakałam się również na Mamie, tej z Penelope Cruz w roli tytułowej. O kobiecie, która dowiaduje się, że ma raka, po czym zachodzi w nieplanowaną ciążę. Zobaczyć twarz dziecka przed śmiercią to jej największe marzenie. Odkąd zostałam matką, to miłość między rodzicem a dzieckiem wzrusza mnie bardziej niż ta romantyczna.
3. American Honey
Andrea Arnold pokazała uczucie rodzące się między Star (w tej roli Sasha Lane) i Jake’iem (uwodzicielski Shia LaBeouf) w sposób nowatorski. Z bardzo bliska, przy zastosowaniu “trzęsącej się” kamery, toksyczne i niezdrowe, dzięki temu tak pociągające. A dlaczego smutne? Polecam obejrzeć tę pachnącą świeżością love story.