Przerażacze (1996)
Co się tyczy bohaterów filmu, zwłaszcza tych drugoplanowych, to jedno wyraźnie przywodzi na myśl wcześniejsze produkcje Jacksona, w których brylowały żywe i różnorodne postaci. Trio duchów, z którymi przyjaźni się grany przez Foxa Bannister, pochodzi z różnych okresów, dlatego też ich charaktery są uzależnione od czasów, w jakich żyli (i zmarli) – Sędzia to stary kowboj, co rusz gubiący swoją szczękę, ale wciąż jurny, zwłaszcza gdy widzi truchło mumii w lokalnym muzeum; Stuart wygląda na ucznia liceum z lat pięćdziesiątych, grzeczny, pokorny i strachliwy; Cyrus zaś to bez mała ofiara ery disco, wiecznie wyluzowany i wiecznie wkurzony na Franka za bardzo jednostronną współpracę. Panie Bradley, które pojawiają się w pierwszej scenie filmu, przypominają postaci z jakiegoś horroru o nawiedzonym domu, gdzie jedna jest ofiarą prześladowaną przez ducha, a druga demonicznie wyglądającą, uzbrojoną w strzelbę strażniczką. Innym lubującym się w broni palnej osobnikiem jest Sierżant, duchowa reinkarnacja postaci z Full Metal Jacket, również i tym razem zagrana przez R. Lee Ermeya. I nawet bohaterowie początkowo zupełnie niepasujący do kina grozy, jak fanatyk ćwiczeń i zdrowego trybu życia Ray oraz prowadząca gazetę, zimna jak lód Marta Rees-Jones, doskonale odnajdują się w wykreowanym przez Jacksona świecie, właśnie przez tę grubą kreskę, którą zostali nakreśleni.
Żadna z tych postaci jednak nie jest równie przerysowana, co agent FBI Milton Dammers, z grzywką à la Adolf Hitler, wieloletnim doświadczeniem jako specjalista od kultów, całą masą tików nerwowych, noszonym pod pachą uzi oraz przeświadczeniem, że to właśnie Frank odpowiedzialny jest za serię zgonów. Jeśli jakikolwiek bohater sprawia wrażenie żywcem wyjętego z wcześniejszych filmów Jacksona, to właśnie Dammers, brawurowo i bez żadnych hamulców zagrany przez Jeffreya Combsa (Re-Animator). Oczywiście aktorskim filarem Przerażaczy jest Michael J. Fox, w swojej ostatniej głównej roli kinowej przed ujawnieniem, że zmaga się z chorobą Parkinsona. Bannister jest bardzo klasycznym głównym bohaterem, starającym się przezwyciężyć własne słabości i nadać życiu nowy kierunek, pomimo niedojrzałego podejścia, acz naznaczonego tragiczną przeszłością. Słychać tu echa jego postaci z Powrotu do przyszłości – gdyby Marty McFly dorósł, ale zamiast podróżować w czasie widział duchy, wcale nie byłby daleki od wizerunku Bannistera. Fox ma sympatyczne, zwyczajne oblicze, dzięki czemu sprawia wrażenie jedynej normalnej osoby na ekranie, może wraz ze śliczną Trini Alvarado grającą główną rolę kobiecą, dr Lynskey. Nazwisko nie bez znaczenia, bowiem wzięte od Melanie Lynskey, aktorki znanej z poprzedniego filmu Jacksona, Niebiańskich istot.
Ponowne wspomnienie tamtego obrazu każe zastanowić się, jak duży wpływ miał na Przerażaczy, ich ton, większą powściągliwość reżysera w kwestii makabry oraz dosadnego humoru. Ten rozgrywający się w latach 50. dramat opowiadał prawdziwą historię dwójki nastolatek, których przyjaźń zaprowadziła do potwornej zbrodni, i pozbawiony był tego wszystkiego, co do tej pory można było znaleźć u Jacksona. Liryzm i zrozumienie dla głównych bohaterek przeplatały się z przemocą, która w przeciwieństwie do wcześniejszych obrazów Nowozelandczyka, porażała gwałtownością i realizmem. Nie bez powodu właśnie to okrucieństwo zaskakująco przeniknęło do komedii fantastycznej, która horror najpierw wiąże w umownym wizerunkiem kostuchy z kosą, aby im bliżej końca, zastąpić ją parą urodzonych morderców, psychopatów pozbawionych jakichkolwiek śladów człowieczeństwa. Bez Niebiańskich istot nikt przytomny nie pomyślałby, że Peter Jackson gotowy jest udźwignąć Władcę Pierścieni, ale również Przerażacze byliby całkiem innym filmem, być może bardziej beztroskim, bliższym Martwicy mózgu.
Podobne wpisy
Począwszy od niskobudżetowych, partyzanckich produkcji pełnych kiczowatych efektów i hektolitrów sztucznej krwi, na gigantycznych widowiskach z wykorzystaniem najnowocześniejszej technologii komputerowej skończywszy – jeśli przyjrzeć się uważniej karierze reżysera, jego pierwszy hollywoodzki film jawi się niekoniecznie jako kompromis między szaloną wyobraźnią autora a wymogami studia próbującego zdusić w zarodku wszelkie przejawy oryginalności. Raczej stanowi potwierdzenie, że po ambitnej podróży, jaką była realizacja Niebiańskich istot, powrót do tego samego miejsca, z którego wzięli się kosmiczni najeźdźcy traktujący ludzkie mięso jako delicje i zarażeni przez małposzczura zombie, był praktycznie niemożliwy. Trzeba było iść dalej, i Przerażacze, jeszcze jedną nogą tkwiący w dawnych zamiłowaniach Jacksona, wykonali ten pierwszy krok.
korekta: Kornelia Farynowska