Oceniamy WSZYSTKIE filmy KINOWEGO UNIWERSUM MARVELA
Faza druga
Iron Man 3 (2013)
Filip Pęziński: Bardzo doceniam świeżość i odrębność filmu Shane’a Blacka względem poprzednich filmów o Iron Manie, jak i całego dotychczasowego dorobku Marvel Studios. Twórcy udało się stworzyć zabawny, wciągający proponujący wiele interesujących konceptów film rozrywkowy garściami czerpiący z buddy movies, którym Black zawdzięcza swoją karierę (Zabójcza broń, Ostatni skaut). Niestety scenariusz pełen jest nieścisłości, które miejscami skutecznie psują seans. Niemniej brawo za odwagę – szczególnie w kwestii wątku stresu pourazowego Tony’ego Starka i znakomitej zabawie z postacią Mandaryna.
⑥
Łukasz Budnik: Jak wspominałem wyżej, nie jestem fanem solowych filmów o Iron Manie i część trzecia tego nie zmieniła. Pamiętam, że po zwiastunach spodziewałem się całkiem poważnego filmu o problemach Starka, jednak w gotowym produkcie wiele z tego nie zostało. Najciekawszy jest faktycznie motyw pourazowego stresu Tony’ego i cieszę się, że pociągnięto ten wątek (zresztą nie tylko w tym filmie). Coś jest jednak nie tak, jeśli najlepiej z całego filmu pamiętam znakomite napisy końcowe.
⑤
Thor: Mroczny Świat (2013)
Łukasz Budnik: Najsłabszy film o Thorze, ale kolejny, który zyskuje z dalszymi seansami. Z jednej strony fatalny antagonista, pretekstowa fabuła (która powstała chyba tylko po to, żeby opowiedzieć o kolejnym Kamieniu Nieskończoności) i jakby mniejsza chemia między Portman a Hemsworthem. Z drugiej znakomity Loki – Hiddleston kolejny raz fantastycznie bawi się rolą, szkoda tylko, że scenariusz każe mu głównie rzucać sarkastyczne komentarze (samo w sobie jest to bardzo przyjemne w odbiorze, ale ta postać zasługuje na więcej). Mimo wszystko czuję tu sporo emocji i kreatywności – szczególnie w finałowej potyczce – i doceniam udany humor.
⑦
Filip Pęziński: Och, zdecydowanie, kompletnie, od pierwszego seansu i przez kolejne nie potrafię dobrze bawić się na filmie Alana Taylora. Całkowicie odarł on świat Thora z magii i lekkości części pierwszej, wypełnił pokracznym i przesadzonym humorem, a opowiedział przy tym absolutnie – zgoda z Łukaszem – pretekstową, nieangażującą i nic niewnoszącą historię. Moim zdaniem jest to zdecydowanie najsłabsza odsłona całego Kinowego Uniwersum Marvela i film, który co najwyżej broni się jedynie sympatią do głównej obsady.
③
Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz (2014)
Filip Pęziński: Grubą kreską można śmiało rozdzielić Kinowe Uniwersum Marvela sprzed Zimowego żołnierza i po nim. Braciom Russo w bezbłędny sposób udało się połączyć miłość do Kapitana Ameryki, nieskrępowanie nerdowską zabawę i wzorowe kino akcji. To film, który wciąga, angażuje i cieszy. Zdecydowanie czołówka wszystkich dokonań Marvel Studios i przełomowe widowisko, które związało świat Marvela z ich najlepszymi twórcami – Anthonym i Joem Russo. Widziałem ich film kilkukrotnie, za każdym razem cieszy mnie tak samo i nie zmieniłbym w nim absolutnie niczego. Brawo!
⑨
Łukasz Budnik: Tak, to ważny film właśnie ze względu na wejście braci Russo do uniwersum. Ależ oni fenomenalnie realizują sceny akcji! Już tu udowadniają, że nie mają sobie równych w ukazywaniu pojedynków jeden na jeden. Czuć każdy cios, a dynamika jest niesamowita. Zimowego żołnierza ogląda się świetnie, choć nie jestem fanem trzeciego aktu z obowiązkowymi zniszczeniami na dużą skalę. Zdecydowanie lepiej śledzi mi się perypetie Steve’a i Nataszy, których relacja jest tu swoją drogą bardzo dobrze zarysowana.
⑧
Strażnicy Galaktyki (2014)
Łukasz Budnik: Jeden z najlepszych filmów MCU. Fantastycznie skrojona zabawa niesiona znakomitą ekipą postaci i kapitalną ścieżką dźwiękową, będącą dosłownie i w przenośni integralną częścią filmu. Choć mnóstwo tu humoru, to wielką zaletą filmu Gunna są też rzeczywiste emocje – wiadoma scena z Grootem jest jednym z najbardziej szczerych i wzruszających momentów MCU, poruszając za każdym razem. To zresztą świetna sprawa, że komputerowo wygenerowani szop i chodzące drzewo nie są tylko wizualnym dodatkiem, lecz postaciami pełną gębą, których losem przejmujemy się nie mniej niż bohaterami ludzkimi.
⑧
Filip Pęziński: Mogę śmiało podpisać pod każdym słowem Łukasza. Strażnicy Galaktyki w pełni zasłużenie nazwać można jednym z najlepszych filmów Marvel Studios. Rzeczywiście zasługa w tym emocji, humoru, znakomitej ścieżki dźwiękowej i ogólnie – szeroko pojętej zabawy. James Gunn z jajem wszedł do świata filmów komiksowych. Nawet jeśli fabuła bywa nieco pretekstowa, antagonista kiepski, a całość wyraźnie prosi się o jeszcze większe spuszczenie z łańcucha, to zwyczajnie trzeba lubić ten film. Bo inaczej jest się chyba w środku martwym. Ach, na koniec – kocham Rocketa!
⑧
Avengers: Czas Ultrona (2015)
Filip Pęziński: Joss Whedon z jednej strony naprawił bardzo dużo błędów części pierwszej – film wygląda dużo lepiej, akcja jest umiejętniej rozłożona, tempo sprawniejsze, czas ekranowy bohaterów sprawiedliwej rozplanowany. Z drugiej jednak film ugina się pod natłokiem pomysłów, wątków i cierpi niezgrabnym montażem oraz wtórnym względem jedynki finałem. Bardzo warto docenić wprowadzone tu postaci – Visiona i Wandę, którzy do dziś stanowią jednych z moich ulubionych członków Avengers. Absolutnie nie jest to film zły, ale z perspektywy czasu uważam go za najsłabszą i najmniej istotną odsłonę serii o największych ziemskich herosach.
⑦
Łukasz Budnik: W Czasie Ultrona znajdziemy jedną z moich ulubionych scen całego uniwersum, mianowicie imprezę Avengers w wieży Starka. To jeden z niewielu przypadków, gdzie widzimy ich w takiej luźnej sytuacji, bawiących się i niezajmujących ratowaniem świata lub planowaniem tego ratunku. Świetny zabieg! Sequel Avengers ma zresztą więcej ciekawie rozwiniętych motywów – osobiście bardzo lubię relację Wdowy i Bannera – i lepsze tempo (nie zwalnia w środkowej części). Ultron to jednak najsłabszy antagonista ze wszystkich czterech filmów o Avengers, a fragment z Thorem w magicznym jeziorze jest mocno niezręczny. Tak czy inaczej, bardzo dobra zabawa.
⑧
Ant-Man (2015)
Łukasz Budnik: Mam dużą sympatię do tego filmu. Nie wiem, czy to kwestia designu stroju, czy może przywoływania wydarzeń z lat 60. i 70., ale w Ant-Manie czuć specyficzny klimat retro, który bardzo mnie kupuje. Paul Rudd znakomicie odnajduje się w tytułowej roli, a Michael Douglas i Evangeline Lilly świetnie uzupełniają obsadę, wyraźnie dobrze bawiąc się na planie. Moce Ant-Mana gwarantują kilka świetnych rozwiązań i pomysłów (parowóz Tomek!), choć nie da się ukryć, że twórcy mogli sobie pozwolić na jeszcze więcej. Tak czy inaczej, to udana rozrywka i przyjemne rozluźnienie po konfliktach na skalę światową.
⑧
Filip Pęziński: A ja z kolei nie darzę go nawet cieniem sympatii. W mojej ocenie to sklejony na szybko, pozbawiony pasji i nudny blockbuster, którego przed kompletnym wyparowaniem z mojej głowy ratuje jedynie przynależność do Kinowego Uniwersum Marvela. Jasne, obsada jest dobra, pomysły i rozwiązania rzeczywiście bywają niezłe, a sceny akcji zmyślne, ale brakuje mi tu czegoś, czym Ant-Man mógłby wryć się w pamięć. Przewrotnie, najbardziej pamiętam z niego, jak kompletnie nieciekawy okazał się główny antagonista.