search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

No wsiada pan czy nie? Okrętu się pan spodziewałeś? O WINDZIE w FILMACH

Rafał Donica

25 marca 2020

REKLAMA

Zanim przejdziemy do kolejnych, finałowych opisów, trochę faktów na temat wind i zestawienia ich z filmową fikcją (zaczerpnięte z serwisu windy24.pl): “Ludzie nadal boją się wind. Nieistotne, że dźwigi, nie tylko osobowe, ale także przemysłowe, są z nami przeszło sto lat i zapowiada się dla nich obiecująca przyszłość. Przyszłość w pięknych szklanych fortecach zwanych wieżowcami i drapaczami chmur, w której będą mogły jeździć nie tylko w ruchu góra–dół, ale także w poprzek i na boki. Czy taka współczesna winda może tak po prostu spaść i zabić wszystkich pasażerów? Winda, owszem, może spaść, ale nie są to spektakularne wypadki, o których opowiadają różni ludzie i o których traktują filmy sensacyjne oraz katastroficzne. Taka sytuacja spadania dotyczy bardzo krótkiego odcinka. Winą może być hamulec, którym nikt się nie zajął, a także przeciążenie windy. W momencie jakiegokolwiek wypadku losowego uruchamiane są systemy bezpieczeństwa – chwytacze. Chwytacze są dodatkowym hamulcem, który uruchamia się właśnie w momencie nieprawidłowego działania windy. Nawet gdy obetniemy wszystkie liny trzymające windę, kabina nie spadnie, bo zaraz zatrzyma się dzięki zabezpieczeniu. Układ, który „opiekuje się” tymi chwytakami, jest osobnym układem – dlatego możemy czuć się bezpieczni w windach. Ewentualne problemy nie są tak przerażające, jak przedstawiają nam to różne media”.

Jak zapewne zauważyliście w pogrubionym fragmencie, jeden z najzabawniejszych tekstów w historii polskiej komedii, który usłyszeliśmy w Nic śmiesznego, może wkrótce okazać się proroczy. Takie windy jeżdżące nie tylko po osi Y, ale i po osi X, mogliśmy już zresztą oglądać choćby w remake’u Pamięci absolutnej (2012). Swoją drogą znalazła się tam naprawdę niezła scena akcji w windzie, zapoczątkowana wślizgiem Kate Beckinsale do wnętrza kabiny w ostatniej chwili. W tym samym filmie mogliśmy też zobaczyć windę o największym (!) zasięgu, na której pokładzie można było podróżować przez wnętrze Ziemi z jednej półkuli na drugą. W połowie drogi winda obracała się, żeby ludzie po dojechaniu na drugą stronę globu nie musieli chodzić do góry nogami jak w Australii.

Kino bardzo rzadko sięgało po windę w, że tak powiem, szerszym wymiarze, czyli umieszczając gros fabuły w jej klaustrofobicznym wnętrzu. Taki zamknięty, ciasny metraż najlepiej nadaje się do krótkich scen w stylu: spotkania zakochanych (Top Gun, Fatalne zauroczenie), walki wręcz (Ip-Man 3, Mission: Impossible 3, Legion samobójców i wiele innych), krwawych morderstw (Nietykalni i W przebraniu mordercy Briana De Palmy), pobicia (Wydział wewnętrzny), ostrzelania przez śmigłowiec (Bohater ostatniej akcji), nieziemskiego przyspieszenia (Gremliny 2), zmiany w pojazd z napędem odrzutowym (odlotowa winda z Charliego i fabryki czekolady) czy nawet scen tańca i śpiewu (Super Mario Bros, nowe Wojownicze żółwie ninja) oraz wszelkiej maści upadków/pożarów/wybuchów w filmach katastroficznych (The Tower, Płonący wieżowiec, Posejdon, Skyscraper, 9/11 i inne). Można też, przy odpowiednich gabarytach bohaterów, użyć windy jako… broni, jak uczynił Iron Man w Avengers: Czas Ultrona, waląc Hulka po łbie kabiną trzymaną za linę. Jeśli jednak idzie o wymyślenie fabuły filmu osnutej wokół windy, nie jest to już z dramatycznego i logicznego punktu widzenia takie proste. Nie jest też jednak niemożliwe, co udowadniają trzy opisane poniżej filmy…

W filmach ze wspomnianej kilka akapitów wyżej serii Oszukać przeznaczenie przeróżne przedmioty i urządzenia codziennego użytku działały w taki złośliwy sposób, aby jak najefektowniej uśmiercić oszukujące przeznaczenie osoby. Nie inaczej postępuje winda z holenderskiego horroru The Lift z 1983 roku. Nie dość, że już w tytule dumnie stoi słowo “winda”, to cały film obraca się właśnie wokół nawiedzonej kabiny, która uwzięła się na pasażerów, mordując każdego, kto się do niej zbliży. A to odetnie (jak, nie pytajcie) tlen powodując uduszenie, a to otworzy niewidomemu drzwi, za którymi nie będzie kabiny, a to pozbawi głowy ochroniarza – identycznie zresztą jak we wspomnianym Oszukać przeznaczenie 2. W finale dzielnie walczący z windą konserwator odkryje, że ta oszalała za sprawą dziwnej galaretowatej substancji pokrywającej jej płytę sterującą. Pomijając głupi pomysł wyjściowy oraz brak logiki w postępowaniu bohaterów (winda ciągle zabija, ale nikt nie wpada na pomysł, żeby na przykład tymczasowo trzymać pasażerów z dala od niej), holenderski horror cechują klimatyczne zdjęcia, budująca atmosferę strachu muzyka oraz naprawdę pomysłowe i bardzo krwawe sekwencje uśmiercania kolejnych ofiar.

Francuski klasyk Windą na szafot Luisa Malle’a  z 1958 roku pokazuje, jak uczynić banalny środek transportu codziennego użytku potężnym narzędziem dramaturgicznym i najważniejszym elementem fabuły. Główny bohater dokonuje zamachu na życie swojego szefa, fingując samobójstwo, i po zatarciu śladów oddala się z budynku. Niestety, na zewnątrz dostrzega linę, po której dostał się do pokoju prezesa, a której zapomniał usunąć (swoją drogą dość grubo szyty motyw), więc zmuszony zostaje wrócić do budynku. Wsiada do windy tak, żeby nie zobaczył go stróż (z wiadomego powodu), a tenże stróż, sądząc, że nikogo już w budynku nie ma, wyłącza prąd i zamyka wszystko na cztery spusty. Pechowo nasz bohater-morderca znajduje się wówczas w windzie, między piętrami. Zostaje więc zmuszony do spędzenia nocy w ciasnym pomieszczeniu, tymczasem jego samochód zostaje skradziony przez szemranego typka i jego naiwną dziewczynę. Przez splot wydarzeń chłopak dokonuje morderstwa, które następnego dnia zostaje przypisane… naszemu bohaterowi uwięzionemu w windzie, nieświadomemu, że na jego konto wpadło właśnie kolejne zabójstwo.

W filmie Diabeł z 2010 roku (produkcji i pomysłu Nighta M. Shyamalana) zablokowana między piętrami winda staje się śmiertelną pułapką, do której trafia pięć pozornie przypadkowych osób. Reżyser John Erick Dowdle sprawnie wplata w fabułę większość archetypicznych dla wind lęków, poczynając od klaustrofobii, przez wilimusofobię (lęk przed muzyką puszczaną w windach), na oczywistym lęku przed upadkiem z dużej wysokości kończąc. Piątka nieznających się osób w kilka minut od zablokowania w windzie zaczyna popadać w nerwowość, a gasnące co kilka minut światło, raczej nie dodaje im otuchy. Gdy w ciemnościach jedna z pasażerek zostaje zraniona w plecy, a na marynarce innego z pasażerów pojawia się krew, zaczyna się mordercza gra o przeżycie, a przede wszystkim wytropienie dręczyciela. Na miejsce zjeżdża się policja i straż pożarna. Czy uda się uwolnić pasażerów, zanim się pozabijają? Jaką rolę w tym wszystkim może pełnić tytułowa postać? Policja wnikliwie bada historię każdego z pasażerów, a straż pożarna, walcząc z czasem, przebija się przez ścianę, by ocalić nieszczęśników. Finałowy twist, choć nie tak mocny jak w innych produkcjach Shyamalana, przynosi całkiem satysfakcjonujące rozwiązanie, a sam film, z racji bardzo krótkiego czasu trwania (zaledwie 75 minut) i ekspresowego rozwoju akcji, nie nudzi nawet przez moment.

W filmie Alana Parkera Harry Angel (1987) winda pojawia się wraz z napisami końcowymi. Lista płac przeplatana jest ujęciami głównego bohatera, który w wnętrzu windy w symboliczny sposób zmierza nigdzie indziej, jak do samego piekła, gdzie – jak sam zapowiedział – spłonie. Film zamyka statyczne ujęcie, na którym widzimy Harry’ego Angela u celu podróży.

I tak dotarliśmy do końca artykułu oraz naszej wspólnej przejażdżki filmową windą. Dojechaliśmy na najniższe piętro, o którym wspominał Hudson. Drzwi się otwierają, można wysiadać. 

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA