NIEZNANE FILMY znanych reżyserów
Zabójstwo (reż. Stanley Kubrick)
Mało osób wie o tym, że jeden z największych wirtuozów kina poza dramatem wojennym, science fiction czy dystopijną satyrą wziął się także za heist movie. I to nie próbę rekonstrukcji gatunku, lecz wpisania się w niego w stary dobry sposób. Efektem jest trzymająca w napięciu historia niejakiego Johnny’ego Claya (Sterling Hayden), który po wyjściu z więzienia zbiera ekipę do nowego napadu. Plan ma ambitny: dwa miliony dolarów złupione w czasie wyścigów konnych, nieokupione niczyją krwią. Oczywiście coś pójdzie nie tak, m.in. za sprawą pewnej chciwej kobiety. Tym razem Kubrick nie daje upustu swojemu bezwzględnemu cynizmowi i realizuje opowieść w duchu powiedzenia „zbrodnia nie popłaca”, jednak robi to tak precyzyjnie, jak moglibyśmy się po nim spodziewać. Sama zaś sekwencja rabunku to cudnie zainscenizowane i zmontowane, podparte tykaniem zegara (jak to w najlepszych heist movie bywa, bohaterowie mają mało czasu na zrobienie wielu rzeczy) mistrzostwo trzymania w napięciu, ewidentnie inspirowane stylem Hitchcocka.
Boy (reż. Taika Waititi)
Gdybym miał porównać ostatni hit Waititiego, Jojo Rabbit, do innego filmu z jego twórczości, to bez namysłu wskazałbym właśnie na Boy. Poza wpisywaniem się w konwencję coming-of-age łączy je jeszcze jedna wspólna cecha, być może najważniejsza: konieczność wyjścia głównego bohatera spod kontroli zaborczej figury ojca – w pierwszym przypadku wyimaginowanego Adolfa Hitlera, w drugim powracającego po latach nieobecności rodzica. Z tym że Boy jest produkcją awangardową, co widać już na etapie przedstawionych w filmie krajobrazów. Pokazywana tu Nowa Zelandia nie ma w sobie zbyt wiele z piękna znanego chociażby z Władcy Pierścieni. Zamiast tego kamera skupia się na ubogich, upapranych błotem, ogrodzonych nieelegancko zbitymi deskami rejonach kraju. Jednocześnie filtruje to przez wyobraźnię dziecka, przeinaczającego pewne rzeczy, idealizującego je i na każdym kroku zmuszanego do weryfikacji wyobrażeń z rzeczywistością. Mądry i subtelny dramat.
Szkarłatny pilot (reż. Hayao Miyazaki)
Myślę, że nikt nie wątpi w to, że znany każdemu miłośnikowi anime Hayao Miyazaki, główny kreator sukcesu artystycznego i finansowego studia Ghibli, ma głowę pełną dziwacznych pomysłów, które następnie konsekwentnie wciela w życie. Podczas gdy zachodnie animacje bardzo często są pod względem formy i tematyki zachowawcze, tworzone przez Miyazakiego światy funkcjonują na odwrotnych zasadach. Nie inaczej jest w przypadku Szkarłatnego pilota. Osadzony w latach 30. film opowiada historię tytułowego bohatera, genialnego lotnika, który walczy z panującą nad przestworzami bandą piratów. Co istotne – na mężczyznę została nałożona klątwa, przez co zamiast ludzkiej ma głowę świni. Produkcję można potraktować jako zgrywę z amerykańskich filmów akcji o aroganckich szowinistach, biorąc pod uwagę, że w swoich uwagach co do kobiet protagonista zachowuje się, bądź co bądź, świńsko. Sama w sobie zaś jest wciągającą i pełną dowcipów opowieścią o grupie charakternych postaci, które muszą znaleźć wspólny język. Polecam, szczególnie fanom lotnictwa.
Pojedynek (reż. Ridley Scott)
Ridley Scott zasłynął przede wszystkim jako twórca soczystego kina gatunkowego, które na przestrzeni lat okazało się arcydzielne, ale tak naprawdę trudno zamknąć go w jednej szufladce. To płodny artysta, po dziś dzień pracujący nad najróżniejszymi projektami w ramach najróżniejszych konwencji. W tym zestawieniu zarekomenduję Pojedynek, dramat historyczny z 1977 roku opisujący nieustający konflikt pomiędzy Gabrielem Feraudem (Harvey Keitel) a Armandem d’Hubertem (Keith Carradine). Mężczyźni pojedynkowali się ze sobą wielokrotnie przez całą kampanię napoleońską, ponieważ żaden z nich nie był w stanie uznać wyższości drugiego i zaakceptować porażki. Walki kończyły się różnymi wynikami, jednak ostatecznego końca ich sporu nie zdradzę. Warto go poznać samemu, gdyż to przypadek filmu, który świetnie pokazuje ciemne strony toksycznej męskości. Kiedy zbyt dumni i usprawiedliwiający się honorem żołnierze toczą bezsensowny konflikt, mogący się skończyć śmiercią lub trwałym kalectwem któregoś z nich w imię błahego urazu sprzed lat.
Widzieliście te filmy? Co o nich sądzicie? Może macie do zaproponowania inne mało znane produkcje słynnych reżyserów? Dajcie znać w komentarzach!