NIESAMOWITE SCENY WALK, które podniosą ci poziom adrenaliny!
Mad Max: Na drodze gniewu – Max i Nux kontra Furiosa
On skuty łańcuchem, ona pozbawiona jednej ręki. Oboje walczą o przetrwanie (niekoniecznie swoje) i są gotowi się pozabijać, ponieważ w postapokaliptycznym świecie lepiej nie zadawać pytań, tylko przezornie mordować. Max i Furiosa w końcu odkrywają, że mają ze sobą wiele wspólnego, ale ich pierwsze spotkanie niemal kończy się tragedią. Starcie jest pełne bezwzględności i brutalnych zagrywek, a każde z walczących nie zwraca uwagi na swoje fizyczne ograniczenia, choć nieraz są one wykorzystywane. Pozostali uczestnicy tej sceny kilkukrotnie włączają się do walki, ale żadne z nich nie ma siły Maxa ani furii Furiosy. To ich spektakl, a stawka momentalnie rośnie, kiedy pistolet staje się częścią starcia. Tom Hardy i Charlize Theron po raz kolejny pokazują aktorską ekstraklasę, a montażyści udowadniają, że w tym filmie nie ma ani jednej sekwencji, która nie byłaby godna zdobytego przez nich Oscara.
Scott Pilgrim kontra świat – walka z bossem
Najmniej brutalna i najbardziej umowna ze wszystkich opisywanych walk. Ostateczny bój Scotta Pilgrima wyróżnia się przede wszystkim znakomitym przeniesieniem elementów estetyki komiksu i gier komputerowych do filmu aktorskiego. Edgar Wright uzyskuje w ten sposób unikatową stylistykę, której nie da się pomylić z czymkolwiek innym. Składają się na nią nie tylko niesamowite pomysły, ale także świetne CGI, efekty dźwiękowe pierwszej klasy oraz prawdziwie wyjątkowy montaż, który niezaprzeczalnie jest mocną stroną Wrighta. Starciu sporo uroku dodaje naiwny wydźwięk całości – wszak oglądamy, jak główny bohater razem ze swoją porzuconą dziewczyną i obecnym obiektem westchnień walczą z demonicznym ekschłopakiem tej ostatniej. Stawką jest zaś zdobycie dziewczyny marzeń, co czyni tę konfrontację prawdziwą chłopięcą fantazją.
Obrońca – Kham kontra wszyscy
Aż trudno sobie wyobrazić, ile planowania i prób wymagało nakręcenie tej 8-minutowej sceny. Podczas niej główny bohater nieubłaganie brnie przed siebie, kasując każdego, kto wejdzie mu w drogę. Wykonuje on niesłychanie widowiskowe akrobacje i pozbywa się wrogów na wymyślne sposoby, włącznie ze zrzucaniem ich na ziemię z wysokości kilku metrów. Pierwsza połowa sceny ma zaś miejsce w ramach jednego, nieprzerwanego ujęcia! To ogromne osiągnięcie i prawdziwa uczta dla oczu, nawet jeśli niektórzy przeciwnicy Khama zdają się dawać mu fory (ten sam zarzut można jednak postawić niektórym momentom Johna Wicka). Wielki szacunek dla reżysera, operatora i przede wszystkim dla wcielającego się w główną rolę Tony’ego Jaa.
Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz – walka w windzie
Walki nakręcone z użyciem aktorów i kaskaderów bywają rozczarowujące w filmach należących do MCU. Ich problemem najczęściej jest gwałtowny i dość nieczytelny montaż mający ukryć wady choreografii i niepowalające umiejętności aktorów. Bracia Russo i ich Zimowy żołnierz pokazali jednak, że wcale nie musi tak być. Przywołana przeze mnie scena to kwintesencja tego, co duet reżyserów wprowadził do MCU. To nie tylko kompetentnie nakręcona i zmontowana walka – to także świetne inscenizacyjne pomysły i doskonałe budowanie napięcia. Moment, w którym Kapitan Ameryka stopniowo zaczyna rozumieć, że jego dawni towarzysze zamierzają go zaatakować, to w mojej ocenie najlepsza scena tego filmu. Jego propozycja opuszczenia windy przez wszystkich niezdecydowanych bezbłędnie oddaje osobowość poczciwego Steve’a, a następująca chwilę później walka jest ostra, desperacka i mocno ograniczona niewielką przestrzenią ciasnej windy. Końcowa kwestia wypowiedziana przez Kapitana i podrzucenie tarczy to moment, na który Joss Whedon powinien zwrócić szczególną uwagę – TO jest Kapitan, którego kochają widzowie, nikt nie chce oglądać harcerzyka pouczającego Starka na temat wulgarnego języka.
Wyróżnienie: walka Iron Mana z Kapitanem Ameryką i Buckym w filmie Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów. Za emocje, za świetną realizację i powagę, której zazwyczaj na próżno szukać w MCU. Scena, w której Kapitan tłumaczy Starkowi, że ta walka nie zmieni tego, co się stało w przeszłości, na co ten odpowiada “I don’t care, he killed my mum” i rzuca się do ataku, to mój ulubiony moment Iron Mana (i świetne aktorstwo Roberta Downeya Jr.
Kingsman: Tajne służby – rzeź w kościele
Podobne wpisy
Sprawność niezbędna do efektownej realizacji tej sceny była warunkiem, który postawiono przed Colinem Firthem ubiegającym się o rolę w Kingsman. Na szczęście angielski aktor sprostał temu zadaniu, a jego starania zaowocowały kompletnie szaloną i zarazem wyjątkową sceną. Idea pobożnych i pozornie dobrotliwych wierzących ulegających masowemu szałowi i żądzy krwi w kościele to koncept tyleż zabawny, co przewrotny. Można w tym się upatrywać gorzkiego komentarza na temat szkodliwości narzucanego tłamszenia i wypierania pragnień oraz popędów; można również nie zaprzątać sobie głowy podobnymi kwestiami i cieszyć oczy widowiskowo nakręconą walką. Długie ujęcia, absurdalna przemoc, czarny humor i chwytliwa muzyka czynią tę walkę tzw. instant classic. Na widok wyczynów Colina Firtha Keanu Reeves z pewnością pokiwał głową z uznaniem, a za interesujące pomysły na kolejne mordy reżyserowi należy się uczciwy aplauz.
Upgrade – całość
OK, w przypadku tego filmu nieco naciągam reguły wyboru, bo większość starć w Upgrade to pojedynki. Nie mogłem jednak pominąć tego dzieła, ponieważ wprowadzony zostaje tu fascynujący koncept utraty kontroli nad własnym ciałem. Podczas walki ruchami głównego bohatera steruje sztuczna inteligencja, która z matematyczną dokładnością przewiduje i kontruje ruchy przeciwników. Działania AI są szybkie, brutalne i efektywne. Genialna praca kamery nadaje wyjątkowy styl tym scenom, a świetna gra aktorska Logana Marshalla-Greena doskonale obrazuje, czym jest brak wpływu na własne zachowanie. Marshall-Green bardzo przekonująco nadaje swoim ruchom mechaniczność kojarzoną z robotami i jednocześnie zachowuje typowo ludzką mimikę. Oryginalne, krwawe i momentami zabawne. To chyba największe pozytywne zaskoczenie zeszłego roku. Polecam całym sercem!