Connect with us

Publicystyka filmowa

NIEPOPULARNE opinie na temat MCU

Niepopularne w większości tylko dla fanów MCU.

Published

on

NIEPOPULARNE opinie na temat MCU

Niepopularne w większości tylko dla fanów, bo nikogo kto nie ma stosunku emocjonalnego do świata Marvela, nie obejdzie, czy np. Czarna Wdowa powinna być Avengersem, czy nie, albo czy jej związek z Bruce’em Bannerem miałby szansę powodzenia? Są jednak wyjątki, np. twierdzenie Alana Moore’a, że fani superbohaterów są bardziej narażeni na ideologię nazizmu niż np. fani Ojca Chrzestnego. Ta z kolei opinia interesuje także tych, którzy uważają filmy superbohaterskie za kinematograficzne „dzieci gorszego Boga” albo fast food z rosyjskiej podróbki McDonalda, powodujący nadwagę i ociężałość umysłu.

Advertisement

Jednego możemy być pewni – amerykański przemysł filmowy jeszcze długo będzie serwował widzom kolejne części uniwersum MCU, co będzie prowadzić do przeróżnych tarć między miłośnikami kinowego superbohaterstwa i jego zaciętymi przeciwnikami.

Thanos miał rację

Pomysł stary jak świat cywilizowany, nad którym mędrcy pochylają się, analizując sens niekończącego się trwania cierpienia. Thanos postanowił więc się z nim rozprawić najradykalniej, jak tylko można. Nie przewidział tylko jednego, że uspokoi wszechświat jedynie na jakiś czas. Sytuacja znowu się powtórzy i kolejny raz trzeba będzie zgładzić połowę winnych i niewinnych. Taka cena wydaje się jednak zbyt wysoka, zwłaszcza mając perspektywę nawrotu moralnego zgnuśnienia. Jest jednak w nas, niezależnie od poziomu wykształcenia i inteligencji, taka chęć radykalnego rozwiązania problemu, bo niewątpliwie od zarania trawi nas problem niezawinionego cierpienia.

Advertisement

W przypadku Thanosa więc spotkałem się z sytuacją następującą – oficjalnie mało kto przyznaje mu rację, ale w zakamarkach własnego umysłu już nie. Świadczyć o tym może to, że Thanos jako antybohater znalazł tylu miłośników – nie oszukujmy się, nie dlatego, że był silny i przystojny. Dlatego, że zaproponował rozwiązanie bardziej popularne, niż może nam się wydawać. Przyznać więc oficjalnie, że Thanos miał rację, to wyjść niemal na spadkobiercę faszyzmu. Mało tego, zasugerować, że MCU skrycie za sprawą Thanosa popiera faszyzm czy też nazizm, to jeszcze gorzej. Teraz naprawdę się dziwię, bo nie spodziewałem się, że twierdzenie Alana Moore’a o ewentualnym niebezpieczeństwie propagowania faszyzmu przez kino superbohaterskie, będzie tak często wracało, niczym bumerang.

MCU to świat dla nastolatków, którym podniecają się dorośli

Wielu tak twierdzi, w tym Alan Moore, który nie chce mieć nic wspólnego ze współczesnym kinem superbohaterskim, a tak naprawdę z komiksami, które stoją u jego podstawy. Co do tych innych, którzy tak bardzo obrazili fanów superbohaterów opinią, że ten rodzaj kina przeznaczony jest głównie dla nastolatków, to wspomnieć tu wypada Martina Scorsesego. Reżyser nie przysporzył sobie tym twierdzeniem przyjaciół wśród widzów. Zresztą sam, jeśli chodzi o jakość swojego kina, „nie jest czysty”, co mu wytknięto. Ani go nie popieram w pełni, ani się radykalnie nie sprzeciwiam, bo widzę, jak bardzo Marvel przywiązuje wagę do kategorii wiekowej, co wpływa negatywnie na jakość produkowanych filmów.

Advertisement

Forsowanie na siłę rozwiązań prostych, upraszczanie dialogów i fabuł byle sprzedać produkcję jak najszerszemu kręgowi widzów, prowadzi wyłącznie do obniżenia jakości produkcji, a w konsekwencji powstania zarzutów, że MCU to świat dla dzieci. A to, że podniecają się nim dorośli, świadczy wyłącznie o ich wtórnej niedojrzałości. Nie jest tak do końca – jestem tego pewien, bo dorosłość nie polega na rezygnacji z bajkowych marzeń. Powiem więcej, właśnie taka pozbawiona wyobraźni dorosłość jest najgorszą trucizną dla nowych pokoleń, bo odbiera radość. Tym jednak dorosły różni się od dziecka, że potrafi zawsze wybrać racjonalnie i wie, że w rzeczywistości nie ma Spider-Manów.

Spider-Man nie dorósł do bycia superbohaterem

Wiem, że Pajączek ma wielu oddanych fanów i wyrażenie takiej opinii spotka się z ich radykalnym sprzeciwem – byle nie powodowało hejtu, no bo przecież Człowiek-Pająk to tylko wymysł wyobraźni. Dlaczego nie dorósł – wystarczy spojrzeć na jego postać we wszystkich odsłonach prócz tej Sama Raimiego. Młodzik, nadpobudliwy, gadatliwy, więc żadnej tajemnicy nie utrzyma, bez charyzmy. I podejmujący idiotyczne decyzje. Ta z przekazaniem okularów Mysterio jest szczytem inteligencji, szpiegowskiego nosa i przewidywania konsekwencji. Poza tym na tle innych superbohaterów w MCU okropnie razi ta Pajączkowa młodzieńczość. Może gdyby go nie zestawiać z innymi postaciami, taka opinia by nie powstała?

Advertisement

Superbohaterowie powinni mieć supermoce

A supermoce powinny cechować się właściwościami, których biologicznie nie da się spotkać u ludzkiego gatunku, a najlepiej u żadnej istoty żywej znanej z realnego świata. Taka np. Czarna Wdowa zatem odpada. To zwykły szpieg z umiejętnością walki, a nie superbohater. Ktoś powie – no dobrze, a co ze znakomitym Batmanem, chociaż to nie MCU, a więc co np. z Iron Manem? Zastanawiałem się, jak ich obronić i jest jeden sposób. Zarówno Batman, jak i Iron Man używają w znacznym zakresie zdolności poszerzanych przez zaawansowaną technologię. Czarna Wdowa tak nie funkcjonuje, podobnie Hawkeye, tak więc przegrywają z pozbawionymi supersił bohaterami w stylu Iron Mana i Batmana.

Kapitan Marvel to żart

Nie mam tu na myśli krytyki jej postaci bazującej na feministycznych wtrętach, ale rolę, którą odegrała w całym MCU, zwłaszcza w walce z Thanosem. Kapitan Marvel nieco przypomina Kapitana Amerykę z okresu Wojny bohaterów. Zadzierająca nosek, posiadająca nieograniczone w porównaniu z resztą supermoce młoda dziewczyna mogła się zagubić w swoim superbohaterstwie, podobnie zresztą do Spider-Mana, z tym że jego niedojrzałość poszła w kierunku błazenady, a niedojrzałość Kapitan Marvel ewoluowała w egoizm uczennicy z wyższych sfer pogardzającej wszystkim, co leży poniżej jej oczu – dosłownie.

Advertisement

Osobiście staram się ją zrozumieć, chociaż za nią nie przepadam. Zaplanowane dla niej tłumaczenia są kuriozalne i jeszcze bardziej czynią z niej superbohaterkę, która powinna zniknąć z uniwersum, tylko w tej fazie jego rozwoju może być już za późno.

Kapitan Ameryka to przebrzydły kapitalista, a nie bohater

Mało tego, gra wyłącznie do własnej bramki. Pragnie poklasku i nie liczy się ze zdaniem pozostałych Avengersów, o ile nie może czerpać z niego korzyści. Ostrzej można by powiedzieć, że jest taki jak USA w okresie, kiedy postać Kapitana powstawała i robiła pierwsze propagandowe kroki. A naczelną rolą superbohatera była propaganda kapitalistyczna i antynazistowska. Ameryka uosabiał mocarstwo, które jest tak silne, że może pozwolić sobie na tworzenie nowego ładu politycznego na świecie. Co ciekawe, Kapitan Ameryka jakoś nie odważył się wytrzaskać Stalina po twarzy, tylko w sumie już powoli przegrywającego wojnę Hitlera.

Advertisement

Tak to każdy potrafi. To jest właśnie owa dwulicowość, z której wyrosła ta postać. Czy się w istocie zmieniła, niech każdy oceni we współczesnym MCU. Na tamto jałtańskie już nic nie poradzimy. Pytanie tylko, czy na to współczesne coś jeszcze możemy?

Marvel to gorsza odmiana DC, a co za tym idzie DCEU jest lepsze od MCU

Opinia ta zapewne wzięła się m.in. z tego, że DC jest wciąż postrzegane jako przeciwwaga dla żarłocznego Disneya, który z kolei ma opinię firmy spłycającej fanowskie popkulturowe miłości w postaci np. komiksów z superbohaterami. Innymi słowy, DCEU jest tym dojrzałym uniwersum, a MCU kolorowym cukiereczkiem dla wiecznie niedojrzałych chłopców, którzy bawią się w superbohaterów, kiedy ich żony ciężko harują, żeby opłacić rachunki. Oczywiście także spłycam temat, żeby lepiej pokazać, na czym polega ta różnica. To jednak niejedyna przyczyna, dla której znajdzie się wielu twierdzących, że Marvel to gorsza odmiana DC.

Advertisement

Wynika to również z treści komiksów DC. Z problematyki, której dotykały, była ona mniej propagandowa, a bardziej życiowa, mroczna, surrealistyczna niż ta Marvelowska. Wielką rolę w DC odegrał również Batman Tima Burtona – kino mające pretensje do bycia sztuką wyższą, a nie jedynie rozrywką. Fani DC wciąż się odnoszą do tego przykładu, kiedy krytykują MCU.

Superbohaterowie MCU mogą posiadać różne orientacje seksualne

Mogą, bo kto im zabroni? Toksyczni fani uwiązani do jakiejś skostniałej wizji rzeczywistości – z pewnością nie. Superbohaterowie mają być superbohaterscy, a posiadanie odmiennej orientacji seksualnej w wielu środowiskach jest mentalnym i fizycznym wyzwaniem. Jak jednak z każdą zmianą postrzeganą jako radykalna przez wiele środowisk, Marvel powinien zawsze dobrze się zastanowić, jak ją wprowadzić do MCU tak, żeby nie była na siłę, sztuczna, bo tak trzeba. Dynamika seksualna superbohaterów powinna być postrzegana jako nierozerwalna całość fabuły, a nie element doklejony do niej jak jakaś marka napoju lub jedzenia, którą superbohater musi konkretną ilość razy zareklamować, inaczej studio producenckie nie wywiąże się z umowy.

Advertisement

Myślę, że jeszcze na taką naturalność seksualną superbohaterów będziemy musieli poczekać, aż w zwykłej rzeczywistości umrze pokolenie, które ogląda się za dwoma kobietami lub mężczyznami, trzymającymi się na ulice za ręce.

„Age of Ultron” to film na wysokim poziomie

Trailer - Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie

Sądzę, że uważam, że ta część przygód Avengersów jest jedną z gorszych, a kto wie, czy nie najgorszą odsłoną serii. Celowo tak sformułowałem to zdanie, ponieważ gdy tak analizuję, czy faktycznie Age of Ultron mi się nie podoba, to stawiam pewne warunki. A może chodzi tu o samą postać Ultrona i jego naiwność, która zatruła cały film jak skażenie radioaktywne? A może Age of Ultron wcale nie wypada tak źle, jeśli porównać go np. z produkcją Spider-Man: Daleko od domu? Niemniej opinia, że jest to dobry film, wśród fanów MCU nie jest zbyt popularna.

Advertisement

Marvel ma prawo do dowolnego interpretowania komiksów do budowy filmowego MCU

Ma – nie widzę tu sprzeczności. Może to robić źle lub dobrze, i to również mu wolno. Marvel jest właścicielem praw do komiksów przez siebie wydawanych. Oczekiwanie, że nie będzie wprowadzał zmian w wizualizacjach filmowych swoich dzieł, i to dowolnie, jest naiwnością i przekroczeniem uprawnień, jakie w ogóle fan ma w stosunku do jakiegokolwiek dzieła, które ceni, kocha lub jest od niego patologicznie uzależniony w jakimś toksycznym fandomie. Utyskiwania, jakie spotykam w przeróżnych komentarzach dotyczących innego przedstawienia postaci w filmach w porównaniu z komiksami, są bez sensu, bo od strony twórcy decyduje o tym jeden biznesowy byt.

Można, owszem, wyrazić swoją negatywną opinię, nikt tego nikomu nie broni w ramach pluralizmu wypowiedzi, lecz agresywne i otwarte odbieranie prawa twórcom do modyfikacji swoich dzieł w zależności od nośników, na których będą fabularnie powielane, jest nielogiczne i po prostu złe.

Advertisement

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.